六 Zapomniał
- Wow, Taehyung!- powiedział miło zaskoczony Namjoon, stojąc przed elegancko- jak na siebie – ubranym Taehyungiem. Chłopak był tak jakby, na czas? Zawsze się spóźniał.- Tak wcześnie? Wchodź do środka!
-Tak wyszło.- uśmiechnął się do niego. Pomyślał, że chociaż w ten sposób jakoś zrekompensuje gospodarzowi swoją żałośnie krótką pamięć. O której ten niekoniecznie musiał wiedzieć.
Zdjął z siebie płaszcz i- jak to miał w zwyczaju- najpierw poszedł do kuchni, spotykając tam Yoongiego. Witając się z przyjacielem, wysłuchał jaki to Namjoon jest nieodpowiedzialny, nie umie gotować, a Yoongi znowu ratuje jego potrawy przed kompletną katastrofą.
Nie dało się nie zauważyć Hoseoka, który jak zawodowa pomoc domowa właśnie kroił warzywa i wrzucał je do garnka. Tae nie chcąc robić sztucznego tłumu, a nie daj boże zepsuć im prowizorycznej randki w kuchni Namjoona, przywitał się z chłopakiem i poszedł do salonu, w którym już czekał na niego uśmiechnięty Jimin rozwalony na całej kanapie.
- Suń tyłek. - powiedział ordynarnie, kiedy Jimin przez dłuższy czas nie chciał zabrać swoich nóg z siedzenia. Ten tylko go wyśmiał i poczekał, aż Taehyung sam zdejmie jego nogi na podłogę i zajmie miejsce koło niego.
Położył się na oparciu i z dozą nieufności zlustrował pokój i kawałek korytarza, który był w stanie zobaczyć ze swojego miejsca. Niepokojąco blisko przybliżył się do ucha Jimina, który sam w sobie niezbyt się tym przejął. Taehyung był jedną z tych osób, która po miesiącu przyjaźni zapominała co to przestrzeń osobista. Jednak nikt nie śmiał zwracać mu uwagi, zresztą- czy komukolwiek to przeszkadzało?
- Masz towar?- szepnął.
Jimin zaśmiał się z przyjaciela, położył swoją małą dłoń na jego ustach i dał mu do zrozumienia, żeby nie był tak głośno. Uśmiechnął się na minę zszokowanego Tae i wyjął zza poduszki już w pełni zapakowane pudełko z ogromną kokardą wywiazaną na jego środku. Wziął wdech i zapytał – Idziemy teraz do niego? Im szybciej tym lepiej, może jeszcze zdąży je rozłożyć na stole, zanim reszta się zejdzie.
- Reszta?- zapytał, mimo wszystko wstając z sofy. Wziął do rąk prezent i jeszcze chwilę przypatrując się wzorom na papierze, dokończył.- Ktoś jeszcze ma przyjść oprócz nas? Nie sądziłem, że Namjoon jest taki popularny.
- Taehyung!- zaśmiał się i złokciował przyjaciela w żebra.- Ostatnio nam wspominał, że przyjdą jeszcze jacyś jego znajomi ze studiów. Nie mówił kto, ale wspominał, że na pewno się polubimy.- uśmiechnął się i zasugerował machnięciem ręki, żeby iść szukać Namjoona.
Jak można było się spodziewać, Namjoon biegał po całym domu znosząc naczynia do głównego pokoju, przy każdym zakręcie uważając, żeby przypadkowo nie spotkać Jimina. On sam miał dziurawe ręce, nie potrzebował jeszcze jego pomocy.
Talerze niemalże roztrzaskały się na małe kawałki, kiedy Namjoon zobaczył tą dwójkę w progu drzwi. Wysłuchał przesłodzonych życzeń Jimina i tych ordynarnych Taehyunga. Dokładnie takich, jakich się spodziewał i dokładnie takich, jakie chciał od nich usłyszeć.
Wspólnie zaczęli przygotowywać salon na przyjęcie gości, i ze zniecierpliwieniem oglądali Namjoona, który ostatecznie z nieufnością wymalowaną na twarzy otwierał prezent od dwójki najmłodszych. Prychnął, gdy zobaczył małe kieliszki z zatopionym brokatem w szkle, który- wedle sugestii Taehyunga- był cały różowy. Rozstawili je na niewielkim stole zarzekając się, że tym razem nikt nie wejdzie na niego i nikt nie będzie na nim grać w krykieta.
Nie minęło dużo czasu, zanim znajomi Namjoona zaczęli się zbierać. Zapach jedzenia unosił się w całym domu i był tak hipnotyzujący, że młodsi na jakiś czas zniknęli w kuchni, podkradając świeżo wyjęte ciastka z piekarnika. Yoongi nie był zbytnio zadowolony obecnością Jimina i Taehyunga w kuchni, w szczególności zaraz przy czekoladowym deserze, ale nikt nie zwracał zbytnio na niego uwagi – a już na pewno nie Hoseok, który specjalnie dawał chłopakom przekąski.
- Jezu, chyba nigdy więcej się nie zdecyduję na coś takiego.- powiedział nagle Namjoon stojąc w przejściu do kuchni. Kiedy wszyscy odwrócili się w jego stronę, kontynuował. - Chyba za bardzo się tym wszystkim przejmuję.
- Nie martw się tak! - powiedział uśmiechnięty Jimin, jeszcze z pełnymi ustami.- Nic złego się nie stanie, dopilnujemy tego.
- Od czegoś nas w końcu masz. - powiedział cicho Yoongi, wycierając mokre ręce w ścierkę i uśmiechając się nieśmiało w stronę Namjoona. Ten od razu odwzajemnił uśmiech i dźwięcznie się zaśmiał.
- Co bym bez was zrobił. - powiedział bardziej do siebie niż do nich. Atmosferę przerwał dzwonek do drzwi, wciskany ze zdecydowanie za dużą częstotliwością.- Ah, to pewnie Jin!
- Jin?- zapytali jednogłośnie wszyscy w kuchni.
- Tylko on tak dzwoni, plus- tylko jego brakuje. - uśmiechnął się i poszedł w stronę drzwi wejściowych, krzycząc Już idę! co najmniej trzy razy.
Cała impreza wydawała się być w miarę spokojna. Minęły dwie godziny, a jeszcze nikt nie leżał pod stołem, nikt się nie zataczał pomimo pełnego barku, i jeszcze żadne szkła nie wylądowały w koszu na śmieci.
No, może oprócz kilku wyjątków.
Taehyung trzymał się z Jiminem przez cały ten czas i jako dusza towarzystwa jaką niezaprzeczalnie był, próbował zagadać do wszystkich przyjaciół Namjoona. Jimin śmiał się z niego, porównując to do zbierania pokemonów w parku. Ten nie przejął się zbytnio, może nawet parę razy zdarzyło mu się zanucić pod nosem Gonna catch them all ale nie przyznał się nikomu, dla lepszego efektu.
Właśnie rozmawiali z przyjaciółmi Namjoona ze studiów, z czego Taehyung nie mógł się napatrzeć na jednego z nich. Typ był ogromny. On sam nie uważał się za zbytnio niskiego, ale ten człowiek przebijał wzrostem wszystkich, których poznał. Jimin wyglądał przy nim wręcz komicznie.
- Ah, Chanyeol, Jimin. Poczekajcie chwilę, muszę na stronę.- powiedział wskazując palcem korytarz i wycofując się tyłem, z uśmiechem na ustach wtapiając się w lekko już podpitych ludzi. Rozglądał się, szukając tego sławnego Jina, o którym wspominał Namjoon. Znajdując swoją upragnioną toaletę, oparł się o pobliską ścianę, czekając, aż ta będzie wolna.
Rozejrzał się po osobach stojących nieopodal, odliczając wszystkich po kolei. Ludzi w salonie zdążył już poznać, na korytarzu stały tylko Hwasa z Wheein, zaraz dołączył się Baekhyun i Jeonghan. Przejechał wzrokiem po korytarzu i doszedł do wniosku, że ta noc nie będzie dla niego satysfakcjonująca, jeśli nie porozmawia ze wszystkimi. Została mu najprawdopodobniej jedna osoba, a on nie zamierzał sobie odpuścić. Motywacja się z niego wręcz wylewała, musiał się pospieszyć i znaleźć swojego złotego graala. Ale by w ogóle zacząć tą wyprawę, potrzebował tylko jednego.
- Halo? Ktoś tam jest?- zapytał, bijąc w drzwi. Stał już tu zdecydowanie za długo, a doszedł do wniosku, że ciągłe szarpanie za drzwi wcale ich magicznie nie otworzy.- Nie siedź tak długo, bo ci pytong wejdzie do dups...- nie zdążył dokończyć. Drzwi w momencie się otworzyły i zobaczył, kto zajmował łazienkę, i bynajmniej nie wyglądał jak jego złoty graal. Oczu, z którymi właśnie się zetknął, nie pomyliłby z żadnymi innymi.
- O...- Jeongguk przełknął głośno ślinę.- Cześć Taehyung, nie sądziłem, że...
- Ja też nie.- wszedł mu w słowo. Szybko zmierzył chłopaka wzrokiem, nadal nie dowierzając. Skąd Jeongguk znał Namjoona? Może usłyszał dźwięki imprezy i sam się tu wprosił? Nie wyglądał Taehyungowi na typ imprezowicza, ale czy jego samego ktokolwiek posądzałby o zajmowanie się małymi dziećmi po godzinach?
Przyglądał się chłopakowi, chyba pierwszy raz w życiu będąc aż tak skołowanym. Ani trochę nie był przygotowany na konfrontację, szczególnie po ich niby-kłótni, która odbyła się, o zgrozo, dzień wcześniej. Tae nie zdążył nawet pomyśleć dwa razy co się wtedy wydarzyło, a już stał twarzą w twarz ze źródłem całego tego zamieszania. Taehyung, dusza towarzystwa, sztampowy przykład ekstrawertyka, stał wmurowany w podłogę, nie będąc w stanie wydusić słowa.
Nie tylko on był w patowej sytuacji. Jeongguk też nie wydawał się przygotowany na konfrontację. Jego wzrok przenosił się z lampy na stojący po drugiej stronie kwiatek z prędkością światła, a jego własna ręka masowała jego kark na tyle silnie, jakby był u profesjonalnego masażysty. Wyglądało jakby obojgu przeszkadzała cisza, która między nimi powstała. Taehyunga nagle olśniło.
- Sam tu przyszedłeś?- zapytał niepewnie- Skąd znasz Jooniego?
- Ah, ja- zaczął- Przyszedłem tu z przyjacielem. Chciał mi przedstawić RM'a i tak-
Taehyung wzdrygnął się, gdy usłyszał pseudonim przyjaciela i lekko zmrużył oczy. Już miał zapytać, czy jest fanem jego muzyki, ale w momencie usłyszał gdzieś za sobą westchnięcie, na którego dźwięk mimowolnie się odwrócił, zasłaniając przy okazji skołowanego Jeongguka. Wytężając wzrok, mógł zobaczyć przepychającego się w tłumie gremli-
- Baboku, szukam cię po prostu wszędzie. - powiedział Yoongi z grymasem.- Skocz do sklepu po alko, Jimin z Chanyeolem właśnie zaczęli grać w bilarda z shotami, za godzinę nie będzie co pić. Ja z Hoseokiem jesteśmy zajęci...- Chłopak patrzył trochę zaskoczony na wymuszony uśmiech Tae i jego skołowany wzrok. Ten lekko przechylił się na bok, by jego przyjaciel mógł zobaczyć, z kim Taehyung rozmawiał tuż przed tym, jak ten wszedł mu w słowo.- Oh, Jeon. - powiedział, szeroko otwierając oczy.- Nie spodziewałem się ciebie tutaj... Ale co za okazja! - powiedział po chwili namysłu- Przejdziecie się razem do sklepu, co wy na to?
- Yoongi, ja-
- Tak myślałem.- pokiwał głową do Taehyunga na znak zrozumienia. - Idealnie, akurat będziecie mieć okazję, żeby porozmawiać. Dogłębnie porozmawiać. - poklepał przyjaciela po plecach, z miną na wpół współczującą, na wpół nazbyt z siebie dumną.- Tylko przynieście tego sporo, zarządzenie Namjoona. - i odszedł. Tak po prostu odszedł. Taehyung wiedział, że Yoongi zrobił to specjalnie, za co po części był mu wdzięczny. Musiał jakoś sobie z tym poradzić, a widać że Jeonggukowi też była nie na rękę niezręczna sytuacja, w której się znajdowali.
- Jeon?- zapytał Taehyung, dla byle jakiego rozpoczęcia rozmowy.
- Nazwisko.- zaśmiał się Jeongguk- Tak mam na nazwisko.
- Skubaniec wiedział, jak masz na nazwisko i nawet mi nie powiedział. Muszę z nim potem porozmawiać. Dogłębnie.- zacytował Taehyung, co wywołało lekki śmiech u chłopaka stojącego przed nim. - To co, Jeon, idziemy?
- Im szybciej tym lepiej.- odpowiedział z uśmiechem i wspólnie poszli w stronę wyjścia.
Tak myślałem. Powiedział do siebie w myślach Taehyung, kiedy pokonując już połowę drogi do 24godzinnego, nie zamienili ze sobą ani jednego słowa. Szli obok siebie razem, ale jakby osobno. Taehyung podświadomie nie chciał rozpoczynać jakiejkolwiek rozmowy, bojąc się że znowu zdenerwuje młodszego swoją głupią gębą, a to zepsuje humor i jemu, i Jeonggukowi. Zerkając co jakiś czas w stronę chłopaka, dało się wyczuć, że omijał go wzrokiem i nawet nie patrzył przed siebie, tylko na boki. Jak najdalej od niego. Ta farsa nie miała końca, nie tak wyobrażał sobie w ogóle ich relację. Myślał że się w miarę dogadają, a jedyne co na razie dało się zauważyć między nimi to niepotrzebne spięcia i niezręczność bijąca na kilometr.
Ulice były w miarę ciche, pomijając kręcące się w okolicy grupki młodocianych, którzy zachowywali się jakby przed chwilą ich wypuścili z 5-letniego zamknięcia. Mijając ich i wchodząc na ruchliwą ulice, która o tej porze dnia świeciła pustkami, wszystko jakby znowu zatrzymało się w czasie. Cisza była nie do zniesienia, bębniła w uszach, a na wpół świecące bilboardy zamkniętych już dawno sklepów dokładały swoje trzy grosze do beznadziejności sytuacji.
Idąc z Jeonem ramię w ramię, czuł się, jakby w rzeczywistości byli oddzieleni od siebie co najmniej pięcioma metrami. Jakby niewidzialna ściana podążała za nimi, gdziekolwiek by nie poszli.
Taehyung miał dość. To nie mogło tak wyglądać. Był zmotywowany, żeby zacząć mówić o czymkolwiek, najwyżej później się będzie tłumaczyć. Wziął głęboki oddech i-
- Wychodzi nowa część Annabelle, ciekawe czy będzie lepsza od poprzedniej. Ostatnio prawie usnąłem.- powiedział Jeongguk. Wskazując palcem na reklamę filmu naklejoną na przystanek autobusowy.
Taehyung się zapowietrzył. W momencie zapomniał jak się oddycha. Aż stanął w miejscu, przyglądając się zaskoczonemu Jeonggukowi, który gdy tylko zauważył, że chłopak przestał za nim podążać, odwrócił się do tyłu.
- Czy ty mówisz o Annabelle? O tym horrorze?
- No...tak.- powiedział niepewnie.- Nie lubisz horrorów? Mogę o nich nie gadać, jeśli nie chcesz-
✫彡
Drzwi od domu Namjoona otworzyły się z takim hukiem, aż osoby stojące nieopodal wzdrygnęły się albo niepokojąco szybko wciągnęły powietrze. W progu stał Jeongguk, z siatką pełną wódki i z Taehyungiem obwiązanym wokół jego szyi. Ściskał go na tyle mocno, że powoli chłopakowi kończyło się powietrze. Taehyung, szczęśliwy jak nigdy, uwiesił się jeszcze mocniej na szyi młodszego, pozwalając mu zaciągnąć go do środka.
- Hyung, może mógłbyś mi z tym pomóc?- powiedział już błagalnie, nie mając siły na nic. - Te butelki nie są lekkie-
- Ej ej, żadnych hyungów- odpowiedział, nie zmieniając swojej pozycji.- I nie, Jeonggukie, jesteś taki silny, poradzisz sobie sam! - zaśmiał się dźwięcznie, ale mimo wszystko stanął na równe nogi i pomógł chłopakowi w dociągnięciu tych paru(-nastu) butelek wódki do salonu. Poczekał tylko chwilę na niego, aż ten zbierze się w sobie i razem pomaszerowali w głąb domu, mijając przy okazji rozwrzeszczanych dwudziestolatków, zataczających się i śmiejących wniebogłosy. Wygląda na to, że nieświadomie nadłożyli sobie trochę drogi, bo to praktycznie niemożliwe, by wszyscy opili się do tego stopnia w ciągu dwudziestu minut. Potrąceni parę razy przez znajomym Namjoona, dotarli do barku i zaczęli rozpakowywać alkohol.
- Nadal ciężko mi uwierzyć, że nie oglądałeś Ring.- powiedział Jeon, z lekkim przekąsem uśmiechając się w stronę starszego.- Normalni ludzie oglądają to w podstawówce, nie w połowie życia.
- Ah, Jeonggukie!- popchnął jego ramię, a Jeonnguk jakby specjalnie mocniej przechylił się na bok, dla wyolbrzymienia efektu.- Okrutny! Bezlitosny!
- Taehyung...?- nagle usłyszeli przed sobą delikatny głosik, ledwo słyszalny przez cały gwar panujący w pokoju. Postać stała przed nimi i wyglądała jakby wypiła za dużo shotów jak na swoją filigranową posturę. Jej ramiona były opadłe, a twarz wyrażała jakby smutek połączony z lekkim zawodem i 0,5 promila we krwi.- Kto to jest?
- Jimin!- zaśmiał się i omijając barek, podszedł do niego, ciągnąc biednego Jeongguka za sobą.- To mój nowy przyjaciel! Jeongguk!- uśmiechnął się, po raz kolejny w ciągu tego dnia kładąc swoją rękę na ramieniu chłopaka, delikatnie się na nim opierając. Odwrócił się z uśmiechem w stronę Jeongguka, który ten gest szybko odwzajemnił, a potem szybko uciekł wzrokiem na podłogę. Taehyung przeniósł swój wzrok na Jimina, który wyglądał jakby, poważnie, miał zaraz się rozpłakać. Szczerze zdziwiony, stanął na równych nogach i podszedł bliżej chłopaka.
- To znaczy, że...- zaczął Jimin, lekko pociągając nosem.- że masz nowego najlepsiejszego przyjaciela?
- Boże, Jimin.- powiedział, starając się stłumić śmiech. Jimin zawsze stawał się nazbyt emocjonalny po pijaku. To była pierwsza faza, którą trzeba było jakoś przetrwać. I przygotowywać się powoli na fazę drugą.- Przecież wiesz, że kocham cię nad życie, ty moja bułko. - odpowiedział unosząc lekko Jimina i kręcąc się z nim w kółko, dopóki tamten nie zaczął się śmiać i wtulać w szyję chłopaka. Gdy był usatysfakcjonowany odpowiedzią Taehyunga, przedstawił się Jeonggukowi, i z uśmiechem pożegnał się mówiąc, że zaraz będzie jego kolejka w bilardzie i nie może jej ominąć. Pomachał im wesoło i uciekł na werandę do grupki, która już ochoczo skandowała jego imię.
- Masz ciekawego przyjaciela, Taehyung. - powiedział patrząc, jak Jimin znika za drzwiami.
- Bo to jednego.- powiedział uśmiechnięty, lustrując pokój. - Jak jest się fajnym, to ma się też fajnych przyjaciół, tak to działa.
Ciężko zaprzeczyć, usłyszał mimowolnie Taehyung, szukając tej jednej osoby, którą w tym momencie tak bardzo chciał znaleźć. Nie zastanawiał się jakoś za specjalnie, bo w momencie, kiedy dojrzał Namjoona, rozmawiającego z jakimś typem przy wieży stereo, zaczął ciągnąć Jeongguka i jego zlodowaciałą rękę w stronę tej dwójki. Wskazał na nich palcem i zapytał.
- Kim jest ten koleś gadający z Namjoonem? Nie widziałem go tu wcześniej.
- Ah, to Jin.- powiedział, kiwając głową. - Mój przyjaciel, z którym tu przyszedłem.
-O! A więc to jest Jin? Jin, Jin, Jin.- powiedział już wyrywając się do przodu. Wręcz podbiegł w stronę Namjoona i jego kolegi. Swojego kolegi również, już za parę minut. - Joonie! Stary, dawno cię nie widziałem!
- Taehyung, widziałeś mnie z dwie godziny temu.- zaśmiał się i poprawił okulary na nosie. - Tak poza tym, dziękuję za fatygę. Uratowałeś imprezę.
- Ah, mówisz o tym sklepie?- zastanowił się chwilę.- Nie ma sprawy! Z resztą, podziękowania należą się Jeonggukiemu, on wszystko przyniósł! - powiedział, wypychając go na przód. Widząc jak chłopakowi zaczęły na nowo błyszczeć oczy na widok Namjoona, mentalnie poklepał się po plecach. - Jeongguk jest twoim...
- Największym fanem.- dopowiedział Jin, poprawiając swoją koszulę w awokado i posyłając uśmiech w stronę Jeongguka, który wydawał się już nieobecny. Wpatrywał się w Namjoona jak w obrazek, aż było widać iskierki w jego oczach.
Biedak się zapowietrzył, kiedy Namjoon wystawił do przodu rękę. Trochę zdezorientowany nie wiedział co ma z nią zrobić, czy powinien ją uścisnąć czy pocałować. Kiedy Namjoon niezręcznie zaczął ją wycofywać, rzucił się na nią z prędkością światła i zaczął chyba z za dużą ekscytacją ją ściskać.
- Jestem ogromnym fanem, naprawdę słucham twojej muzyki od pierwszych mixtapów i znam twoje kawałki na pamięć recytuję je jak mantry zawsze przed snem moi współlokatorzy mieli mnie już dość przysięgam- wypuścił powietrze, żeby zaraz szybko napełnić płuca i znowu zacząć- twoje teksty są tak cudowne i tak bardzo mogę się z nimi utożsamić pomogły mi przetrwać najgorszy okres w moim życiu jak byłem za granicą i-
- Młody, młody.- przerwał mu Jin, ze śmiechem.- Nie stresuj się tak, Namjoon chętnie z tobą pogada, nie ma się co spieszyć.- poklepał go po plecach, i dopiero wtedy Jeongguk rzeczywiście odetchnął.
- Cieszę się, że moja muzyka ci pomogła, właśnie po to ją tworzę.- uśmiechnął się szczerze, pokazując przepiękne dwa dołeczki, przez które Jeongguk od razu się rozczulił.- W takich momentach jak ten czuję, że rzeczywiście warto. Musisz mi wszystko opowiedzieć na spokojnie, chętnie poznam cię bliżej.- zakończył pięknym uśmiechem. Jeongguk znowu się zagapił, przez co wszyscy zaczęli się z niego śmiać.
- Młody dochodzi do siebie, widzisz Namjoon jak wpływasz na młodzież? Wstydź się.- zaśmiał się Jin, popijając dżin ze swojej szklanki.
- Mówisz jakbyśmy byli z zeszłego pokolenia!- oburzył się.
- O, a o tym mowa.- zaczął Jin, odchrząkując.- Wiesz, co babcia mówi wnuczkowi?
- O nie.- powiedział do siebie Jeongguk, pospiesznie ciągnąc za ramię Taehyunga, który był zbyt skołowany, żeby spróbować się wyrwać. Jedyne co usłyszał w tle to zawiedzione westchnienie Namjoona i przeszywający śmiech Jina, bardziej przypominający pucowanie szyb niż śmiech przeciętnego człowieka.
Uciekając na drugi koniec pokoju, Taehyung zauważył Hoseoka, który już cały porobiony leżał spokojnie na kanapie, z otwartymi ustami, chrapiąc. Jako, że Tae był przykładnym i cudownym przyjacielem, nie mógł sobie tego odpuścić.
- Zaraz, Jeongguk.- powiedział zatrzymując się. Pokierował palcem wzrok skołowanego chłopaka na chrapiącego Hoseoka, i uśmiechnął się znacząco. Jeongguk przez chwilę nie wiedział o co mu chodzi, dopóki nie zobaczył całej misy pełnej pianek na małym stoliku nieopodal.
Porozumiewawczo kiwnęli do siebie głowami i podeszli bliżej biednego, bogu ducha winnego chłopaka. Jeongguk wziął do rąk misę z piankami, a Taehyung pochylając się nad Hoseokiem, wyciągnął rękę po pierwszą z nich.
Oby dwoje wzdrygnęli się, kiedy nagle usłyszeli za sobą gwizdy. Odwrócili się, tylko po to żeby zobaczyć Jimina, który z pomocą Chanyeola wchodzi na stół i jakby w swoim żywiole zaczyna tańczyć. Zgarniając sobie seksownie włosy do tyłu, tańczył powoli, ale jednak pod rytm muzyki. Nie byle jakiej muzyki- ktoś znał bardzo dobrze preferencje Jimina i puścił mu specjalnie Hit me baby one more time Britney Spears.
Faza druga- pomyślał Taehyung parskając pod nosem. Zapewne w normalnych okolicznościach nagrywałby Jimina, by potem go uświadomić co w rzeczywistości robi po pijaku, ale teraz miał zadanie bojowe i nie miał zamiaru z niego rezygnować. Sięgnął po pierwszą piankę i powoli ułożył ją w ustach chłopaka. Jeongguk starał się nie śmiać się za głośno, przysuwając miskę coraz bliżej. Wszystko szło zgodnie z planem, pianki z metalowego naczynia szybko przenosiły się do ust Hoseoka. Taehyung z chirurgiczną precyzją właśnie wtykał ostatnią piankę, kiedy rozległ się huk.
Huk tłuczonego szkła.
W rytm ostatniego Hit me baby one more time Jimina za bardzo poniosło, i niezbyt dobrze wymierzył rozpiętość swojego rozkroku, i z pełną gracją zbił trzy nowe kieliszki z różowym brokatem na dnie.
Jimin zaczął płakać ze śmiechu, Namjoon- z rozpaczy.
W tle dało się usłyszeć sławny śmiech Jina i pomruki Yoongiego, który chyba próbował ściągnąć kryminalistę z powrotem na ziemię.
I, o zgozo.
Ryk Hoseoka, który nagle wybudzony ze snu zaczął wypluwać z ust pianki. Prosto na Taehyunga. Jeongguk, jako prawdziwy partner in crime i towarzysz na dobre i złe, zaczął tarzać się na podłodze ze śmiechu. I Tae mógłby się na niego zdenerwować, że mu nie współczuje ani nie próbuje uchronić go przed złowieszczym wyrazem twarzy Hoseoka, gdyby nie... jego śmiech.
Pierwszy raz usłyszał, żeby szczerze się zaśmiał i bez wymuszonych uśmiechów, rzeczywiście dobrze się bawił. Ten dźwięk był dla Taehyunga jak katharsis dla starożytnych greków, i nie byłby sobą gdyby nie uśmiechnął się rozczulony na widok pięknego uśmiechu chłopaka, który zapewne od dziś stanie się dla niego kryptonitem.
__________
∠( ᐛ 」∠)_
Here i am, once again ᕕ( ᐛ )ᕗ
Wybaczcie OGROMNE opóźnienia, mam nadzieję, że jeszcze ktoś o tej ^ dziadydze pamięta.
To idealny przykład mojego żałosnego humoru, 🗨 & ★ dla powiedzenia 'ej to jest wsm zabawne' kocham was dziubaski uwu <3 Dbajcie o siebie, pijcie dużo wody i uśmiechajcie się uwu Mam szczerą nadzieję, że to chociaż na chwilę poprawiłam wam humor uwu
magiquefleur part z królem parkietu dedykowany speszali for ju, wybacz za te kieliszki ;;;;;;
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro