八 Żel
/* ludziska, polecam zerknąć sb na poprzedni rozdział. W niektórych momentach nawiązuję do rzeczy, które się tam działy i można się zgubić ))); */
Obudziły go promienie poniedziałkowego słońca, przebijające się przez szczelne okna w jego skromnym, ale przytulnym pokoiku. Drzewo nieopodal tańczyło na wietrze, dokładając melodię swoich liści do pięknego krajobrazu malującego się za oknem. Chłopak usilnie próbował podnieść swoje ciężkie powieki, jednak szybko dał sobie spokój i przykrył się kołdrą, mocniej wtulając się w swoją puchatą poduszkę.
"Nie chce mi się", stwierdził nieporadnie, sięgając po grający trzeci raz z rzędu budzik. Nie wynurzając się spod ciepłej pierzyny, zaczął przeglądać twittera w poszukiwaniu jakiegokolwiek powodu, żeby wstać z łóżka i rzeczywiście zmienić Yoongiego, który od ósmej męczy się z zadziornymi szkrabami.
Uśmiechnął się, gdy na swoim tl zobaczył post Jeongguka sprzed czterech godzin, informujący wszystkich, że właśnie wypił kawę zaparzoną na energetyku i w końcu czuje, że się obudził. Czy to było istotne? Nie. Czy kogokolwiek to interesowało? Na to wygląda, że Taehyunga, bo polajkował mu posta i napisał jakiś denny komentarz pokroju "haha a ja dopiero się obudziłem, l00ser 😜🤙🤙". Stary, dobry Taehyung. Może skusiłby się na bardziej wyszukany żart, jednak jego passę przerwał ekran połączenia.
Dzwoniła jego mama. Jak zawsze chciała z nim porozmawiać, ponarzekać na jego młodsze siostry, życzyć mu miłego dnia, jednak Taehyung czuł, że to tylko jakaś mowa wstępna i w rzeczywistości kobieta coś ukrywała. Skonfrontował ją ze swoimi podejrzeniami i po chwili jego zmarszczone brwi rozprostowały się, a uśmiech na nowo powrócił na twarz.
Tata zostanie z nami do Nowego Roku. Te słowa odbijały się w jego głowie nonstop- przy zaparzaniu herbaty, przy robieniu jajecznicy, czy przy zakładaniu butów. Codzienna droga na autobus, czy spacer przez park aż do przedszkola wydawały mu się jakoś bardziej interesujące i może... jaśniejsze? Czy to była kwestia pobudki przy ciepłych smugach światła otulających jego zaspane oczy, czy może jednak świadomość, że w końcu spotka swojego ojca po roku rozłąki.
Z uśmiechem przeszedł przez główną bramę przedszkola i szybko podreptał po schodach, do drzwi z narysowanym słoneczkiem. Wchodząc do środka, usłyszał znany mu już stukot małych stópek dzieci biegających między stołami, rozbawione krzyki z końca sali i bezradne siorpanie herbaty zza biurka opiekunów.
– A co ty taki szczęśliwy? Kasztany zsypały ci się na głowę jak tu szedłeś?- Yoongi wychylił się, by przywitać się z Tae. Mimo swoich uszczypliwych komentarzy, uśmiechnął się na widok przyjaciela.
– Nie sądziłem, że kiedykolwiek to powiem, ale- Lepiej! - uśmiechnął się, zdejmując płaszcz i odwieszając go w szatni- Mój tata zostaje z nami na Nowy Rok!
– I nic o tym nie wiem?- zapytał podejrzliwie, jednak z uśmiechem.
– Dowiedziałem się godzinę temu! Nie moja wina, że nie odbierasz smsów.
– Kto w tych czasach wysyła smsy - powiedział przewracając oczami – Cieszę się, że w końcu się będziesz z nim widzieć. Minął chyba z rok odkąd ostatnio go widziałeś, nie? Będziecie mieć czas, żeby wszystko nadrobić – Yoongi uśmiechnął się na rozmarzony wzrok swojego przyjaciela, który z tego wszystkiego ani go nie słuchał, ani nawet nie zauważył małego Yeonjuna, szarpiącego go za nogawkę spodni.
Taehyung był w swoim świecie, planując i marząc o mile spędzonym czasie z rodziną – w końcu w komplecie. Kiedy Taehyung był jeszcze jedynakiem, jego tata wyjechał za granicę do pracy. Ze względu na to, że mieli okropne problemy finansowe, zgodził się na dość korzystną ofertę i z bólem serca zostawił swoją już wtedy ciężarną żonę i małego synka. Nikt nigdy nie miał do niego żadnych pretensji. Bynajmniej, każdy był mu wdzięczny, że był w stanie tyle poświęcić. Jednak to również niosło ze sobą konsekwencje. Ojciec Taehyunga przez swoją pracę był niemalże kompletnie odcięty od swojej rodziny. Nie widział jak jego dzieci stawiały pierwsze kroki, jak spędzały swoje pierwsze dni w szkole. Przyjeżdżał raz do roku w czasie świąt, i jak szybko przekraczał próg domu, tak szybko go opuszczał.
Tym razem miało być inaczej. W tym roku, wszyscy mieli spędzić wspólnie czas, wymienić się prezentami, spędzić razem Nowy Rok przy obfitej kolacji i nacieszyć się sobą nawzajem. Miało być tak pięknie, tak rodzinnie, tak miło i przyjemnie–
Świat zdawał się krążyć wokół niego bezwładnie. Jakby wszystko zamarzło w czasie albo zwolniło dwa razy. Przyglądał się dzieciom bawiącym się przed nim. Niektóre powolnie bawiły się lalkami, niektóre układały puzzle. Niektóre wirowały w koło w rytm muzyki, raz po raz tupiąc nóżkami. Właśnie wśród nich zauważył czerwoną kokardkę Misun, wywiązaną na wysoko upiętym koczku. Wyglądała tak szczęśliwie, z zarumienionymi polikami tańcząc na środku sali, oglądając jak jej spódniczka próbuje nadążyć za jej obrotem.
Właśnie wtedy Taehyung się delikatnie ocknął. Misun wygląda na szczęśliwą. Od pewnego czasu ten widok był dość niespotykany. Nie mógł odpędzić od siebie myśli, że coś miłego wydarzyło się w ostatnim czasie co wywołało uśmiech na twarzy dziewczynki. Zaciekawiony spojrzał na Yoongiego i podczas gdy Taehyung już łapał oddech, przerwał mu.
– Mama obiecała, że dzisiaj po nią przyjdzie - odpowiedział tak, jakby czytał Taehyungowi w myślach- Gdybyś nie odleciał, to byś usłyszał jak o tym ciągle mówi.
Taehyung nie skomentował. Tylko wpatrywał się niemo w Yoongiego, a potem w Misun. W końcu jej mama postanowiła się pokazać i spędzić z nią trochę czasu. Mógł zaprzeczać samemu sobie, ale mimowolnie trochę ją rozumiał.
Oczekiwanie. Nadzieja. Ekscytacja. Cały dzień minął Taehyungowi na rozmyślaniu o Nowym Roku, ale jakaś cząstka jego uwagi pozostała przy rozkosznej Misun, która przez cały dzień wydawała się unosić na swoich małych stópkach, z wymalowanym najpiękniejszym uśmiechem jaki człowiek mógłby sobie wyobrazić. Nawet Tae zdołał poczuć te sławne motyle w brzuchu i musiał przyznać, że z każdym następnym rozlegającym się dźwiękiem domofonu, miał nadzieję usłyszeć głos jej mamy w słuchawce, proszącej o sprowadzenie jej córeczki na dół po schodach. Miał nadzieję zobaczyć ją, całą w skowronkach, czekającą na parterze z niewielką kurtką w ręce, uśmiechającą się wesoło w stronę rozochoconej dziewczynki wykrzykującej mama, mama! raz po raz.
Niedziwnym w takim razie było zaskoczenie na twarzy Taehyunga, kiedy ta wielce oczekiwana chwila nadeszła, a na parterze dało się dostrzec jedynie młodego mężczyznę w płaszczu, opierającego się o ścianę z wyraźnie nietęgą miną. Podobną minę miała mała, której humor szybko przeszedł przez całą gamę, kończąc na smutku i kolejnym rozczarowaniu. Nic nie powiedziała. Po prostu ruszyła w stronę szatni. Taehyung patrzył się na mężczyznę z lekkim niepokojem, ale tak samo wyraźnym rozżaleniem. Nie wiedział, co powinien zrobić.
– To nie jest dobry moment na rozmowy – mężczyzna odezwał się po chwili i ruszył w stronę szatni.
Taehyung po prostu stał. Nie wiedział co robić. Nie chciał spojrzeć Misun w twarz. Miał wrażenie, że samym swoim nastawieniem dawał jej jeszcze więcej nadziei, niż miała ona sama. Ile ta chandra będzie się dalej ciągnąć, ile zawodów będzie musiała przejść, żeby w końcu zasłużyć sobie na uwagę swojej matki, która należy jej się jak nikomu innemu. Ile to dziecko będzie musiało jeszcze przejść, zanim jej matka zorientuje się jak wielki błąd popełnia.
Podążał wzrokiem za Misun, która z ukrytą twarzyczką w wysoki kołnierz kurtki wyszła z szatni i szybko dreptała, żeby dotrzymać kroku swojemu wujkowi.
✫彡
– Przestań się tak gapić i powiedz mi, która koszulka mi bardziej pasuje do oczu.
– Tae, przypominam ci tylko, że obydwie koszulki są czarne. I oby dwie są na ciebie za duże o 3 rozmiary.
– Boże Yoongi, Ty i te twoje staroświeckie gusta- powiedział Tae, przykładając do siebie raz tą, raz tą koszulkę sprawdzając, czy napis hella sp00py, czy jednak tradycyjnie nabazgrane boo bardziej odda jego aktualny nastrój. Od dobrych dwóch godzin stoi przed dużym lustrem w sypialni Yoongiego, myśląc nad odpowiednim strojem, fryzurą, a może i makijażem? Rozmyślał nad jakąś porządną charakteryzacją z nożem wbitym w głowę, ale doszedł do wniosku, że jeszcze wystraszy dzieci – a to ostatnie co chciałby zrobić.
– Przypomnij mi jeszcze raz czemu tak bardzo się przejmujesz wyglądem, podczas gdy tylko powiem słowo randka, momentalnie dostaję w twarz– zaśmiał się Yoongi, siedząc od dłuższego czasu na łóżku i przypatrując się poczynaniom swojego przyjaciela– Czuję, jakbym tam szedł z tobą.
– Bo idziesz!– zawołał Tae, zdejmując z siebie koszulę i zakładając na siebie T-shirt– Może nie fizycznie, ale mentalnie. Musisz mnie trzymać za rękę, może w kinie będę się bać, kto wie.
– Sądzę, że Jeon z przyjemnością zrobi to za mnie- prychnął bezmyślnie
– A ty znowu o tym, jesteś niereformowalny- powiedział Tae, kładąc ręce na biodrach i odwracając się do przyjaciela– Idziemy tam, bo Jeongguk dostał dwa bilety do kina. Plus, nikt nigdy nie chciał ze mną oglądać horrorów, nadrabiam zaległości.
– Słuchaj– Yoongi nagle stał się poważny– Może dla ciebie to wyjście z kolegą do kina, ale ja na przykład obstawiam, że Jeon przyjdzie cały odjebany od stóp do głów z wyżelowanymi włosami. Wiesz, co oznacza żel we włosach. Później pewnie ci zafunduje popcorn w niemiłosiernie zawyżonej cenie, przez cały seans będzie się na ciebie gapić, jakby zobaczył ósmy cud świata, a na koniec zaproponuje ci nocowanie. Nie jestem twoją matką, ale twoja matka by mi za to podziękowała. Na to ostatnie się nie zgadzaj. Taehyung, miejże na tyle pojęcia i nie idź z typem do domu, nie będziecie oglądać sobie Atomówek w telewizji. Zrobisz mu tylko nadzieję.
Tae już nic nie odpowiedział. Przewrócił tylko oczami, spakował co musiał i wyszedł, na odchodnym rzucając coś pokroju Dobrze mamo, wrócę przed 22gą w stronę przyjaciela.
Prawdę mówiąc, wyszedł zdecydowanie za wcześnie, ale nogi same zaczęły go nosić. Nigdy nie był w kinie na horrorze– to miał być jego pierwszy raz i nie mógł znieść tego okropnego oczekiwania. Wstał o ósmej rano, co w wolny dzień jest dla niego środkiem nocy. Nie jadł nic przez cały dzień, bo chciał w końcu spróbować tego PoPcoRnu W NIemiŁoSiERniE zAwYżOnEJ CeniE, jak szaleć to szaleć. Miał zamiar spędzić najlepszy dzień swojego życia i nic nie mogło go powstrzymać. Głupie przekomarzania Yoongiego, zła pogoda, czy humorki Jeongguka.
Właśnie, humorki Jeongguka.
Jak bardzo Tae cieszył się na to wyjście, to jakiegoś rodzaju niepewność bez przerwy nad nim ciążyła. Jeongguk był... humorzasty, ostatnimi czasy. A może to ten niesmak sprzed paru dni jeszcze pozostał w Taehyungu. Nic nie mógł poradzić na to, że ciągle czuł, że Jeongguk chodzi trochę przygnębiony, może zdenerwowany? Ile razy Jeongguk odbierał Misun z przedszkola po tym nieszczęsnym poniedziałku, Tae miał wrażenie, że codziennie miał trochę inny humor. Raz przygnębiony, raz rozdrażniony, raz zdenerwowany. A jedyne co Taehyung mógł w tej sytuacji zrobić, to stanąć z boku i obserwować. Ile go znał? Miesiąc? Dwa? Nie był na pozycji, żeby dopytywać o cokolwiek. Z resztą, Jeongguk jest dorosłym człowiekiem, nie może mu wchodzić z butami do życia, jeśli ten nie chce i nie szuka pomocy.
Najbardziej w tej sytuacji chyba martwiła go Misun. Nikt nie powinien chyba być zaskoczony, że wszystko wokół oddziałuje na małą ze zdwojoną siłą. A z perspektywy Taehyunga, dziewczynka została z tym wszystkim kompletnie sama.
Taehyung właśnie przekroczył duże, dwuskrzydłowe drzwi budynku kina. Przechodził przez przyciemniony korytarz, pełen plakatów reklamujących nowe filmy, których premiery miały odbyć się w najbliższym czasie. Czuł tą ekscytację, oglądając każdy jeden z nich, skąpany w pomarańczowo-czerwonym świetle ledowych lamp nad nimi. Zachwycało go po prostu wszystko. Czuł się jak dziesięciolatek, który po raz pierwszy przekroczył próg budynku kina i chciał zdejmować buty, żeby poczuć ten miły dotyk ciemnego dywanu na skórze. Im dalej szedł tym bardziej wyczuwał cudowny zapach maślanego popcornu i ciepło, które momentalnie w niego uderzyło kiedy zbliżał się do wnętrza.
Jego oczom ukazała się ogromna sala ze stanowiskami do kupna biletów i przekąsek. Zbyt drogich przekąsek, jak mawiał Yoongi. Widział te wszystkie korytarze z bramkami, prowadzącymi do poszczególnych sal i jego małe serce zaczęło bić coraz szybciej. To było... tak głupio miłe uczucie. Czuł jak motylki zaczynają mu wariować w brzuchu, a serce podchodzi do gardła.
Tak bardzo się cieszył. Tak bardzo się cieszył, że stoi właśnie tu. Przy zapowiedzi następnego rom-comu, w swetrze, głupkowatej koszulce wciśniętej do jeszcze bardziej głupkowatych spodni i ze starą torbą na ramieniu. Tak bardzo się cieszył, że kiedy spojrzał tarczę swojego- dość sporego- zegarka, dopiero teraz zorientował się, że przyszedł ponad dwadzieścia minut za wcześnie. Odetchnął głęboko, starając się nie trząść się jak mały piesek. Zajął stosowne miejsce przy ścianie, żeby mieć lepszy widok na korytarz z którego najpewniej przyjdzie Jeongguk. Na pewno będzie przechodzić tędy, w końcu to jedyne wejście. Chyba, że wejdzie oknem. Kto wie.
Nie minęła nawet minuta, żeby Taehyung mógł w ogóle pomyśleć o nudzie, kiedy zobaczył biegnącego przez korytarz Jeongguka. Jednak zdecydował się wejść przez drzwi.
Biegł, jakby ćwiczył na maraton. Kiedy dobiegł do Taehyunga, rozejrzał się na boki i z miną pokrzywdzonego psiaka powiedział
– Boże, przepraszam, nie mogłem znaleźć nigdzie miejsca parkingowego, to było takie głupie przyjeżdżać do miasta samochodem, boże jestem taki głupi– zaczął pukać się po głowie – Przepraszam, że się spóźniłem jest mi tak głupio
– Spokojnie... - Zaczął powoli Taehyung. Spojrzał na zegarek, żeby się upewnić. Tak, Jeongguk był 20 minut przed czasem.
– Jak spokojnie, zawaliłem sprawę – westchnął, układając ręce na swoich biodrach. Podrapał się po karku zażenowany. Przynajmniej taką miał minę.
Dopiero wtedy Taehyung poczuł... Czy to perfumy? Dość mocne perfumy. Skórzane spodnie, porządnie skrojona, dopasowana koszula, lakierowane buty... i te–
Wyżelowane włosy
Taehyung się przez moment zastanowił. Ale tylko przez moment.
– Może chodźmy kupić coś do jedzenia?- zapytał Jeongguk, wskazując palcem na kasy- Od razu odbierzemy bilety.
– Nie miałeś już ich wydrukowanych? Myślałem, że je dostałeś- powiedział Taehyung, idąc za Jeonggukiem.
– Nie, znaczy... tak, po prostu ugh- zaczął, starając się nie patrzeć mu w oczy - To był... konkurs internetowy. Bilety są online.
– Aaa rozumiem!- uśmiechnął się, stając obok kasy. Zaraz jak Jeongguk odebrał bilety, Taehyung zaczął:
– Pozwól mi w takim razie postawić jedzenie, w końcu ty załatwiałeś bilety- zaczął wyjmować portmonetkę ze swojej torby, kiedy nagle poczuł ciepłą dłoń chłopaka na swojej. Momentalnie poczuł, jak jego perfumy uderzyły w jego nozdrza i musiał przyznać, że zapach truskawek z delikatnie mocniejszym akcentem był dość niespotykany, jednak pasował do Jeongguka idealnie. Jego ciepła dłoń na skostniałych rękach Tae też nie była niczym nieprzyjemnym.
–Spóźniłem się, daj mi postawić- powiedział, momentalnie zabierając dłoń do siebie- Musiałeś na mnie czekać, daj mi odpokutować.
– Nie czekałem nawet minuty, daj spokó- Taehyung nie zdążył nawet dokończyć, kiedy Jeongguk był w połowie zamawiania jedzenia, jednocześnie zasłaniając część stanowiska, żeby przypadkiem Taehyunga nie podkusiło sypnąć groszem na blat.
Zafunduje ci popcorn w kinie - mimowolnie obijało mu się w głowie
– Mam wszystko! - powiedział szczęśliwy, odchodząc od kasy, trzymając swoje nabytki i próbując nie wywalić wszystkiego na posadzkę. Taehyung nie mógł się powstrzymać przed prychnięciem. Zabrał parę rzeczy od Jeongguka, żeby łatwiej mu było się poruszać, wyjąć bilety przy bramkach i wejść po schodkach na niemal pustą salę kinową. Usiedli wygodnie w fotelach, które w sumie rzeczywiście były wygodne. Mając na uwadze, że nikogo oprócz nich nie było na sali, a mieli jeszcze sporo czasu do seansu, nie omieszkali przekrzykiwać się nawzajem i śmiać na pełny głos. Jeonggukowi oberwało się za jedzenie popcornu przed seansem, a Taehyungowi za zatapianie naczosów w sosie serowym do tego stopnia, że te zaczęły się rozpuszczać.
– Poczekaj, muszę na stronę- powiedział, ciągle się śmiejąc z nie do końca wiadomo czego. Zostawił swojego towarzysza zataczającego się w fotelu z najpewniej bolącym brzuchem, i powędrował szybko do łazienki.
Jak miał w zwyczaju i pewnego rodzaju rytuale, zaczął przeglądać twittera. Sprawdzał co się dzieje w świecie w tym pięknym dniu, scrollował swój tl w poszukiwaniu czegoś ciekawego.
I w końcu znalazł. Zobaczył, że pod jego odpowiedzią na tweeta Jeongguka z poniedziałku, znalazła się kolejna odpowiedź. Bardzo zagadkowa odpowiedź pokroju " Ahaa, to dlatego. Już rozumiem". Taehyung nie za bardzo ogarnął o co chodzi i pomyślał, że może jak rozszyfruje kogo to konto, to cokolwiek mu wyjaśni.
– Oh, to Seokjin! - zawołał z kabiny, chyba trochę głośniej niż przewidywał. Nie przejął się zbytnio. Szczęśliwy, że znalazł konto Jina, pierwsze co zrobił to zaobserwował go i wszedł na stronę, przeglądając tweety.
Jeden, po drugim.
Im dalej, Taehyung był coraz bardziej zaniepokojony.
Zaraz, Jeongguk ma krasza? Zastanowił się przez chwilę.
A więc jednak. To czemu w takim razie spędza czas z Taehyungiem? Nie to, że nie może mieć innych przyjaciół, ale-
Chwila, pisał do niego o północy?
Zaczął przeglądać dalej. Im dalej, tym robiło się coraz dziwniej.
Oh, na ten odpowiedział-
Zaraz, w ciągu godziny?? Tysiąc tweetów?? Ale po co-. Szukał odpowiedzi dalej. Znalazł jeszcze parę tweetów nie wnoszących nic konkretnego do zagadki, jaką starał się rozwiązać. Do momentu, kiedy nie znalazł tweeta "Na mojej warcie nic z internetu nie ginie, najlepsze tweety pozwoliłem sobie zapisać" z całą nitką screenów
Zaraz... nie, to niemożliwe- zaśmiał się z własnych myśli- to nie może być o mnie. Czy serio mam tak duży tyłek o co chodzi.
Zaniepokoił się. Jeongguk był przecież jego przyjacielem prawda, nie dawał mu żadnych powodów, żeby mógł pomyśleć inaczej– – Może oprócz tych sekretnych tweetów. I dzielenia się kasztanami. I tych mocnych perfum z dzisiaj. I TEGO ŻELU WE WŁOSA–
Taehyung wystarczająco dużo czasu spędził w łazience. Musiał wymyślić dobrą wymówkę czemu tak długo mu to zajęło, żeby nie stwarzać podejrzeń. Jedyne czego był pewien to to, że Jeongguk się w kimś zakochał. Konkretnie.
I jest niewielki procent szansy, że to rzeczywiście Taehyung. Postanowił mieć się na baczności i przyglądać się zachowaniu chłopaka, żeby upewnić się w swoich podejrzeniach, ewentualnie dowiedzieć się kim jest ten szczęściarz.
Zaraz, szczęściarz?
Wszedł na salę akurat w momencie, kiedy jeszcze leciały reklamy. Sala jak na początku była pusta, tak teraz była niemal kompletnie wypełniona ludźmi. Jeongguk siedział w środkowym rzędzie, podpierając się ze znudzenia ręką. Wyglądał tak... Pięknie, z półprzymkniętymi oczami, z zamyślonym wyrazem twarzy, jakby nic wokół niego się nie liczyło. Taehyung przełknął głośno ślinę. Ruszył przed siebie.
Jak tylko podszedł do swojego rzędu i zaczął się nieporadnie przeciskać między siedzeniami od razu przypomniały mu się te głupie tweety i znowu dotarło do niego, że może rzeczywiście chodziło o niego. Ledwo mógł się przecisnąć z tym tyłkie–
Przeciskając się koło ostatniej już osoby na swojej drodze, wymienił się spojrzeniami z Jeonggukiem, który wydawało się, że patrzył się na niego przez cały czas jego zmagań. Gdy spotkał się z nim wzrokiem, ten posłał mu najpiękniejszy, najbardziej uroczy uśmiech jaki Taehyung kiedykolwiek widział. Chłopak niemal się rozpłakał na ten widok, ale wiedział, że to może nie być odpowiedni czas i miejsce na zbyt emocjonalne reagowanie na śnieżnobiały uśmiech chłopaka.
Taehyung rozsiadł się wygodnie w krześle, kiedy dostrzegł, że światła ciemnieją i pojawia się czołówka studia, pod którą film był kręcony. Przyszedł wręcz w idealnym momencie.
Film jak film, podekscytowany Taehyung z początku oglądał z wielkim zacięciem, jednak potem jego dobry humor zaczął zanikać, aż w końcu trochę zrobiło mu się nudno. Niektóre sceny nie były dla niego szczytem kinematografii XXI wieku, wręcz zastanawiał się co w rzeczywistości dzieje się na ekranie. Ciągle czuł pewnego rodzaju dyskomfort, ale nie do końca wiedział czym był spowodowany- tym filmem? A może rozmiękłymi naczosami, które za szybko pochłonął?
W którymś momencie odwrócił się w stronę Jeongguka, chcąc zażartować z beznadziejnego tekstu głównej bohaterki. Było niemiłosiernie ciemno, ale miał wrażenie że Jeongguk ciągle mu się przypatruje.
Nonstop.
Chyba już od dłuższego czasu.
Kiedy Tae zerknął w jego stronę, ten momentalnie się odwrócił.
– Jestem gdzieś brudny? Coś nie tak? – zapytał.
– Nie nie, po prostu...– zaczął chłopak.
Będzie się na ciebie patrzył
– Po prostu ślicznie dziś wyglądasz.
Jak na ósmy cud świata
Taehyung nie mógł nic poradzić na swój lekki chichot, który niepostrzeżenie wydobył się z jego ust. On? Dzisiaj? Jeongguk chyba mówił o sobie, to on z ich dwójki wyglądał jakby wybierał się na sesję do Vouge'u. Trzeba przyznać, że szczerość chłopaka nieco go zdziwiła, tak samo jak łatwość z jaką mu przyszło powiedzenie tego na głos. Jednak Taehyung był wychowany i tak jak go matka uczyła- za komplementy się dziękuje, jakkolwiek szczere by one nie były. Taehyung uśmiechnął się delikatnie i już chciał zacząć coś mówić, kiedy na ekranie rozbłysło jasne światło, przy akompaniamencie typowej spokojnej muzyki.
Taehyung dopiero teraz mógł się przyjrzeć swojemu rozmówcy.
– Jeongguk? Wszystko w porządku?- zapytał zmartwiony- jesteś cały czerwony. Może chciałbyś się przewietrzyć?
✫彡
Kolejne zażenowanie i po raz kolejny zmarnowany czas. Taehyung nie spodziewał się, że film będzie beznadziejny aż do tego stopnia. Miał wrażenie, że złamał z Jeonggukiem wszystkie możliwe zasady kinowego savoir vivre'u. Film był bardzo słaby. Ale czy Taehyung mógł nazwać całe wyjście zmarnowanym czasem- zdecydowanie nie. Jeongguk umilił mu te godziny męczarni i szczerze mógł przyznać, że wybrałby się jeszcze raz na tandetny film tylko po to, by móc znowu zobaczyć roześmianego chłopaka obok siebie i okazyjnie porzucać się nawzajem popcornem.
Ze względu na późną godzinę wszyscy musieli wychodzić przez jakieś dziwne katakumby tylnymi wyjściami kina. Kiedy udało się im już przedrzeć przez przerażająco białe korytarze, Jeongguk otworzył dwuskrzydłowe drzwi i w momencie Tae poczuł na swojej skórze chłodny, październikowy wiatr. Przyjemne dreszcze przeszły przez jego plecy. Jak na początku cieszył się na tą duchotę, która panowała w kinie, tak dopiero teraz poczuł, że może oddychać. Do momentu, kiedy nie odwrócił się i nie zobaczył Jeongguka, zdejmujacego swoją skórzaną kurtkę.
– Może nie jest jakoś bardzo ciepła, ale zawsze coś- zaśmiał się, kładąc swoją kurtkę na ramionach Tae – Nie przezięb się.
Niezbyt wiedział jak to skomentować. Chyba było mu zbyt głupio powiedzieć, że tak naprawde nie jest mu zimno i wcale kurtki nie potrzebuje. Ale ten miły, przyjacielski gest Jeongguka na tyle go rozczulił, że jedyne co mógł zrobić, to podziękować i wtulić się w materiał.
Jeongguk uśmiechnął się i dalej kontynuował rant na beznadziejny film, który przed chwilą wspólnie obejrzeli. Kierowali się w stronę samochodu Jeongguka– z resztą, przystanek z którego Tae miał wracać do domu i tak znajdował się po drodze. Stanęli przy czarnym Bentleyu i Taehyung miał nieodparte wrażenie, że jak dalej będą przy nim tak stać, to jego właściciel w końcu przyjdzie i spuści im łomot. Fajnie się rozmawiało, ale mimo wszystko Tae nie chciał wrócić ze swojego pierwszego udanego wypadu do kina z podbitym okiem i potłuczonymi zębami. Z resztą, kto normalny jeździ tak drogim autem po mieście, ani to bezpieczne, ani wygodne.
Zaczął kręcić się niespokojnie. Z resztą, było już późno, więc tak czy tak powinien wrócić do mieszkania. Jego reakcję zauważył Jeongguk, który od razu przerwał narzekanie na słabej jakości efekty specjalne i rzucił.
– Jest już późno, nie boisz się sam wracać do domu?
– Ah, nie przejmuj się mną– rzucił Tae ze swoim firmowym uśmiechem– przewidziałem to i nastawiłem się, że wrócę późno. Ale chyba będę się już zbierał, niedługo powinien przyjechać mój autobus.
– Ah, bo tak... pomyślałem...– zaczął, drapiąc się po głowie i błądząc wzrokiem między czubkiem swoich butów a asfaltem– że jak już jestem samochodem, to mogę cię podwieźć? To nie jest dla mnie żaden problem a nie będziesz musiał jechać autobusem i czekać na przystanku wiem jaki to może być czasami problem szczególnie jak potem jeszcze musisz iść na nogach piętnaście minut zanim dotrzesz na miejsce ale jeśli nie chcesz to nic się nie stanie naprawdę boże jestem taki głu–
– Chętnie– odpowiedział Tae przerywając jego monolog- bardzo chętnie się z tobą przejadę– zakończył uśmiechem.
Jeongguk widocznie wypuścił powietrze z ust i niewielki uśmiech wkradł się na jego twarz. Wyjął z kieszeni mały pilocik i nim Tae się zorientował co w ogóle się dzieje-
Stojący obok Bentley zapikał.
– Goście mają pierwszeństwo- powiedział Jeongguk, otwierając drzwi pasażera.
– Dzięki jeszcze raz za podwózkę. I kurtkę– powiedział Tae, odkładając kurtkę na tylne siedzenie.
Fakt, że przejechał się takim autem zdecydowanie mógł zaliczyć do cudów, jakie wydarzyły się w jego życiu. Cudów, a jednocześnie najbardziej stresujących momentów. Nie wiedział, czy w tego typu samochodach panują jakieś specjalnie zasady savoir vivre'u i obawiał się, że z tego wszystko najzwyczajniej w świecie zrzyga się na tapicerkę. Co oczywiście nie nastąpiło, mimo ogromnego zestawu rozmiękłych nachosów, które zjadł niespełna godzinę temu.
– Chwilę siedział w bezruchu, jednak westchnął i chwycił torbę, którą położył pod siedzeniem i złapał klamkę drzwi– Będę się już zbierać, nie chcę cię zatrzymywa–
– Ah, Taehyung– – nagle poczuł dłoń Jeongguka, która złapała materiał jego swetra. Jak szybko go złapała, tak szybko wypuściła. Taehyung spojrzał się na Jeongguka lekko zaskoczony, jednak postanowił poczekać, co chłopak chciał powiedzieć– Bo... nie chciałbyś może... nocować u mnie? Moglibyśmy jeszcze coś obejrzeć, mam w domu popcorn i tak pomyślałem, że może...
(...) a na koniec zaproponuje ci nocowanie
To był ten moment. Ten jeden moment, na który Taehyung czekał cały dzień, żeby przekonać się, że Yoongi jednak jest jasnowidzem. Wiedział, że szybko musi odpowiedzieć, żeby Jeongguk nie dopowiadał sobie niepotrzebnych rzeczy, ale- Nie mógł wyjść z szoku, jak bardzo dokładny opis całego dnia przedstawił mu Yoongi. Nawet jeśli do tej pory nie wierzył, że osobą która podoba się Jeonggukowi jest właśnie on, powoli zaczął kwestionować rzeczywistość wokół niego. Myśli mieszały mu się w głowie, kiedy słyszał niewielkie pomruku Jeongguka, który najpewniej zaczął mówić do siebie rzeczy w stylu "jestem taki głupi może masz jutro coś do załatwienia ja i mój niewyparzony język..."
Taehyung proszę, nie zgadzaj się na to. Miej na tyle rozumu i nie jedź z nim.
Taehyung wiedział, co powinien zrobić. I wiedział, co powinien odpowiedzieć.
– Masz popcorn?! – wręcz wrzasnął z entuzjazmem, przerywając monolog Jeongguka i zapinając pasy z powrotem – Tylko ja wybieram, co oglądamy. Lubisz Atomówki?
__________
cOOO TO TEN FIK ŻYJEE??????///
Otóż moje cudne dziubaski. Żyje hihi
I ja też żyje!!1 Pardon za---- AŻ TAKĄ przerwę )): nadrabiam zaległości. kinda hihi
Jak tam się macie podczas koronaferii domowych hmm bo ja się trzymam cudnie B^)) Idealny moment, żeby rozwijać się artystycznie iiiii wgl
Trzymajcie się zdrowo dziubaski i pamiętajcie o myciu rączek 30 sekund pod rytm fanchantu mmm
Taehyung właśnie pojechał zaliczyć trzecią bazę . Zbieram zakłady
1) 1 ★ = Nie ma opcji, typ nie zaliczy
2) 1 ★= Kurła w końcu smucik hihi
oczywiście zachęcam do gwiazdkowania bez względu na Wasze przekonania.
Dodatkowe 🗨 zwiększają szanse na wygranie danej opcji. Decyzję pozostawiam wam 🤭🤭
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro