四 Jestem wujkiem tego tutaj urwisa
Taehyung właśnie dobierał za dużą o jakieś dwa rozmiary koszulę do workowatych spodni, którymi z czystym sumieniem nie pogardziłby jego dziadek. Rozważał między tą niebieską, a tą w pstrokate wzory i głęboko się zastanawiał, czy łączenie drugiej z nich z luźnymi spodniam iw paski nie będzie jednak delikatną przesadą. Nie mógł nic poradzić, że jego poczucie stylu było, subtelnie rzecz ujmując, oryginalne. Nie mógł też nic poradzić na to, że je uwielbiał. Znany był z dobierania ubrań, których zdroworozsądkowy człowiek nigdy by nie założył. Dlatego cały swój strój postanowił wykończyć mokasynami z futerkiem.
Dumny z siebie chyba trochę za bardzo, nałożył delikatny makijaż na twarz, założył kaszkiet tył naprzód i łapiąc pospiesznie kożuch swojego dziadka, wyszedł z mieszkania.
Szczęście mu sprzyjało, bo pogoda była wręcz idealna na spacer. Wydał swoje ostatnie pieniądze na sześciopak ryżu i puszkę groszku, więc nawet nie miałby jak kupić biletu autobusowego. Słyszał, że groszek jest bardzo syty, dlatego zaplanował już sobie obiad na najbliższe dwa dni.
Jeśli Namjoon nie skołuje czegoś zjadliwego, to chyba im tam zemdleję. Pomyślał. Śmiech przez łzy. Mimo wszystko, lubił swoje życie. Miał cudowną rodzinę, wspaniałych przyjaciół, dostał się na upragnione studia i robił to, o czym zawsze marzył.
Wiadomo, bywały lepsze okresy i gorsze, jednak nie śmiał nawet narzekać. Uśmiechnął się pod nosem, kiedy przeszedł przez bramę domku jednorodzinnego. Namjoon już od roku mieszkał sam, dlatego wszystkie imprezy zawsze odbywały się u niego. Z, lub bez jego zgody. Namjoon był wspaniałym człowiekiem o domu tak samo wielkim, jak jego serce.
Taehyung nie fatygował się dzwonieniem. Nacisnął klamkę i zaraz jak tylko odchylił drzwi, poczuł mocny zapach cynamonu, unoszący się w całym przedsionku, a może i jeszcze dalej. Szybko zsunął ze stóp buty, odwiesił kożuch na pierwszym wolnym haczyku i pognał do kuchni. Zastał tam Yoongiego sprawdzającego stan babeczek w piekarniku i Namjoona, który z zacięciem szorował blaty.
- Coś mnie ominęło? - zapytał Tae wskazując na spaleniznę, którą Namjoon z płaczem próbował usunąć druciakiem. Zarówno Namjoon jak i Yoongi poderwali się i szybko odwrócili się w jego stronę.
- Czy możesz się nie skradać, mam słabe serce. - fuknął Yoongi, zamykając piekarnik.
- Fajny strój, Taetae. Widzę, że bawisz się w pattern mixing. - powiedział z uśmiechem, spoglądając na chłopaka. Ten odpowiedział mu cichym chichotem i ostentacyjnie obrócił się na pięcie, prezentując swój dzisiejszy strój.
- Nawet skarpetek do pary nie potrafiłeś dobrać? - Yoongi spojrzał się na jego stopy, by przez chwilę się zastanowić jak trzeba być ślepym, żeby pomylić zielony z czerwonym.
- To moda, Yoongi. Moda. - odpowiedział, udając obrażonego. - Jesteś za stary, żeby to pojąć, także wybaczam ci. Ale ja nadal nie dowiedziałem się, co tu się wydarzyło.- postanowił zmienić temat.
- Co mogło się wydarzyć, Namjoon gotował.- niepochlebny wzrok spoczął na biednym, zagubionym Namjoonie, który tylko założył ręce na piersi i potwierdził słowa Yoongiego skinieniem głowy. Fakt faktem, Hyung był tak samo beznadziejny w gotowaniu, jak Taehyung. Zawsze przyglądali się Yoongiemu, który tworzył cuda w kuchni, chyba że zostali wyproszeni z pomieszczenia za robienie sztucznego tłumu.
Tym razem, Namjoon próbował pomóc.
Na darmo.
Taehyung rozumiejąc za bardzo sytuację, idąc w ślady starszego, z założonymi rękami na piersi kiwał głową w zrozumieniu.
Nim się obejrzeli, wszyscy siedzieli na kanapie w salonie w otoczeniu cynamonowych babeczek autorstwa Pana Jesteście-Beznadziejni, paprykowych chipsów i obiecanych Taehyungowi nuggetsów z McDonalda.
I może jeszcze półmisku z owocami.
Przez chwilę siedzieli w ciszy, dopóki Taehyung nie zaproponował puszczenia czegoś na telewizorze, chociażby dla podkładu, co by nie siedzieli o suchym pysku. Jak zawsze, chłopak zaproponował swoim przyjaciołom horror, a jego pomysł, chyba bez większego zaskoczenia spotkał się z ogromną dezaprobatą. Bo to nudne. Bo to straszne. Nie będę wstanie wrócić sam do domu. Taehyung już postanowił się nie odzywać. Banda wymoczków.
By nie zagęszczać atmosfery i trochę zmienić temat, Hoseok w momencie zapytał.
- Ah, Jimin nie przychodzi?- spojrzał na zegarek. - Rozumiem, że wejście z klasą i takie tam, ale już spóźnia się godzinę, więc-
- Mówił, że nie może. - skwitował Taehyung.- Uczy się.- siorpnął nieznacznie, pijąc sok i spojrzał na skonsternowane twarze swoich przyjaciół.- Oj już nie gadajcie. Jimin jest piątkowym studentem, ma nawet stypendium naukowe. Tak jak i ja. - uśmiechnął się zadziornie.
- Które, w przeciwieństwie do Ciebie, przepieprza na alkohol i imprezy.- zaśmiał się Namjoon. - skoro bierze kasę od uczelni, to muszę się upomnieć, że ma mi odkupić wszystkie kieliszki jakie zbił do tej pory. Boję się was do siebie zapraszać.
- Ah, pamiętam Jimina jeszcze kiedy był taki niewinny i tak pilnie się uczył. - wzruszył się Taehyung. - Chociaż jedno mu nadal zostało. Nie ma co się dziwić, na farmacji ma więcej roboty niż ja na pedagogice.
- Wmawiaj sobie.- zaśmiał się Yoongi. - Do tej pory pamiętam, że oddawałem ci wszystkie notatki z wykładów, bo siedziałeś cały zapłakany z Tigerem w ręce krzycząc, że się nie nauczysz.
- Po pierwsze, nie płakałem.- powiedział oburzony. - Po drugie, nie wiem czemu dałeś mi swoje notatki dopiero dzień przed egzaminem, tak się nie robi!- odłożył z hukiem swoją szklankę na stół, co wywołało u Namjoona chwilowy atak paniki.
- I tak byś wcześniej do nich nie zajrzał, bądźmy szczerzy!- prychnął w jego stronę.- Ile cię już znam? Z 10 lat? Zawsze wszystko na ostatnią chwilę, do tej pory nie rozumiem jak wszystko ogarniasz w jedną noc.
- Bo patrzysz zawsze wtedy, jak akurat sobie robię przerwę! - powiedział oburzony, patrząc z rozbawieniem na Hoseoka, który powoli zataczał się ze śmiechu na siedzeniu obok niego.
Namjoon patrzył bystrym wzrokiem analizując sytuację. Najpewniej zastanawiał się, komu bardziej powinien wierzyć. Wiedział o nich stosunkowo niewiele. Przez długi czas zadawał się tylko z Yoongim, a sam zainteresowany też nie chciał, żeby Taehyung z Hoseokiem go poznawali.
Dzieliła ich pasja do muzyki, a Yoongi w tamtym czasie bał się komukolwiek więcej o tym powiedzieć. Dopiero kiedy udało mu się wyjść z całego bagna emocjonalnego w jakie wpadł, postanowił podzielić się swoimi pasjami z przyjaciółmi. Przedstawił im Namjoona i od dobrych kilku lat spotykają się w czwórkę. Nie było im ciężko złapać wspólny język. Namjoon może i był najbardziej poważną osobą w ich grupie, ale pozwalał im się wygłupiać do woli, śmiał się z nich, a może czasami nawet się dołączał. Trzeba przyznać, kto jak kto ale Kim Namjoon budził respekt i poważanie.
- Nie mówiłem wam jeszcze! - przerwał Hoseok, podrywając się delikatnie do góry z ekscytacji. Zassał się na słomce i upił trochę swojego piwa. Głośno wypuścił powietrze i spojrzał na nas, próbując powstrzymać swój uśmiech. - W tym tygodniu podpisałem umowę o pracę! Będę nauczycielem tańca!
- Wow, gratulacje! - rzucił Taehyung.- Mogę się zapisać? Może połamiesz mojego kija w dupie.
- Boże Taehyung. - Yoongi wywrócił oczami.- Poza tym, to zajęcia dla dzieci. Nie wtopisz się w tłum siedmiolatków.
- W przeciwieństwie do niektórych- - powiedział półszeptem w stronę Yoongiego, lekko unosząc brwi do góry.
- To niesamowite- szybko wtrącił Namjoon, zanim Yoongi zdążył rzucić jakimś sarkazmem.- że wszyscy będziecie zajmować się dziećmi w taki lub inny sposób. Tylko ja się odłączyłem od ogólnego trendu. - zaśmiał się.
- Nie no Namjoon, wyszło ci to na dobre.- Hoseok dopił ostatek piwa i oparł się o oparcie sofy. - Produkowanie muzyki jest bardziej opłacalne niż zajmowanie się małymi dziećmi i jechanie po najniższej krajowej. Spójrz na swój dom! Przecież to niesamowite! - obejrzał się wokoło, lustrując wszystkie meble i ogrom pomieszczenia, w jakim się znajdowali.- Aah, też chciałbym umieć pisać teksty.
- Wystarczy zacząć. - odpowiedział Yoongi, spoglądając na niego niepewnie.- Jestem pewien, że po paru latach pisałbyś genialne piosenki.
- Mowa o tym, Yoonie!- chłopak aż się wyprostował na dźwięk tego zdrobnienia. Brzmiało zbyt uroczo w ustach Hoseoka.- Jak idą prace nad mixtapem? Nie myśl, że o nim zapomnieliśmy. - uśmiechnął się i oparł głowę o swoje ręce, przenikliwie lustrując chłopaka wzrokiem.
- Ah, to – odpowiedział speszony, błądząc wzrokiem po prawie pustym już stole, zaczesując włosy za ucho. - Mamy w planach niedługo zacząć nagrywać w studiu Joona.
- Tak bardzo na to czekam.- uśmiechnął się rozmarzony. Yoongi spojrzał na przyjaciela ukradkiem, ale szybko odwrócił wzrok, próbując ukryć swoje zakłopotanie i z całej siły próbując nie skulić się w kłębek. Taehyung porozumiewawczo spojrzał na Namjoona, który w tym samym momencie wywrócił oczami i spotkał się spojrzeniem z tym chłopaka. Ta farsa nie miała końca.
✫彡
Nastał poniedziałek, a co za tym idzie następny dzień w gronie małych szkrabów. Taehyung był pełny sił i energii, jak nigdy wcześniej. Poniedziałki zawsze były dla niego najgorsze, ale o dziwo, odkąd zaczął swoje praktyki, te poranki nie były tak żmudne jak dotychczas. Szczególnie po spędzonym weekendzie ze swoim squadem (może nie do końca pełnym, ale przynajmniej obyło się bez tłuczonego szkła), czuł, jakby w końcu miał chęci do życia. Uwielbiał przebywać między ludźmi, a w szczególności w gronie swoich przyjaciół. Może i byli hałaśliwi, dziecinni i prostaccy, ale właśnie to w nich tak kochał. Uwielbiał ciągle roześmianego Hoseoka całującego go po głowie, Yoongiego z nietęgą miną, próbującego w ten sposób ukryć swój uśmiech i Namjoona, który z pobłażaniem patrzył się na ich wygłupy, by ostatecznie samemu do nich dołączyć. Dzięki nim nie tęsknił za swoją rodziną- aż tak bardzo.
Nie znosił Seoulu. W pewnym stopniu miał nadzieję, że nie dostanie się na te studia. Czuł, że pedagogika jest jego powołaniem, ale opuszczenie rodzinnego miasta wydawało mu się tak abstrakcyjnym pomysłem, że nie wiedział czy się odważy. Czy odważy się usamodzielnić, opuścić swój dom, by spróbować żyć na własną rękę. Ta wizja go przerażała. Niestety wakacje skończyły się szybciej niż Taehyung sobie to obliczył i nim się zorientował, siedział w samochodzie swojej mamy, na tylnym siedzeniu w otoczeniu kartonów, worków i siatek. W szczególności na początku było ciężko. Pożegnanie z zapłakaną matką, która raz krzyczała, że dom będzie teraz bez niego pusty, a raz że ma wracać co weekend i dzwonić chociażby raz dziennie.
Kiedy wyprowadził się do stolicy i musiał przenieść się do niewielkiego, jednoosobowego pokoju w akademiku, czuł się podle. Wyobcowany, samotny. Jakby nie na swoim miejscu. Na początku bał się wychodzić do ludzi i zawierać nowe znajomości, w końcu Seoul w niczym nie przypominał mu jego rodzinnego Daegu.
Zaadaptowanie się jednak nie zajęło mu dużo czasu, bo z pomocą hyungów Yoongiego i Hoseoka, dał radę stanąć o własnych nogach. Zaraz do ich paczki dołączył Namjoon, a potem Jimin, z którym poznał się na inauguracji roku. Nagle poczuł, że nie jest kompletnie sam. Jego przyjaciele, jak ich dumnie nazywał, wprowadzili promyk nadziei i szczęścia, który z dnia na dzień stawał się coraz większy. Czuł, że może wyjazd na studia wcale nie był tak absurdalnym pomysłem i to miasto mogłoby w niedługiej przyszłości stać się dla niego drugim domem. Powoli, z dnia na dzień przekonywał się, że Seoul może nie być tak zły, jak mu się wydawało.
✫彡
- Awh Kai, nie możesz tak szarpać kolegi za włosy! - powiedział już podirytowany. Z tym chłopakiem były ciągłe same problemy. Jeśli kogoś nie łokciował, to rzucał klockami. Jeśli nie rzucał klockami, to zabierał zabawki i chował je po kątach. Taehyung szczególnie w takich momentach żałował, że staż nie był płatny, bo czuł że powinien domagać się podwyżki.
Nagle zadzwonił domofon. Yoongi siedzący zaraz przy biurku podreptał na swoich niewielkich nóżkach i odebrał. Taehyung spojrzał na zegar. W sumie powoli zbliżała się godzina, w której rodzice przychodzili po swoje pociechy. Co prawda było dość wcześnie, bo przed czternastą. Nie zdążyli nawet podać deserów. Taehyung wstał, otrzepując się z niewidzialnego pyłku, przygotowując już swoje nogi na bieganinę po schodach. Przecież Yoongi nie zejdzie na dół, jeśli nie musi.
- Misun, to po Ciebie. - odezwał się. Taehyung odwrócił się w stronę chłopaka z niemałym szokiem, który próbował ukryć przed resztą dzieci. Misun? Ta Misun? Yoongi kiwnął głową, tak samo zagubiony. Nie przedłużając jednak, uniósł lekko brew do góry i kiwnął głową w stronę drzwi sugerując, że Taehyung powinien odprowadzić małą na dół. Nadal nieprzekonany i podejrzliwy, zwrócił się do Misun i zaraz z dziewczynką pod ręką schodził powoli schodami na parter. Nie to, że nie wierzył w jej rodziców, ale w momencie kiedy prowadzą taki tryb życia a nie inny, nie jest to dziwne, że nagle udało im się zerwać z pracy? A co, jeśli to nie jest któreś z rodziców Misun, tylko jakiś stary zboczeniec? Aż na samą myśl przeszły mu ciarki.
Gdy wyszli na korytarz, Taehyung zobaczył postać stojącą nieopodal. Zanim zdążył się przyjrzeć, usłyszał Misun krzyczącą na całe gardło.
- Wujek! - dziewczynka w momencie wyrwała się Taehyungowi z uścisku i pobiegła do wujka, który zaraz jak ją usłyszał, przykucnął i czekał z rozpostartymi ramionami, czekając aż ta rzuci mu się na szyję. Zaraz ją podniósł i obrócił się z nią, podrzucają delikatnie. Dziewczynka... śmiała się. Uśmiech nie schodził z jej twarzy, kiedy coraz mocniej oplatała szyję chłopaka.
- No już, już, bo mnie udusisz! - odpowiedział niskim głosem, mimo wszystko mocniej wtulając się w małą.
Taehyung stał jak zaczarowany. Nie wiedział jak ma zareagować. Pierwszy raz widzi człowieka na oczy, nie wiedział że ktoś inny miał przyjść po Misun, ale ewidentnie dziewczynka znała chłopaka, i można śmiało powiedzieć, że go lubiła. Taehyng wdrygnął się, kiedy zobaczył gościa zbliżającego się w jego stronę. Dopiero po chwili zanotował dużą, żylastą, wyciągniętą dłoń przed sobą, jednak zaraz jego wzrok powędrował na uśmiech chłopaka, lustrujący tak dobrze jego przednie zęby, że na pewno nie raz usłyszał, że wygląda jak królik.
- Jestem wujkiem tego tutaj urwisa.- odezwał się w końcu, wtulając się w dziewczynkę.- Dziękuję, za opiekowanie się moją siostrzenicą. To wiele dla mnie znaczy.
__________
To znowu jaa uwu <3
Wciskam Taehyunga w jego naturalnym środowisku dla spokoju ducha i dobrego samopoczucia
Powinnam nazwać tego ficzka Poradnik Studenta: porady i triki
Nie no tak na prawdę to opis żałosnego życia, proszę nie róbcie tak jak będziecie/jesteście na studiach, zarywanie nocek z tigerem w ręce was zabije. Jedzenie na przemian groszku i ryżu też. Mówię z autopsji.
Przylazł bęcwał, mam nadzieję że warto było czekać hn unu
Przy okazji! Miłej majówki, wyśpijcie się, odpocznijcie i wgl dfkgneognreg Kocham was dziubaski uwuwuwu
Czy mówiłam, że fajną opcją jest 🗨 & ★? Sick i know uuwuwuwuw
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro