Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

62.

- Postaw mnie - poprosiłam, zaplatając dłonie na karku bruneta. Byliśmy na plaży. Zjedliśmy razem śniadanie i potem zdecydowaliśmy się, aby wyjść z domu, bo pogoda była naprawdę świetna i siedzenie w czterech ścianach nie należało do dobrego sposobu spędzania czasu. Co ciekawe na plaży nie było zbyt wielu ludzi i czuliśmy się dosyć swobodnie. Zwłaszcza Styles. Niósł mnie na rękach, bo zaczęłam marudzić, że piasek jest gorący. Nie widziałam nigdzie paparazzich, ale przeczuwałam, że za niedługo gdzieś zobaczę nasze zdjęcia z jakimś tytułem. 

- Nie - odpowiedział krótko i posłał mi uśmiech. - Nawet nie czuje, że cię niosę, więc powinnaś się cieszyć, a nie dalej narzekać - dodał i się zaśmiał. 

- Już nie rób ze mnie takiej chudzinki, swoje ważę, ale dobrze mi z tym i nie będę tego zmieniać. Trzeba dbać o krągłości - przyznałam, chichocząc jednocześnie. Babcia zawsze mi to powtarzała i szczerze mówiąc dzięki temu potrafiłam siebie zaakceptować i byłam szczęśliwa.

- Jak dla mnie, to jest na czym oko zawiesić i nie narzekam - spojrzał na mnie i uśmiechnął się dwuznacznie.

- Styles! - uderzyłam go w ramie, kręcąc głową. - Jesteś taki sam, jak Red. Wszędzie znajdziesz podtekst. Dosłownie wszędzie.

- Wybacz, ale no taki już jestem - uśmiechnął się niewinnie. 

- Jasne, jasne - przewróciłam oczami i wyswobodziłam się z jego ramion. Stanęłam o własnych nogach na piasku, a Harry złapał moją dłoń w swoją i powoli ruszyliśmy przed siebie. - A tak zmieniając temat, to na pewno chcesz, abym poszła z tobą na premierę? - dodałam, unosząc brew. Data zbliżała się w zaskakującym tempie, a mną zaczęły targać coraz to większe zawahania i niepewności. Nie miałam pojęcia, co o tym wszystkim sądzisz - dalej z resztą - i tylko niepotrzebnie się denerwowałam.

- A wyglądam, jakbym nie chciał? - spytał, zatrzymując się w miejscu. 

- N-nie wiem, chyba nie - odpowiedziałam, zakładając kosmyk włosów za ucho. - Ale po prostu się pytam, bo się denerwuje tym wszystkim. Nie jestem tobą i nie mam tego wszystkiego na co co dzień - dodałam, zwieszając głowę. Podgryzłam wewnętrzną stronę policzka, kiedy Harry otaczał mnie swoimi ramionami.

- Hej, będzie dobrze, nie denerwuj się - szepnął mi na ucho, gładząc w dodatku moje plecy. - Będzie dobrze. Poradzisz sobie. I wypadniesz olśniewająco.

- Tak uważasz? - spojrzałam na niego, a potem wzięłam oddech. - Już sama nie wiem, to wszystko mi się miesza i mam jeden wielki mętlik w głowie. Naprawdę.

- Rozumiem cię - powiedział, kiedy ruszyliśmy dalej przed siebie. - Ale nie ma się co zamartwiać na zapas, co? Poza tym to papsy, porobią zdjęcia, pokrzyczą i na tym ich rola się skończy. A potem się będą bić, o to kto ma lepszy tytuł. 

- Niby tak - przyznałam, kiwając głową. 

- Jeśli to ci ma pomóc, to mogę poprosić Hanka, aby opowiedział ci, jak wypadł na swojej premierze. Grał w jakiejś krótkometrażówce wieki temu, kiedy nie było nas jeszcze na świecie. 

- Moment, Hank grał w filmie?

- Z tego, co mi opowiadał to grał.

- I ja nic o tym nie wiem?

~*~

za dwa dni mam egzaminy, a nie wiem czego nie wiem z fizyki i biologi najsss

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro