Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

48.

Tamten weekend miałam w końcu wolny od nauki i jakiś wylotów na koncerty z Harrym. Poza tym rodzicom nie za bardzo podobało się to, że wszędzie z nim tak jeździłam i po prostu wolałam zostać w domu. Stęskniłam się za Red i chciała spędzić z nią trochę czasu. Ona za mną chyba też, bo przywitałyśmy się długim przytuleniem przed galerią handlową. Tamtego dnia pogoda nie była zbyt dobra i wolałyśmy postawić na sprawdzone miejsce, jakim była galeria. Uśmiechnęłam się na widok brunetki, ona na mój też i razem udałyśmy się do środka. Nie rozmawiałyśmy ze sobą jakiś czas, bo tak po prostu wyszło i teraz miałyśmy dużo do nadrobienia. 

Najpierw oczywiście wpadłyśmy do kawiarni na jakąś kawę. Zamówiłyśmy sobie napoje oraz kawałki ciasta, tak jak to było w zwyczaju i mogłyśmy w końcu pogadać.

- Co u Harry'ego? - zapytała Red, kiedy już opowiedziałyśmy sobie, co u nas.

- W zasadzie to nic - odpowiedziałam, zakładając nogę za nogę pod stolikiem. - Kazał ci tylko przekazać, że się nie znasz i jeśli nie projektowałaś garnituru po pijaku, to nigdy tak naprawdę nie byłaś pijana - dodałam, śmiejąc się pod nosem. Brunetka wybuchnęła śmiechem i pokręciła głową.

- Jeszcze zobaczymy, kto tu nigdy nie był pijany - powiedziała, jakby obiecywała tym jakąś popijawę. 

- Sugerujesz coś? - spojrzałam na nią, a Red wzruszyła tylko niewinnie ramionami. Na jej usta wpełznął uśmieszek, więc byłam już pewna, że kombinuje coś po cichu w swojej głowie. 

- Nie, nic - odpowiedziała po chwili, a potem podziękowałyśmy kelnerce za przyniesienie kawy i kawałków ciasta. - Lepiej opowiadaj coś jeszcze. Moje życie jest nudne i nie mam za bardzo o czym mówić - dodała, machając ręką. Zaczęła zajadać się swoim sernikiem.

- Nie za bardzo wiem, co mogłabym ci opowiedzieć - przyznałam, zakładając kosmyk włosów za ucho. - Hank jest wniebowzięty tym, że te plotkarskie szmatławce o nas piszą bardziej niż zazwyczaj.

- Jemu chyba naprawdę niewiele wystarczy do szczęścia - zasugerowała Davenport, a ja chcąc nie chcąc musiałam się z nią zgodzić. Menadżera Stylesa czasem było dosyć ciężko rozpracować, a tym bardziej rozgryźć jego nastrój. Przeplatało się to z dziecięcymi momentami, bo bywało tak, że zachowywał się gorzej niż pięciolatek i nie można było mu nic powiedzieć. 

- Chyba tak - pokiwałam zgodnie głową i upiłam łyk swojej kawy. Zaśmiałam się pod nosem, a następnie rozmowa zeszła na nieco inne tematy. Na te, które dotyczyły bardziej mnie i Red niż Stylesa i Hanka. 

Po kawie zaczęłyśmy chodzić po najprzeróżniejszych sklepach, aby znaleźć coś dla siebie i był to wyjątkowo dobry dzień. Kupiłam sobie kilka koszulek, dwie pary spodni i spódniczkę, która była po prostu czarna. Mimo wszystko bardzo mi się podobała i miałam nadzieje, że za niedługo pojawi się jakaś okazja i będę mogła ją włożyć. Red też się poszczęściło, bo znalazła koszulę, którą bardzo chciała, okulary przeciwsłoneczne i skarpetki, na których zależało jej najbardziej. Szczęśliwe, obładowane zakupami i najedzone wróciłyśmy do domów, obiecując sobie wcześniej, że musimy częściej robić sobie takie wypady, bo są naprawdę fajne. Tym bardziej, że mogłyśmy spędzić ze sobą sporo czasu.

~*~ 

tego rozdziału miało nie być, ale wyrobiłam się dosyć szybko z lekcjami na jutro, więc macie x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro