Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

55.

{pauline}

Kiedy Harry poszedł otworzyć, czmychnęłam szybko do łazienki. Wolałam nikomu innemu nie pokazywać się w tej sukience. Nie wiedziałam, czy brunet kogoś się spodziewa ani, czy mogę przy tym być. Przez cały ten czas, a przynajmniej dopóki nie zamknęłam za sobą drzwi, miałam wstrzymany oddech. Odetchnęłam z ulgą, kiedy znalazłam się już w nieco bezpieczniejszym miejscu i sięgnęłam do zamka, aby go rozsunąć. Trochę się przy tym namęczyłam, ale po chwili materiał wylądował już w pokrowcu. Ja się ubrałam i zaczęłam się zastanawiać, czy jest sens wychodzić. Mina Harry'ego nie była zbyt najlepsza, kiedy szedł otwierać i chyba też się zastanawiał, kto go odwiedził. 

W końcu jednak postanowiłam wyjrzeć na korytarz. Dookoła było cicho, więc odważyłam się wrócić do salonu. Dobiegał stamtąd jakiś damski głos, którego nie miałam jeszcze okazji poznać i odruchowo przełknęłam ślinę. Harry rozmawiał z nią o czymś ważnym, a przynajmniej tak mi się wydawało. Pani Jones także co jakiś czas dopowiadała, ale były to raczej wcięcia mające na celu zirytowanie Stylesa i nic poza tym. 

- D-dzień dobry... - wymamrotałam, pojawiając się w końcu przed nimi. Kobieta siedziała na stołku barowym przy blacie, Harry opierał się o niego, a pani Jones kręciła się tu i tam i co chwila wkładała jakieś naczynia do zmywarki. 

- Już myślałam, że wyszłaś - zaczął Harry i podszedł do mnie, niemalże od razu obejmując. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się niepewnie. 

- Nie - pokręciłam głową, rumieniąc się w dodatku lekko. - Po prostu trochę namęczyłam się z sukienką - zachichotałam pod nosem i spojrzałam na kobietę. Zauważyłam pierwsze podobieństwa, co do wyglądu, jakie mieli z Harrym. Czyżby to była jego mama?

- Mogłaś powiedzieć, pomógłbym mi - spojrzał na mnie, na co wzruszyłam ramionami.

- Poradziłam sobie - powiedziałam, uśmiechając się do niego. Później brunet przedstawił nas sobie, a ja musiałam przyznać, że Anne Styles onieśmielała po prostu swoją osobą. 

- Nie musisz się mnie bać, kochana. Jestem całkowicie niegroźna - puściła mi oczko, kiedy już usiadłyśmy razem w salonie na kanapie.

- Chyba tylko jak śpisz i jesz, mamo - Harry spojrzał na nią, jakby to było oczywiste i dostał przez to poduszką po głowie. - No co?! Mówię prawdę!

- Nie zaczynaj, dzieciaku - pogroziła mu palcem, a on tylko zachichotał i zajął miejsce obok mnie. Objął mnie ramieniem i ucałował w skroń. Anne zagruchała i wymamrotała coś pod nosem na temat naszego wyglądu. Zrobiło mi się bardzo miło. Nie powiem, że nie. 

Spodziewałam się raczej czegoś w postaci wywiadu z jej strony, czy może nawet przesłuchania rodem z FBI, ale nic takiego się nie stało. Znaczy. Anne i tak popytała mnie o najróżniejsze rzeczy, ale były one na tyle naturalne i zrozumiałe, że odpowiadałam bez większego namysłu i starannego dobierania słów. Nie spodziewałam się, że ta kobieta okaże się być, aż taką miłą osobą. Polubiłam ją, a Harry wydawał się być z tego wyjątkowo zadowolony z tego faktu. We trójkę spędziliśmy kilka następnych godzin na rozmowie, opowiadaniu sobie żartów i poznawania siebie nawzajem, jeśli chodziło o panią Styles oraz mnie. 

~*~

wiecie, że zostało jeszcze 10 rozdziałów do końca?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro