Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20.

{pauline}

- Powiedziałam, żebyś zamknęła ten pysk! Nie, nie będę kłócić się z plebsem umysłowym! Tak, o tobie mówię! Niech ten twój chłopak lepiej już w tobie nie dochodzi, bo źle się to skończy! - warknęła Red, trzaskając drzwiami do łazienki. Ostatnimi czasy to było jedyne miejsce, w którym mogłyśmy porozmawiać. W zasadzie odkąd tylko dowiedzieli się, że pracowałam u Stylesa, a teraz, że jestem jego 'dziewczyną' nie mogłam przejść niezauważona na korytarzu, co szczerze mówiąc niezbyt mi odpowiedziało. Nigdy nie zamierzałam być popularna, ani tego nie chciałam. - Co za szmata. - skwitowała na sam koniec i pokręciła głową, prychając.

- Staraj się ją ignorować, kiedy jej odpowiadasz, to tylko nakręca się jeszcze bardziej - westchnęłam, odkładając swoją torbę na podłogę. Byłam tym zmęczona, ale przecież nie mogłam przestać chodzić do szkoły. I nie miałam zamiaru tylko dlatego, że zazdroszczą mi tego, w jaki sposób wszystko mi się potoczyło. Nie podejrzewałam, że tak właśnie będzie, a oni będą do takiego stopnia okropni. 

- Jak mam ją ignorować skoro jest głupią pizdą i ktoś musi jej to uświadomić? - uniosła brew, chodząc w tę i z powrotem, kiedy ja usiadłam na umywalce. - Denerwuje mnie do tego stopnia, iż byłabym w stanie podtopić ją w kiblu. - pokręciła głową i sięgnęła do swojej torebki, aby poprawić makijaż. Zawsze ją to uspokajało. Zawsze. 

- Wiem, ale to nie jest dobry sposób. Narobisz sobie przeze mnie kłopotów, a one nie są ci do niczego potrzebne - westchnęłam. Chciałam już wakacje, a zostało do nich jeszcze troszkę czasu, bo wiedziałam, że może chociaż one pozwolą mi na odrobinę odpoczynku. 

- Nie są, ale co innego chcieć, a co innego móc. Ja chce ci pomóc, a w dodatku mogę to zrobić. Ponadto wiesz, jaką by mi to sprawiło przyjemność i satysfakcję? - złapałyśmy kontakt wzrokowy w lustrze, po czym Davenport roześmiała się i zmyła ze swoich ust pomadkę, aby nałożyć ją od nowa. 

- Domyślam się - zachichotałam i uśmiechnęłam się tylko, po czym zeskoczyłam na podłogę. Miałyśmy jeszcze WF, ale obydwie uznałyśmy, że wyjdziemy wcześniej na jakąś kawę, czy coś takiego. Było gorąco, a to wiązało się ze ćwiczeniem na zewnątrz. Nijak mi się to podobało i naprawdę coraz łatwiej było mnie przekonać do uciekania z lekcji. Zwłaszcza, jeśli ostatnią z nich był wyżej wspominany przedmiot. - Jestem głodna - przyznałam w pewnym momencie. A właściwie po tym, jak wyszłam z kabiny. Mój pęcherz odczuł znaczną ulgę. 

- Wiem, ja też - westchnęła, kończąc swój makijaż. Na jej powiekach pojawiły się czarne kreski i praktycznie była już gotowa do wyjścia. - Możemy spadać. Chyba, że ty chcesz się poprawić - dodała, na co tylko kiwnęłam głową i po pięciu kolejnych minutach byłam gotowa. 

- Pauline?

- Hm?

- Wiesz, gdzie pójdziemy zamiast na tą głupią kawę?

- Gdzie?

- Na pizzę, muszę się najeść za nim wrócę do domu.

- Znasz mnie chyba na tyle dobrze, że wiesz, iż nie musisz mnie do tego namawiać, ani mi tego powtarzać, prawda?

- Prawda, prawda.

- W takim razie idziemy, panno Davenport. 

- Idziemy, idziemy. 

~*~

jakoś 1/3 fabuły za nami;) 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro