Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27.

Po wszystkim odwiozłem Pauline do domu i pożegnałem się z nią. Cały ten wieczór był bardzo miły i przyznam bez bicia, że z chęcią bym go powtórzył. Nawet więcej niż raz. Miałem nadzieje, że jej też się podobało i będzie miło wspominać te parę chwil spędzonych w moim towarzystwie. Dużo myślałem o tym dniu podczas drogi powrotnej. Wróciłem do siebie, zaparkowałem samochód w garażu i kiedy znalazłem się już w willi, wszedłem schodami na górę. Rano musiałem pojawić się w studiu, bo Hank naciskał, aby poprawić kilka szczegółów w piosenkach, poza tym stwierdził, że musimy porozmawiać. Byłem ciekawy, o co mu chodzi, ale obiecałem, że przyjdę. Wziąłem szybki prysznic, a następnie udałem się do sypialni. Podłączyłem telefon do ładowania i ustawiłem budzik na pasującą mi godzinę. Napisałem jeszcze brunetce 'dobranoc' i sam poszedłem spać.

:::

W studiu pojawiłem się przed wyznaczoną godziną. Odstawiłem na stolik kawę ze Sturbacksa i wyrzuciłem do kosza karteczkę z numerem pracownicy. Nie miałem zamiaru do niej pisać, bo szczerze mówiąc nawet nie miałem na to ochoty. Wolałem skupić się na Pauline, poza tym premiera albumu zbliżała się wielkimi krokami i musiałem wszystkiego dopilnować. Znaczy pomóc Hankowi dopilnować, bo jednak on znał się na tym lepiej i wiedział, co najlepsze. A przynajmniej tak mi się wydawało. 

- Cześć - przywitał się, pojawiając się w środku. Zdjął ze swojego nosa okulary i schował je do kieszeni koszuli, którą miał na piersi. - Musimy pogadać.

- Cześć - zmierzyłem go wzrokiem, zastanawiając się, o co może chodzić. - Powtarzasz się.

- Harry, powiedz mi, po co wpadłem na pomysł wplątania cię w jakiś fikcyjny związek? - poprosił, zajmując miejsce na przeciwko mnie.

- Jak to ująłeś 'aby hieny z magazynów się mną zainteresowały jeszcze bardziej' - zacytowałem go, a moje spojrzenie stało się nieco bardziej podejrzliwe. O co mu chodziło? 

- A pamiętasz, jak prosiłem cię, abyś zaczął robić coś więcej, nie wiem, pocałować ją na przykład tuż przed nosem jakiegoś pismaka? - ciągnął, unosząc przy okazji swoją brew.

- No tak - kiwnąłem głową, biorąc przy okazji oddech. Nie był zadowolony, a to oznaczało, że szykowało mi się kazanie. Szkoda tylko, że nie miałem na niego najmniejszej ochoty. 

- Więc do cholery jasnej, czemu nadal tego nie zrobiłeś? Wszystko stoi w miejscu i prawie żadna gazeta już o tobie, czy o was nie pisze! Na Twitterze też wszystko ucichło, chcesz aby ten twój album się nie sprzedał?! - wyrzucił z siebie, jakby od tego zależało jego życie. Co najmniej.

- Nie zrobiłem, bo nie mam zamiaru się z niczym śpieszyć, ani na nią naciskać. Uspokój się - odpowiedziałem w miarę spokojnie, a przynajmniej na tyle, na ile mogłem. - Mówiłem ci to z resztą - przewróciłem oczami, po czym zobaczyłem jak mamroczę coś pod nosem.

- Harry, umawialiśmy się na coś - zaczął w końcu, kręcąc się po całym studiu w tę i z powrotem.

- Umawialiśmy się, że dasz mi spokój i sam będę robił z tym związkiem, co tylko chce, a nie mam zamiaru wystraszyć Pauline, bo tobie upierdoliło się coś we łbie, Hank daruj sobie! - również wstałem, ale nie po to, aby dalej się kłócić. Tylko po to, aby wyjść.

~*~

little dramka, bo lubie


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro