54.
{harry}
Pauline napisała mi, że wyrobi się szybciej niż myślała i wpadnie do mnie po tym, jak już pozałatwia wszystko z Pierrem. Byłem cholernie ciekawy tego, jak wygląda w sukience i szczerze mówiąc nie mogłem się doczekać, aż ją w niej zobaczę. Dlatego pozałatwiałem szybko swoje sprawy, chociaż było ich sporo i w okolicach szesnastej już jechałem do domu. Miałem tylko nadzieje, że brunetka nie czekała, bądź nie czeka na mnie nie wiadomo ile, bo tego nie chciałem.
Zaparkowałem samochód na podjeździe i odczekałem, aż brama się zasunie. Potem wyjąłem kluczyk ze stacyjki i wyszedłem na zewnątrz. Była wyjątkowo piękna pogoda, więc uśmiechnąłem się pod nosem i rozejrzałem po okolicy, a dopiero potem wszedłem do domu. Od razu od progu poczułem zapach czegoś pysznego z kuchni i mimowolnie mój brzuch dał o sobie znać. Głośno zaburczał, na co pokręciłem głową i zdjąłem buty. Usłyszałem, jak Pauline rozmawia z panią Jones, a rozmowa dotyczyła oczywiście mnie. Mogłem się tego domyślić. I przynajmniej wiedziałem już, co robią razem, kiedy mnie nie ma w pobliżu.
- Dzień dobry, moje drogie panie - przywitałem się, kończąc tę ich pogawędkę. - Stęskniłem się - dodałem, już do Pauline, całując ją w policzek.
- Cześć - przywitała się i posłała mi uśmiech. - Jak było? - spytała, mając na myśli moją krótka wizytę w studiu. Znowu zaczynał mi się w głowie tworzyć pewien pomysł na piosenkę i musiałem obgadać to z Hankiem.
- Całkiem w porządku, myślę, że coś z tego wyjdzie - przyznałem, wzruszając później ramionami. - Co tak fantastycznie pachnie? - dodałem, zwracając się do pani Jones. Uśmiechnęła się pod nosem i wyjęła z piekarnika jakąś zapiekankę. Aż na samą myśl, jak dobrze może smakować ślinka pociekła mi z ust.
- Niespodzianka - oznajmiła, odkładając żaroodporne naczynie na specjalną podstawkę. - Smacznego, dzieciaki - dodała, po chwili.
:::
Siedziałem spokojnie na kanapie i czekałem na Pauline. Obiecała mi się pokazać w sukience i po posiłku w końcu nadszedł ten moment. Nastolatka zniknęła w łazience, a mi nakazała zostać w tym miejscu i się nie ruszać. Spełniłem jej prośbę, poza tym najadłem się do tego stopnia, że naprawdę wolałem nie wykazywać nadmiernej aktywności fizycznej. Wyciągnąłem nogi przed siebie i zrzuciłem okiem na zegarek. Mijały już kolejne minuty, ale nie miałem zamiaru pośpieszać brunetki. I tak zdawałem sobie sprawę, że pewnie się stresuje tym, czy sukienka mi się spodoba czy nie. Ja i tak wiedziałem, że bez względu na wszystko mi się spodoba.
W końcu usłyszałem ciche kroki na korytarzu i zerknąłem w tamtą stronę. Pauline wyglądała zniewalająco i szczerze mówiąc, gdy ją zobaczyłem w tej czerwieni, która podkreślała jej kształty i uwydatniała je jeszcze bardziej zrobiło mi się gorąco. Posłała mi niepewny uśmiech i stanęła przede mną.
- I jak? - zapytała, obracając się wokół siebie. - Podoba ci się? - dodała, unosząc brew.
- I to bardzo - powiedziałem, a raczej wykrztusiłem. Rozpiąłem guzik pod szyją w koszuli, jaką miałem na sobie. Już miałem coś dodać, coś mniej grzecznego, ale akurat wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi i tylko spojrzeliśmy z Pauline w tamtą stronę. Kto znowu?
~*~
jestem szczęśliwym człowiekiem, bo zamówiłam sobie książkę:")
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro