26.
{harry}
- I jak ci się podobało? - zapytałem, wyrzucając do kosza pudełko po popcornie i pustą butelkę po Pepsi.
- Szczerze, to nic szczególnego - Pauline wzruszyła ramionami, jakby oglądanie filmów i wypowiadanie się o nich to był dla niej chleb powszedni. - O wiele bardziej spodobało mi się Morderstwo w Orient Expressie - dodała, zakładając kosmyk włosów za ucho. - Ale to raczej zasługa Red. Gdyby nie jej miłość do Christie, to nie miałabym pojęcia, że będzie remake. Kryminały to nie moja bajka - dodała, machając ręką. - A ty, co mi powiesz?
- W zasadzie, to trochę się pośmiałem, ale nic poza tym - przyznałem, szukając w kieszeni spodni kluczyków od samochodu. Byliśmy na Jumanji, bo Pauline nie miała nastroju na żadną komedię romantyczną, a ja nie chciałem na nic naciskać. - Ale chyba Morderstwo nie było gorsze niż Dunkierka, prawda? - dodałem, śmiejąc się pod nosem.
- Jeśli chodzi ci o bezczynne wpatrywanie się w ekran i podziwianie twojej osoby, to wybacz, ale źle trafiłeś. Johnny Depp jako Ratchett był przystojniejszy - poklepała mnie pocieszająco po ramieniu. - Wiesz, z nim jest tak, jak z dobrym winem. Im jest starsze tym lepsze, a ty możesz co najwyżej doprowadzić do orgazmu miliony nastolatek. On trafia w jeszcze nieco starsze i poważniejsze grono. - dodała, kręcąc głową. - Wybacz, jestem dzisiaj wyjątkowo okrutna.
- Nic nie szkodzi - zaśmiałem się, machając ręką. Nawet nie traktowałem tego wszystkiego, co mówiła, jako krytyki i czy prób obrażenia, po prostu były to małe uszczypliwości, które na swój sposób ją identyfikowały. - Gdybym mógł, to z chęcią załatwiłbym ci jakieś spotkanie z nim, ale z tego co słyszałem, to nad niczym szczególnym nie pracuje - dodałem, zdradzając co nieco. Dobrze było jednak mieć kilku przyjaciół w branży filmowej. Może przynajmniej tym jej jakoś zaimponuje.
- A szkoda, Red będzie niepocieszona. Chociaż i tak pewnie już to wie, to prawdziwy stalker. Lepszy niż informatycy z FBI, uwierz mi - przyznała, gdy otworzyłem jej drzwi od samochodu. Zajęła swoje miejsce i zapięła od razu pas. Po chwili ja znalazłem się w środku i przekręciłem kluczyki w stacyjce. - Jestem trochę głodna - dodała, a raczej westchnęła.
- Jeśli chcesz, to możemy się zatrzymać na jakieś jedzenie - zaproponowałem, przyłapując się na tym, że zaczynałem lubić momenty, w których dużo mówi, czy po prostu jej słuchać. Miała ciepłą i przyjemną dla ucha barwę głosu i aż miło było posłuchać.
- Chętnie, no chyba, że masz coś na głowie, to po prostu odwieź mnie do domu i jakoś sobie poradzę - odpowiedziała, wbijając we mnie przy okazji swoje spojrzenie, które oczekiwało jakiejś reakcji z mojej strony.
- Znam taką jedną knajpkę, będziemy mieli tam przynajmniej spokój - przyznałem po chwili zastanowienia i wyjechałem z parkingu. Po drodze rozmawialiśmy jeszcze o wielu innych filmach, czy tych, które nastolatka lubiła albo też i nie. Cieszyłem się, że coraz więcej rozmawialiśmy, a ta niepewność z jej strony zaczęła znikać, bo nie miałem zamiaru zrobić jej czegoś złego, a raczej po prostu przekonać do siebie i swojego człowieczeństwa.
~*~
tego rozdziału by dzisiaj nie było, ale okazało się, że jadę jutro na jakiś wykład, więc łapcie x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro