Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3.

Piątkowy poranek był dla mnie czymś strasznym. Wczorajszego wieczora zasiedziałam się w rezydencji Stylesa, aby skończyć sadzenie róż i wróciłam do domu nieco przed dwunastą. Musiałam jeszcze nauczyć się na sprawdzian z hiszpańskiego, a także powtórzyć chemię. Nie miałam na to najmniejszej ochoty, ale wolałam nie zepsuć sobie ocen jakąś złą i mieć to z głowy. Byłam jednak na tyle zmęczona, że zasnęłam przy książkach, a rano oczywiście zaspałam. W pośpiechu wzięłam prysznic, zjadłam śniadanie, spakowałam się i wybiegłam na autobus. Miałam szczęście, bo jak zwykle się spóźnił i gdy dotarłam już na przystanek, to jeszcze go nie było. Westchnęłam przez to z ulgą i w końcu odpisałam Red, która pytała się, czy mam zamiar się dzisiaj pojawić. 

W szkole od samego progu patrzyli się na mnie dziwnie, do czego zdążyłam się już przyzwyczaić Odkąd zaczęłam pracować i zarabiać pojawiły się zazdrość i docinki, które nie miały końca. Ale za radą Red nie przejmowałam się tym, bo naprawdę nie było czym i żyłam sobie dalej spokojnie, nie przejmując się w ogóle tym, że pracuje u kogoś takiego, jak Harry Styles.

- Hejka. - przywitała się brunetka, gdy znalazłam się przy naszych szafkach.

- Hej. - powiedziałam, powstrzymując ziewnięcie. - Co tam?

- Nic, właśnie wysłuchałam jak Courtney opowiada o tobie niestworzone rzeczy i dorzuciłam coś na jej temat od siebie. Nie wiem, czy się nie popłakała i nie poprawia teraz makijażu. - wzruszyła ramionami, wyjmując ze swojej szafki podręczniki na dzisiaj.

- Red.

- No co? - spojrzała na mnie, jakby nie zrobiła nic złego. - Wybacz, ale kiedy słyszę, że ktoś obraża moich bliskich, to nad sobą nie panuje, dobrze o tym wiesz. - dodała, niewzruszona tym, że zraniła Courtney. Była to śliczna szatynka, kapitan szkolnej drużyny siatkarskiej i dziewczyna Davida, kapitana drużyny piłkarskiej. Krócej mówiąc ta najpopularniejsza w szkole. Ale Red to nie obchodziło i pewnie dosyć porządnie wjechała jej na ambicję.

- Już nic. - pokręciłam głową i potarłam kark. - Jestem zmęczona.

- Do której wczoraj pracowałaś? - zaciekawiła się, gdy szłyśmy do sali od chemii. 

- Nie wiem, było trochę do dwunastej, kiedy wróciłam już do domu. - przyznałam, wspinając się po schodach na pierwsze piętro. - A co?

- Nic, po prostu jestem ciekawa. - wzruszyła ramionami, opierając się o jeden z parapetów, gdy byłyśmy już na odpowiednim korytarzu. - Nadal nie wiem, jakim sposobem się nimi nie interesujesz, czy chociaż nim. - dodała, siadając obok mnie, gdy już weszłyśmy do klasy.

- Normalnie. - powiedziałam, jakby to nie było nic nadzwyczajnego. Cóż, dla mnie nie było. - To nie jest moja muzyka i nie czuje potrzeby poszerzania horyzontów, jeśli chodzi o gust. - dodałam, a ona wiedziała już, że się powtarzam.

- No tak, ale to Harry Styles. Członek One Direction, a za niedługo także świeżo upieczony aktorzyna. - powiedziała, jakby mnie to miało jakoś przekonać.

- Gdyby nie to, że ten film reżyseruje Nolan, to nie poszłabym na to w ogóle. - powiedziałam, a ona zaśmiała się pod nosem.

- Wiem, ja też. - przyznała mi rację, a później już skupiłyśmy się na lekcji. Naprawdę nie rozumiałam tego całego szumu wokół tego, że pracuje u Stylesa. To nie było nic takiego i naprawdę wystarczyło chcieć zarobić swoje własne pieniądze i podjąć się pracy w agencji, którą gdzieś mi ktoś polecił. I to wszystko. Bajka i to łatwa, co?

~*~

rozdział za wczoraj nananana

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro