50.
Odkąd Harry wydał album pod studiem czasem kręciło się sporo fanów. Wtedy było podobnie. Byłam z nim od samego rana, specjalnie przyleciał z Europy do Los Angeles, aby nagrać piosenkę, która chodziła mu po głowie odkąd wyjechał. A przynajmniej tak mi opowiadał, kiedy rano znaleźliśmy się w studiu. Uwierzyłam na słowo, chociaż wolałam nie wiedzieć, co tak naprawdę gra mu w duszy. Nie rozumiałam nigdy artystów. Mieli swój świat, którego czasem słuchałam, czy czytałam, ale na tym się kończyło. Ostatnio jednak wciągnęłam się jednak w muzykę i można było powiedzieć, że czułam się w mniejszym stopniu fanką Stylesa. Mój staż w prawdzie był niewielki i nijak miał się do niektórych fanek, ale liczyły się chęci, prawda?
- Jak ci się podobało? - zapytał Harry, kiedy zbieraliśmy się już do wyjścia. Wstałam z kanapy, choć bardzo wygodnie mi się na niej siedziało i uśmiechnęłam się.
- Było całkiem fajnie - założyłam torebkę na swoje ramię i pozwoliłam brunetowi zabrać moją dłoń w swoją. Ostatnio bardzo często tak chodziliśmy, już nawet nie z przymusu, a z przyjemności. Mi się podobało, Stylesowi chyba też, a Hank był wniebowzięty i to prawie, że dosłownie. A przynajmniej duszą. Bo ciałem jednak nadal na ziemi.
- No to się bardzo cieszę - puścił mi oczko, a potem nawet pocałował w skroń. Bardzo uroczo. - Mamy coś teraz w planach?
- Chyba nie - pokręciłam głową, poprawiając torebkę, aby nie zsunęła mi się z ramienia. - Ale zrobiłam się trochę głodna, więc możemy gdzieś coś zjeść - zaproponowałam, zerkając dodatkowo na bruneta.
- To nie jest taki zły pomysł, panno Davies - spojrzał na mnie z uznaniem.
- Ja mam same dobre, Styles. Naucz się w końcu - przewróciłam teatralnie oczami, po czym zachichotałam pod nosem.
- Wybacz, zapomniałem - odrzucił swoje włosy na plecy, kiedy zbliżaliśmy się do wyjścia. Zauważyłam przed drzwiami kilka dziewczyn. Wiedziałam, co się szykuje i spojrzałam na Harry'ego. Miałam tylko nadzieje, że żadna się nie rzuci na mnie z paznokciami i zamiarem wydłubania oczu, bo naprawdę nie miałam im nic złego do powiedzenia.
Kiedy pojawiliśmy się na zewnątrz, Styles posłał uśmiechy fankom i podszedł do nich. Zaczęły z nim żwawo rozmawiać, a także poprosiły o zdjęcia i autograf. Harry zapytał, czy poczekam, a ja pokiwałam tylko głową i odsunęłam się nieco, aby im nie przeszkadzać. Jednak i mnie też w to wciągnięto. Fanki opowiadały, że według nich bardzo pasujemy do siebie z Harrym i dobrze, że jesteśmy ze sobą, bo przynajmniej mają kogo shippować. Muszę przyznać, że zrobiło mi się bardzo miło. Naprawdę. Nie spodziewałam się, że spotka mnie tyle ciepłych słów i zero wściekłości, czy zazdrości ze strony fanów. Harry'ego też to zaskoczyło. Oczywiście pozytywnie. Po wszystkim pożegnaliśmy się i poszliśmy w swoją stronę, a nastolatki w swoją. Przez cały ten czas miałam uśmiech na twarzy, co nie uszło uwadze Harry'ego.
- Podobało ci się - powiedział, łapiąc znów moją dłoń w swoją.
- Może... - odpowiedziałam, a potem spojrzałam na niego. - No dobra, były całkiem urocze.
- Też tak uważam - powiedział i uśmiechnął się. - Ale nie bardziej od ciebie.
~*~
15 rozdziałów do końca kochani
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro