51.
{harry}
Czekałem tamtego dnia, aż Pauline do mnie przyjdzie. Stęskniłem się za nią i chciałem już ją zobaczyć, poza tym Hank poprosił mnie, abym przekazał jej kilka istotnych kwestii, które dotyczyły najbliższych kilku tygodni. Stwierdził, że ja zrobię to lepiej i że nie chce nam przeszkadzać. Nie wiedziałem skąd ta zmiana, ale po wytwórni chodziły plotki, że też zaczął się z kimś spotykać i owa dziewczyna ma na niego wyjątkowo dobry wpływ. Cóż. Na razie wolałem nie pytać. Miałem i mam nadzieje, że powie mi sam, kim jest jego wybranka i wkrótce ją poznam.
Brunetka zjawiła się popołudniem. Przeprosiła mnie, że to trwało tak długo, choć wcale nie musiała. Wytłumaczyła, że uciekł jej autobus, a jeszcze wcześniej miała kilka spraw do załatwienia, których już nie chciała odkładać na później. Powiedziałem, że przecież nic takiego się nie stało i ważne, że w ogóle przyszła. Ostatnio praktycznie ciągle się mijaliśmy i nie spędzaliśmy w swoim towarzystwie więcej niż kilka godzin. Dla mnie to i tak było sporo i cieszyłem się, że znajduje dla mnie czas oraz, że ja znajduje dla niej. Chciałem i chce, aby było już po wszystkim i żebym miał trochę spokoju. Chociaż na parę dni, aby mieć je tylko dla Pauline. Ona chyba też tego chciała.
- O czym chciałeś mi powiedzieć? - zainteresowała się, kiedy usiedliśmy razem w salonie przed telewizorem z popcornem. Mieliśmy razem coś pooglądać.
- W zasadzie to nie ja, tylko Hank - sprostowałem, przeczesując później palcami włosy. - Ja mam ci tylko przekazać - dodałem, na co przewróciła oczami i zaśmiała się cicho.
- W takim razie słucham - wzruszyła po tym ramionami i odwróciła się bardziej w moją stronę.
- Ten stary wyjadacz chce, abyś pojawiła się ze mną na premierze Dunkierki - powiedziałem, a brunetka zrobiła taką minę, jakby usłyszała, że wygrała niewyobrażalną sumę pieniędzy.
- C-co?
- To co słyszałaś - zaśmiałem się i uśmiechnąłem się. - Mówił, że załatwi wszystko i jedyne, co będziesz musiała zrobić, to pójść tam razem ze mną - dodałem, puszczając jej oczko.
- Ale Harry, ja przecież nie mam żadnej sukienki czy czegoś takiego, nie wspominając o fryzjerze i kosmetyczce. Nie wiem nawet, co na takiej premierze powinno się robić, a czego nie. To kiepski pomysł - pokręciła głową, mówiąc wyjątkowo szybko, ale wyraźnie.
- Myślisz, że ja wiem? To też moja pierwsza - zaśmiałem się.
- Nie rozumiesz - burknęła, krzyżując dłonie na klatce piersiowej.
- Rozumiem - westchnąłem, zabierając jej dłonie w swoje. - Wiem, że nie chcesz tam iść. Ale Hank raczej nie zmieni zdania. Powiedział, że załatwił ci już nawet krawca.
- Nie chce narobić ci wstydu - westchnęła, układając później głowę na moim ramieniu. Objąłem ją swoimi i zacząłem gładzić przez materiał koszulki w dole pleców.
- Nie na robisz, o to się nie martwię - uśmiechnąłem się do niej. - Jesteś wspaniała, a fani cię kochają. Bardziej niż mnie. Wtedy pod studiem miałaś dobry przykład. Zgódź się. Będzie całkiem fajnie - zachęciłem ją i założyłem kosmyk włosów za ucho. Brunetka westchnęła ciężko.
- No dobrze. Ale tylko dlatego, że mnie poprosiłeś.
~*~
jak tam wasz wtorek ziomeczki?
dzisiaj raczej tylko jeden rozdział, ale może coś jeszcze się pojawi, nie obiecuje ani nie zaprzeczam :x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro