62.
- Postaw mnie - poprosiłam, zaplatając dłonie na karku bruneta. Byliśmy na plaży. Zjedliśmy razem śniadanie i potem zdecydowaliśmy się, aby wyjść z domu, bo pogoda była naprawdę świetna i siedzenie w czterech ścianach nie należało do dobrego sposobu spędzania czasu. Co ciekawe na plaży nie było zbyt wielu ludzi i czuliśmy się dosyć swobodnie. Zwłaszcza Styles. Niósł mnie na rękach, bo zaczęłam marudzić, że piasek jest gorący. Nie widziałam nigdzie paparazzich, ale przeczuwałam, że za niedługo gdzieś zobaczę nasze zdjęcia z jakimś tytułem.
- Nie - odpowiedział krótko i posłał mi uśmiech. - Nawet nie czuje, że cię niosę, więc powinnaś się cieszyć, a nie dalej narzekać - dodał i się zaśmiał.
- Już nie rób ze mnie takiej chudzinki, swoje ważę, ale dobrze mi z tym i nie będę tego zmieniać. Trzeba dbać o krągłości - przyznałam, chichocząc jednocześnie. Babcia zawsze mi to powtarzała i szczerze mówiąc dzięki temu potrafiłam siebie zaakceptować i byłam szczęśliwa.
- Jak dla mnie, to jest na czym oko zawiesić i nie narzekam - spojrzał na mnie i uśmiechnął się dwuznacznie.
- Styles! - uderzyłam go w ramie, kręcąc głową. - Jesteś taki sam, jak Red. Wszędzie znajdziesz podtekst. Dosłownie wszędzie.
- Wybacz, ale no taki już jestem - uśmiechnął się niewinnie.
- Jasne, jasne - przewróciłam oczami i wyswobodziłam się z jego ramion. Stanęłam o własnych nogach na piasku, a Harry złapał moją dłoń w swoją i powoli ruszyliśmy przed siebie. - A tak zmieniając temat, to na pewno chcesz, abym poszła z tobą na premierę? - dodałam, unosząc brew. Data zbliżała się w zaskakującym tempie, a mną zaczęły targać coraz to większe zawahania i niepewności. Nie miałam pojęcia, co o tym wszystkim sądzisz - dalej z resztą - i tylko niepotrzebnie się denerwowałam.
- A wyglądam, jakbym nie chciał? - spytał, zatrzymując się w miejscu.
- N-nie wiem, chyba nie - odpowiedziałam, zakładając kosmyk włosów za ucho. - Ale po prostu się pytam, bo się denerwuje tym wszystkim. Nie jestem tobą i nie mam tego wszystkiego na co co dzień - dodałam, zwieszając głowę. Podgryzłam wewnętrzną stronę policzka, kiedy Harry otaczał mnie swoimi ramionami.
- Hej, będzie dobrze, nie denerwuj się - szepnął mi na ucho, gładząc w dodatku moje plecy. - Będzie dobrze. Poradzisz sobie. I wypadniesz olśniewająco.
- Tak uważasz? - spojrzałam na niego, a potem wzięłam oddech. - Już sama nie wiem, to wszystko mi się miesza i mam jeden wielki mętlik w głowie. Naprawdę.
- Rozumiem cię - powiedział, kiedy ruszyliśmy dalej przed siebie. - Ale nie ma się co zamartwiać na zapas, co? Poza tym to papsy, porobią zdjęcia, pokrzyczą i na tym ich rola się skończy. A potem się będą bić, o to kto ma lepszy tytuł.
- Niby tak - przyznałam, kiwając głową.
- Jeśli to ci ma pomóc, to mogę poprosić Hanka, aby opowiedział ci, jak wypadł na swojej premierze. Grał w jakiejś krótkometrażówce wieki temu, kiedy nie było nas jeszcze na świecie.
- Moment, Hank grał w filmie?
- Z tego, co mi opowiadał to grał.
- I ja nic o tym nie wiem?
~*~
za dwa dni mam egzaminy, a nie wiem czego nie wiem z fizyki i biologi najsss
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro