38.
Było całkiem ciemno, kiedy wyszłam z Harrym na zewnątrz. Kolacja minęła w atmosferze lepszej niż się spodziewałam, co mnie ucieszyło. Miałam nadzieje, że mama choć trochę mi odpuści i będę miała spokój. Tata, jak tata, on zawsze znajdzie ze wszystkimi wspólny język i dogadali się ze Stylesem prawie od razu. Przez większość wieczoru dyskutowali na typowo męskie tematy. Czasem tylko brunet mnie zagadywał, jakby sobie o mnie przypomniał, ale nie przeszkadzało mi to. Do tej pory myślałam tylko o tym, aby wszystko poszło, tak jak trzeba i na szczęście poszło.
- Przeżyliśmy to - zaśmiał się Harry, patrząc się na mnie przy okazji. - Twój tata jest całkiem w porządku - dodał, wsuwając dłonie do kieszeni spodni.
- On chyba uważa to samo odnośnie ciebie - powiedziałam, uśmiechając się pod nosem. - Dziękuje, że się zgodziłeś. Naprawdę.
- Nie ma za co - podszedł bliżej i wyjął dłoń z kieszeni, aby założyć kosmyk włosów za moje ucho. - Mówiłem ci, że to nic takiego. Poza tym byliśmy razem, więc to była czysta przyjemność - dodał, obdarzając mnie tym swoim czarującym uśmiechem. Dawniej nie miałam pojęcia, co te wszystkie dziewczyny w nim widziały, ale teraz chyba i na mnie zaczynał działać, bo lekko się zarumieniłam.
- Wiem, że mówiłeś, ale chciałam po prostu podziękować - wzruszyłam ramionami. - Chyba mi tego nie zabronisz - dodałam, śmiejąc się cicho.
- Nie - powiedział, wpatrując się cały czas w moją twarz. Zaczęłam się martwić, że się ubrudziłam, ale gdyby tak było, to by mi o tym powiedział, prawda? - Wiesz, chyba nie mówiłem ci dzisiaj jeszcze, że pięknie wyglądasz - dodał, a ja zwiesiłam wzrok na swoje stopy. To było bardzo miłe z jego strony.
- Dziękuje - wymamrotałam cicho, a po chwili usłyszałam śmiech bruneta. Pewnie rozśmieszyła go moja reakcja. Uniosłam głowę, aby spojrzeć mu w oczy i musiałam zgodzić się z tym spotkanym kiedyś stwierdzeniem, że ta zieleń jego tęczówek potrafiła dosyć porządnie zahipnotyzować. - W sumie, to całkiem dobrze wychodzi nam odgrywanie pary, co? - dodałam po chwili, mimowolnie zaplatając dłonie na jego karku.
- Muszę się z tobą zgodzić, panno Davies - pokiwał głową, układając swoje dłonie w dole moich pleców, tuż nad pośladkami. Westchnęłam pod nosem, bo zrobiło się całkiem miło. Miałam tylko nadzieje, że żaden z rodziców nas nie podsłuchuje. Byliby do tego zdolni, ale liczyłam na to, że może zajmą się sobą i dadzą nam choć chwilę spokoju.
- Tak to już jest, że trzeba wam się zgadzać z kobietami - powiedziałam, stając na palcach, aby być nieco wyższą. Sięgałam mu do linii szczęki, a potem to wszystko działo się dosyć szybko i pamiętałam tylko niektóre szczegóły. Brunet nachylił się i zaczął muskać bezwiednie moje wargi swoimi, czekając przy tym, aż odwzajemnię ten gest. Uśmiechnęłam się przez ten pocałunek, nie zastanawiając się, czy przypadkiem nikt nam nie zrobi zdjęcia, bo wtedy cała moja uwaga skupiła się na Harrym i tym, aby dobrze przed nim wypaść. Zacieśniłam uścisk swoich ramion na jego szyi i staliśmy tak, całując się dopóki nie zabrakło nam tchu w płucach.
~*~
chyba jeszcze w żadnym ff nie pisałam tak późno pocałunkuXDDDD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro