Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

53.

Nie minęło parę dni, a Pierre powiedział mi, że sukienka jest gotowa. A właściwie napisał. Podałam mu swój numer, więc byliśmy w kontakcie. Na bieżąco informował mnie, Harry'ego i Hanka, o tym jak idzie mu praca, więc całą trójką wiedzieliśmy na czym stoimy. Bardzo mnie to ucieszyło i szczerze mówiąc poczułam dziwne podekscytowanie, kiedy jechałam do jego pracowni. Nadal nie byłam pewna, czego się spodziewać i czy na pewno mi się spodoba, bo Pierre miał bardzo szerokie pole do popisu. Byłam jednak dobrej myśli, a wyobrażenia sukienki zaczynały przejmować nade mną kontrolę. 

Trochę mi zajęło, aby dostać się do centrum i to jeszcze w godzinach szczytu, ale nie miałam na co narzekać. Był piątek. Jutro wolne i w końcu się wyśpię. Bardzo podobała mi się ta myśl i nawet nie denerwowałam się, kiedy pojawił się wielki korek, w którym utknęłam. Przewijałam piosenki na playliście, nucąc je pod nosem. Bawiłam się w dodatku kablem, wystukując czasem rytm butem, albo mamrocząc słowa pod nosem. Widziałam te wszystkie dziwne spojrzenia skierowane w moją stronę, ale szczerze mówiąc nigdy nie zwracałam na to jakiejś głębszej uwagi. A wtedy już w ogóle. Byłam podekscytowana i poddenerwowana jednocześnie, więc nie było mowy, aby ktoś, czy coś innego zajęły moje myśli.

:::

Voilà - Pierre posadził mnie na kanapie i zniknął gdzieś na parę chwil. Wrócił, a w dłoni trzymał najpiękniejszą sukienkę, jaką tylko mogłam zobaczyć. Była czerwona, na cienkich szeleczkach, a do wszystkiego francuz dopasował, czy też uszył taką samą narzutkę, gdyby pogoda nie była zbyt najlepsza. - Co sądzisz? - dodał, unosząc brew.

- J-Jest cudowna...

- Widzisz? Mówiłem, że ci się spodoba - zachichotał i wręczył mi to cudo. - Przymierz. Zobaczymy jak wygląda na tobie - dodał i kiedy wstałam, popchnął mnie w kierunku niewielkiego pomieszczenia, które służyło głownie za przebieralnię, ale też składzik materiałów. 

W lekkim szoku i dużym podziwie zrzuciłam z siebie wszystkie ubrania. Ostrożnie ubrałam na siebie sukienkę, aby niczego nie uszkodzić i zasunęłam zamek. Przejrzałam się w lustrze, które stało w kącie pomieszczenia i naprawdę zaniemówiłam. Czułam się co najmniej jak jakaś księżniczka i nie wiedziałam, jak mam za to podziękować Pierrowi. Uśmiechnęłam się sama do siebie i potem uniosłam trochę materiał, aby spokojnie wrócić do projektanta. 

- I jak? - obróciłam się wokół własnej osi. Francuz klasnął z zachwytu.

- Zabójczo wyglądasz mon chéri, zabójczo - powiedział, przyglądając mi się uważnie. - Jestem z siebie dumny - otarł niewidzialną łzę z policzka. 

- Ja z ciebie też - przytuliłam się do niego i uśmiechnęłam szeroko. - Nie mam pojęcia, jak ci podziękować. 

- Wypadnij zajebiście na tej premierze i będziemy kwita - puścił mi oczko i odsunął się, aby jeszcze raz mi się przyjrzeć. - Styles będzie zadowolony - dodał z uznaniem, na co zarumieniłam się lekko.

- Sądzisz, że jemu też się spodoba? - spytałam, wygładzając sukienkę. Materiał był bardzo lekki i miły w dotyku, co był kolejnym wielkim plusem.

- Ja jestem zdania, że on będzie chciał ją z ciebie zedrzeć, kiedy już będzie po premierze. Może jeszcze wcześniej. Ale starajcie się uważać. Spermę ciężko się spiera.

~*~

lecę ogarnąć szkołę na jutro, jak sie wyrobie dodam wam tutaj drugi x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro