Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22.

Po tym, jak zjedliśmy razem kolację, postanowiłam pomóc mu jeszcze ze zmyciem naczyń. Miał zmywarkę, ale to był Styles. Nie wiedział za bardzo, co tam trzeba poustawiać, aby wszystko działało, a nie się popsuło, więc postawiliśmy na tradycję. Ja wycierałam, on wszystko czyścił gąbką z płynem i dosyć szybko się uwinęliśmy. Później musiałam tylko poczekać, aż znajdzie kluczyki do samochodu, a jak to powiadał, zawsze miał z tym problem. Stałam chyba przez jakieś dziesięć minut pod drzwiami garażowymi, za nim uświadomił sobie, że ma je w tylnej kieszeni spodni. Proszę państwa, to właśnie był Harry Styles. Ten, którego kochacie, albo nienawidzicie. Zależy, z kim mam do czynienia. 

- Może pisz sobie już jakieś karteczki może, co? - zasugerowałam, gdy wyjeżdżaliśmy z posesji. Zerknęłam na niego, gdy naciskał jakiś guzik na pilocie od bramy i rolet zewnętrznych, aby wszystko się pozamykało. - No wiesz, tak profilaktycznie na starość - dodałam, kładąc mu dłoń na ramieniu. W moim głosie było słychać udawane współczucie. 

- Może już od razu zabiorę cię do zakładu pogrzebowego na randkę, abyś wybrała mi kolor trumny, co? - zaczął, zaciskając dłonie na kierownicy. Zaśmiałam się cicho, kręcąc głową, a potem wruszyłam ramionami.

- Jestem otwarta na wszystkie propozycje - rozłożyłam ręce, a później prawą wskazałam mu gdzie ma jechać. Pierwszy raz odwoził mnie do domu, jak i pewnie kogokolwiek, ale niezbyt mi to przeszkadzało. - Zawsze możemy też pójść na cmentarz, wybierzesz sobie jakieś wygodne miejsce, co by później nie było problemu i tłoku dookoła - dodałam. - Trzeba myśleć przyszłościowo, Styles. 

- Znalazła się znawczyni - prychnął, ale mówił to wszystko w żartach. - Nie sądzę, aby takie wyjście spodobało się Hankowi - dodał po chwili, gdy zatrzymaliśmy się na światłach. Mój autobus wracał już z przystanku, na którym przeważnie wysiadałam. 

- A czy było gdzieś powiedziane, że Hank musi o tym wiedzieć? Im mniej słyszy o pewnych rzeczach, tym lepiej dla niego. Tak mi się przynajmniej wydaje - wzruszyłam ramionami, wciąż chichocząc. Przez cały ten wieczór było bardzo wesoło i szczerze mówiąc, to odpowiadało mi to. - Teraz w lewo - pokierowałam go, poważniejąc na chwilę. Ale tylko na chwilę, bo brunet zaczął mi opowiadać po tym swoje żarty i praktycznie co chwila wybuchałam śmiechem. 

Kiedy dojechaliśmy na miejsce, pożegnałam się z Harrym i pożyczyłam mu dobrej nocy, po czym skierowałam się już do domu. W międzyczasie zadzwoniła Red, twierdząc i tłumacząc się, że ma wyjątkowo nudne życie i chce pogadać. Opowiedziałem jej cały mój dzień, a ona mi. Z tym wyjątkiem, że po tym jak skończyłam, zadała mi dodatkowych milion pytań dotyczących Harry'ego i tego, co robiliśmy, oraz czy to aby na pewno było gotowanie. Czasem nie szło z nią wytrzymać, ale za takie głupie momenty kochałam ją całym swoim sercem i cieszyłam się ze wsparcia, jakie mi dawała, bo gdyby nie ona to mogłoby być teraz ze mną niezbyt dobrze. A tak, miałam przynajmniej swoją Red, która może odbiegała od wzoru przyjaciółki, ale była ze mną na dobre i na złe, i to chyba liczyło się najbardziej. 

~*~

jedenaście minut przed północą, jupi! 

pięknie dziękuje za 2k wyświetleń:)

all the love, red x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro