Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

三 Ah, znowu się zadławił.




Minął już tydzień od czasu, kiedy nogi Taehyunga po raz pierwszy poczuły miły dywan w przedsionku przedszkola. Musiał przyznać, że szybko zaadaptował się do swoich nowych obowiązków i zaprzyjaźnił już z niektórymi dziećmi. Z pomocą Yoongiego szybko dostosował się do zasad tu panujących i w końcu mógł się na spokojnie rozkoszować czymś, co najbardziej lubił robić – zajmowaniem się dziećmi, a po godzinach lenieniem się ze szkicownikiem w rękach przed telewizorem. Nie musiał już patrzeć na twarze swoich niezbyt lubianych wykładowców. A przynajmniej nie musiał tego robić przez następne dwa miesiące. Jednak artykuł, albo jak Taehyung zwykł to nazywać sprawozdaniem, które miał oddać profesorowi Parkowi, powodowało ciągłe pojawianie się jego twarzy w myślach studenta. Człowiek, któremu Taehyung za punkt honoru obrał udowodnienie, że jego egoistyczne podejście może i w teorii byłoby dobre, tak nijak miałoby się do praktyki.Według Taehyunga dzieci potrzebują zrozumienia, a niebagatelizowania ich problemów, jakkolwiek abstrakcyjne mogłyby się wydawać dorosłemu człowiekowi.

Jeśli nie zrozumiesz, jak możesz współczuć.Powiedział do siebie w myślach Taehyung, kończąc następny akapit swojej pracy. Zawsze, gdy przypomniał sobie osobę szanownego profesora Parka, nic nie mógł poradzić na kłębiącą się w nim złość i rozgoryczenie. Matka zawsze mu powtarzała, że kierując się wyrozumiałością i życzliwością, nie da się zejść na złą drogę. Mimo tego, że sama wychowywała Taehyunga razem z trójką jego rodzeństwa, ten nigdy nie czuł się zapomniany, czy odstawiony na dalszy plan. Matka zawsze była przy nim, kiedy jej potrzebował i zawsze wspierała, nawet jeśli nie była w stanie do końca zrozumieć.

Nawet wtedy, gdy Taehyng postanowił wyjść z szafy i po dwóch ciężkich latach zmagań w końcu przyznał się przed swoją mamą i samym sobą, że Kim Taehyung jest gejem.Matka nie rozumiała. Nie mogła w pełni zrozumieć. Ale starała się najbardziej jak potrafiła i z uśmiechem go przytuliła mówiąc,że teraz będzie wszystko o wiele prostsze. I ona o to zadba.

A Taehyung jej uwierzył.

Chłopak westchnął. Odłożył swojego laptopa na bok, siorbnął dwa razy zieloną herbatę, napisał do swojej mamy życząc jej dobrej nocy i przykrył się w swojej pościeli, błagając o chociaż sześć godzin snu.

✫彡

Spojrzał na Yoongiego, który dzień jak co dzień, w porze leżakowania przedszkolaków, popijał swoją kawę z- według Taehyunga- za dużą ilością cukru. Właśnie czytał jakiegoś szmatławca udając, że interesują go najnowsze plotki z życia gwiazd. Ewidentnie coś ukrywał.

Tae oparł się łokciem na biurku, przypatrując się nietęgiej minie przyjaciela,który z każdą następną sekundą głośniej siorpał swój napój.

- Co tam u Hoseoka? - Yoongi w momencie prawie się zadławił. Tae trafił w czuły punkt.

Ten przez chwilę się nie odzywał, dalej pokasłując od zbyt zachłannego łyku. Otarł usta i spojrzał na Tae, który ciągle świdrował go wzrokiem.

- A co ma być. -odpowiedział chłodno, wracając do czytania czasopisma. - Przecież widziałeś się z nim w tamten weekend, nie mogło się za dużo zmienić.

- Wczoraj tak szybko się zebrałeś, że spodziewałem się, że masz spotkanie z Hoseokiem. Przespaliście się już czy dopiero planujecie? -powiedział niewzruszony.

A, znowu się zadławił.

-Taehyung, kmiocie! - Yoongi wyglądał na oburzonego. - Czy możesz chociaż raz być bardziej taktowny? Dzięki.

- Yoongo- westchnął cierpiętniczo. - Ile już się z nim przyjaźnimy. Przecież wiesz, że nawet jeśli, to pomiędzy wami nic się nie zmieni. Znasz Hoseoka.

- Jak sobie to wyobrażasz- powiedział, patrząc na Tae z udawaną urazą. - Mam podejść do 100% hetero typa i zapytać się, czy chciałby ze mną chodzić? Chyba umarłbym ze wstydu.

- Czy kiedykolwiek Ci nawet wspomniał, że jest chociażby w 99% hetero. -powiedział prostując się.- Może ten 1% jest przeznaczony właśnie dla ciebie. - uśmiechnął się, poruszając znacząco brwiami. Yoongi postanowił tego nie komentować i wrócił do swojej fascynującej lektury. Ciągle czując na sobie wzrok Tae, ostatecznie odpowiedział.

- Daj mi święty spokój,nie widzisz że czytam?

- O nowym romansie Zacka Efrona? - pokręcił głową w niedowierzaniu.

- Zostaw. Mnie.

Tae nie chciało się już prowadzić dalszej konwersacji ze starszym. Hyung był beznadziejnym przypadkiem. Chłopak chciał pomóc Yoongiemu bo widział, w jaki sposób patrzył na Hoseoka, ale jednocześnie sam nie chciał zanadto ingerować w jego sytuację. Ostatecznie, to nie był jego związek inie jego sprawa. Westchnął na tyle głośno, by Yoongi mógł go usłyszeć i żeby zrobiło mu się głupio.

Po 2 herbatach i15 plotkach na temat Seleny Gomez, Nicholasa Cage'a i paru innych celebrytów, Tae z Yoongim poszli obudzić dzieci i pozbierać je wszystkie na zajęcia angielskiego. Podczas, gdy Tae prowadził już sporą część przedszkolakówdo łazienki, by mogły przebrać się ze swoich piżam, Yoongi bezskutecznie próbował dobudzić Soobina, który jak na złość spał jak kamień. Albo udawał.

- Zjedzą ci cały kisiel, jeśli szybko nie wstaniesz. - powiedział od niechcenia do uszka malucha, by zaraz poczuć małą piąstkę zaciskającą się na rękawie opiekuna. Zdecydowanie udawał.

Pani Han była przesympatyczną osobą, która prowadziła zajęcia językowe. Dzieci chętnie jej słuchały,powtarzały za nią słówka i bawiły się rozkładanymi książeczkami, które im przynosiła. Widać było, że sprawiało im prawdziwą frajdę wspólne śpiewanie piosenek pokroju Head, shoulders, knees and toes czy nawet błahe powtarzanie w kółko słóweki uczenie się rymowanek na pamięć. Taehyung z Yoongim zdecydowanie trafili na błyskotliwe brzdące.

✫彡

- Nie wiem Yoongi, jak na razie o tym nie myślę. - skwitował Tae, siedząc na małym krzesełku zaraz obok Yoongiego, dopatrując bawiące się dzieci na tyle sali. - Mam jeszcze trochę czasu na napisane pracy,temat mogę zmienić z 5 razy.

- Jest końcówka listopada, ty jesteś na piątym roku i dalej nie masz pomysłu na pracę. - westchnął. - Z twoim zapałem do pisania coś sądzę, że twoje studia przeciągną się o następny rok.

- Yoongie! -wcisnął mu łokieć między żebra. - Jakie to było niemiłe! Jeszcze bym sobie wziął twoje słowa do serca i się załamał! -powiedział z wyrzutem, racząc Yoongiego swoją udawaną, zranioną miną. - Najwyżej załatwię sobie pracę, o mnie się nie martw.

- Czy ty sugerujesz-

-Awh, Yeonjun!-Przerwał Tae, kiedy zobaczył jednego z podopiecznych, który szedł uśmiechnięty w stronę młodszego ze swoim misiem przyciśniętym do klatki piersiowej. - Co tam, pierniczku. Chcesz się przytulić? - zapytał Tae, a widząc małego rozkładającego przed sobą rączki, wziął go pod pachy i posadził na swoich kolanach. Złapał chłopczyka w pasie i zaczął kiwać się z nim na boki, nucąc coś pod nosem.

Yeonjun był jednym z tych dzieci, które od razu polubiły Taehyunga i nie mogły od niego odejść ani na krok. Tae starał się nie szukać sobie ulubieńców, ale musiał przyznać, że Yeonjun był dla niego w pewnym sensie oczkiem w głowie.

- Niedługo będę mieć urodziny! - pochwalił się maluch, wtulając się w tors Taehyunga.- Mama powiedziała, że zrobimy dużą imprezę i będę mógł zaprosić wszystkich moich kolegów i koleżanki!

- Ło, pewnie nie możesz się doczekać! Które to już będą, co? - zapytał rozczulony, kładąc swoją brodę na głowie Yeonjuna. Ten cicho zachichotał i objął szczelniej Taehyunga w pasie na tyle, na ile pozwalały mu jego małe rączki.

- Piąte! Jestem już prawie dorosły! - uśmiechnął się i dumnie podniósł głowę. - I chcę też zaprosić wujka!

- Oh! Że mnie? - zapytał Tae, łapiąc się za serce, racząc młodszego najpiękniejszym uśmiechem, na jaki było go stać. - No nie wiem Yeonjun, jak ja będę z wami wyglądać. Pomyśl, będziemy się bawić w chowanego, a wujek Taetae nie będzie miał nawet gdzie się schować. Jestem już na przegranej pozycji.

- Aj tam wujku! Poproszę mamę o taki duży namiot, żeby wujek Taetae mógł się tam schować! Tylko niech wujek nie przychodzi bez prezentu!

- O ty jeden!- uśmiechnął się i zaczął łaskotać chłopca po szyi. - Tak mi się odpłacasz! Chodź no tutaj, nie będę tolerować takiego zachowania!

✫彡

Nastała pora podwieczorku. Wszystkie dzieci usiadły na swoich miejscach przy niewielkich, kolorowych stolikach i czekały na swoje herbatniki i obiecany kisiel truskawkowy. Niektóre z pewną zazdrością patrzyły na swoich kolegów, którzy w pierwszej kolejności dostali swoje porcje, jednak żadne nie odważyło się na nic innego niż pełne nienawiści spojrzenia w ich stronę. Tae zajął miejsce przy biurku, i rozmawiał z siedzącym obok Yoongim, który popijał swoją ukochaną herbatę. Typ naprawdę lubił herbatę.

Z zamyślenia wyrwało go delikatne pukanie do drzwi.

Odwrócił się, by spotkać się spojrzeniem z Hoseokiem, którego twarz wystawała z lekko rozchylonych drzwi. Ten widząc przyjaciela, uśmiechnął się promiennie układając swoje usta w urocze serduszko.

- Hoseok! - krzyknął Tae, specjalnie głośniej, by Yoongi był w stanie dokładnie usłyszeć wszystkie sylaby.- A co ty tu robisz? Dawno cię nie widziałem, chyba z trzy dni! - wstał ze swojego miejsca, by rzucić się przyjacielowi na szyję i zacząć kiwać się z nim na boki. Hoseok roześmiał się i łapiąc go w pasie odwzajemnił uścisk. Delikatnie go uniósł i obrócił się z nim, by zaraz odstawić go na ziemię i zaśmiać się serdecznie.

- Przyszedłem w sumie po Yoongiego.- uśmiechnął się, nieśmiało spoglądając na wspomnianego chłopaka, który już zdążył odwrócić wzrok. – Miałem mu pomóc w... em...

- W czyszczeniu lodówki. - odpowiedział na poczekaniu Tae, patrząc na zakłopotanie przyjaciela. A więc to dzisiaj mają randkę. Zwrócił się do Yoongiego tym samym tonem, jakim informuje dzieci po których przyszli ich rodzice.- Hyung, Hoseok po ciebie przyszedł.

Yoongi zgromił młodszego wzrokiem i odchrząkując, wstał i otrzepał się z niewidocznego kurzu. Wsunął krzesło do biurka delikatnie je podnosząc, by nie wydało żadnego niepotrzebnego dźwięku i by nie przeszkadzało dzieciom w jedzeniu smakołyków. Odetchnął przeciągle i odłożył swoje ulubione czasopismo do szuflad-

- Zbieraj już tego garba, bo Hoseok nie będzie czekać całego dnia na ciebie i sobie w końcu pójdzie. - Powiedział zdenerwowany i wręcz wykopał starszego na zaplecze. - Ubierajże się!

Całej sytuacji przyglądał się Hoseok, zasłaniając usta, bo tylko to powstrzymywało go od wybuchnięcia śmiechem. Patrzył na Yoongiego zza delikatnie rozchylonych drzwi, który właśnie zakładał na siebie kurtkę. Tae widział jego rozmarzony wzrok i delikatny uśmiech, którzy przyozdabiał jego twarz. Miał wrażenie, że w jego oczach odbijają się setki gwiazd. Westchnął, mimowolnie uśmiechając się na ten widok.

- Kiedy mu w końcu powiesz?- zapytał, opierając się jedną ręką o biurko.

- Kiedy przyjdzie odpowiedni czas.- speszył się. Taehyung mimowolnie wypuścił powietrze. Już gdzieś to słyszał. - Taetae, to nie jest takie proste jak ci się wydaje. A co jeśli wszystko zepsuję? Jeśli mnie odrzuci i popsuję naszą przyjaźń?

- Znasz Yoongiego, za bardzo mu na tobie zależy.- powiedział cierpiętniczo. Miał jakieś dziwne deja vu. Podszedł bliżej i położył rękę na ramieniu starszego chłopaka.- Hyung, obiecaj mi, że skończysz tą całą szopkę i zabierzesz go na randkę. Chociaż ty, błagam.

- Chociaż ja? - zapytał skonsternowany.- Co masz na myś-

- Idziemy? - zapytał Yoongi, ubrany w swój przydługawy płaszcz, szczelnie owinięty jasnym, wełnianym szalikiem, który tylko dodawał mu uroku. Ledwo było go widać spod czapki o tym samym kolorze, który idealnie komponował się z jego białymi włosami. Tae obserwował z rozbawieniem jak Hoseok zaniemówił widząc go i jak szybko spuścił wzrok, próbując ukryć rumieńce. Tae szybko znalazł się za Yoongim i zaczął masować jego ramiona.

- Do boju tygrysie. - uśmiechnął się do chłopaka, który, któryś już raz z kolei spiorunował go wzrokiem, nawet nie wysilając się na odpowiedź.

- Ah, pamiętasz o imprezie u Namjoona w ten weekend? - zapytał Hoseok, już trzymając rękę na klamce.

- Mówisz o posiedzeniu dinozaurów przy stole z kubłem nuggetsów? Jakże mógłbym zapomnieć.- uśmiechnął się i złapał się za serce, by zaznaczyć swoje oburzenie.- Wyczekuję tego od ostatniego spotkania.

- Czyli od zeszłego weekendu?- zapytał ironicznie Yoongi, przewracając oczami. Choć mimowolnie uśmiechnął się pod nosem.- Prosty z ciebie człowiek.

- Łatwo mnie zadowolić.- puścił im oczko i delikatnym skinieniem głowy zasugerował, że powinni się już zbierać. Hoseok otworzył Yoongiemu drzwi i zaraz obydwoje zniknęli z pola widzenia Tae. Ten, stał z założonymi rękami i kiwał głową nie dowierzając w głupotę swoich przyjaciół. Jak można być takim ślepym.

- Wujku Tae, kto to był?- podszedł Yeonjun, upaprany na policzkach niedojedzonym kisielem. Tae uśmiechnął się na ten widok i, wziąwszy mokre chusteczki z szuflady, schylił się nad chłopcem i zaczął wycierać mu twarzyczkę.

- Ktoś bardzo bliski sercu wujka Yoongiego. - odparł rozbawiony.

✫彡

Czas mijał szybko, kiedy Tae został sam z ponad dwudziestką zbyt energicznych brzdąców. Nie nadążał nad łapaniem ich i ganieniem za rzucanie klockami w siebie nawzajem. Jednak z godziny na godzinę robiło się coraz spokojniej, a to wszystko za sprawą rodziców odbierających swoje pociechy z przedszkola. Tae dziękował im w duchu z całego serca. Nie mógł długo wytrzymać piskliwych dźwięków gromadki dzieci, których ogarnięcie z każdą następną minutą graniczyło z cudem.

Niektóre dzieci cieszyły się z przyjścia rodziców, wujków czy ciotek. Niektóre, tak jak Yeonjun, płakały, że w ogóle muszą wracać do domu. Na nic zdały się zapewnienia, że wujek Tae jutro też tu będzie, żeby się z nim pobawić.

Grupa zawęziła się ostatecznie do dwójki dzieci. Tae przyglądał się Misun i Soobinowi bawiącymi się małymi figurkami zwierząt, kiedy przerwał mu dźwięk domofonu. Mama Soobina właśnie po niego przyszła i czeka na syna w szatni na parterze.

Tae odłożył słuchawkę, lekko zmartwiony. Po swoim tygodniowym stażu mógł śmiało stwierdzić, że ciężko nie zauważyć problemu Misun. Rzeczywiście z dnia na dzień zostawała coraz dłużej, a jej mama przychodziła, a może bardziej przybiegała, z coraz większą zadyszką. Nie za dobrze odbijało się to na Misun, która z wesołego i głośnego dziecka, w momencie stawała się osowiała. Na nic nie zdało się rozweselanie małej. Nawet, gdy Taehyung był razem z Yoongim i wspólnie siedzieli z nią bawiąc się zabawkami, ta bliska płaczu odwracała się i bawiła się sama w kącie sali.

Gdy odprowadzili wspólnie Soobina na parter, Misun w momencie posmutniała. Mocniej złapała rękę Tae i spoglądała na uśmiechniętego kolegę, wracającego ze swoją mamą do domu. Odwróciła się na pięcie i pociągnęła chłopaka w stronę schodów, kierując się do swojej sali.

Tae się nie odzywał. Co mógłby powiedzieć? Sam martwił się o dziewczynkę. To niby nic wielkiego, że zawsze zostaje najdłużej. Jej rodzice muszą mieć zapełniony grafik i nie mogą odebrać córki wcześniej, dlatego nie kłopotał się ze zwracaniem im uwagi.

Przez następną godzinę Tae obserwował jak Misun bezgłośnie bawiła się pozostawionymi zabawkami, odwrócona do niego tyłem. Próbował do niej zagadywać, potowarzyszyć jej, ale za każdym razem niemrawo się uśmiechała i spuszczała wzrok na podłogę.

✫彡

Taehyung pił już trzecią herbatę, z widocznym zaniepokojeniem patrząc na zegar ścienny. Dochodziła osiemnasta. Normalnie o tej godzinie by już zamykał salę, w pełni posprzątaną i przygotowaną na następny dzień. Raz na jakiś czas spoglądał w stronę Misun,która przez ostatnie godziny nie odezwała się do niego słowem,mimo że próbował niezliczoną ilość razy jej potowarzyszyć,chociażby siedząc z nią na dywanie. Odstawił kubek na biurko i niepewnym krokiem znów skierował się w stronę dziewczynki. Przykucnął przy niej i odchrząknął.

- Co tam, smoku? Oj, jaki ładny miś!- uśmiechnął się i spojrzał na małe rączki Misun oplatające zabawkę. Serce mu krwawiło.- Ma jakieś imię? Wymyśliłaś mu może coś? - Kiedy nie doczekał się odpowiedzi, zciągnął usta w cienką linię i starał się improwizować. - Może śnieżynka? Ah, to takie typowe. Taki ładny miś potrzebuje bardziej oryginalnego imienia... Może Biszkopt! Spójrz, jest biało-brązowy, tak jak biszkopty ze śmietaną! Co na to powiesz?

- Mh...- wymruczała, ściskając zabawkę szczelniej. Taehyung był już bliski płaczu. Nie wiedział, co powinien robić. Odprowadzić dziewczynkę do domu? Zadzwonić do jej mamy i czekać, dopóki nie przyjedzie? Mimo wszystko jest już późno i nie może tak długo siedzieć z małą w przedszkolu.

Uratował go jednak dźwięk telefonu. Zerwał się w momencie i odbierając, dowiedział się że mama Misun jest już w drodze i prosi, żeby Tae ubrał dziewczynkę w kurtkę i poczekał na nią przy wejściu.

Zszedł z Misun na dół, powoli pomógł jej ubrać na siebie kurtkę, buty i szczelnie owinął ją szalikiem. Ostatecznie oddał małą w ręce zabieganej i zadyszanej matki, która szybkim krokiem wyszła z nią z budynku. W oczach Misun nie widział szczęścia czy radości. Tylko zawód i rozczarowanie.

__________
Wesołego spóźnionego alleluja uwuwu

Wspominałam gdzieś że to slow burn? Hm. No to, to jest slow burn.

Obiecuję, że taekooki to main ship. Wychodzę z założenia, że jak się na coś długo czeka, to lepiej smakuje B^)) Mam nadzieję, że nie tylko ja kldfngoier

Kocham was nad życie, uwielbiam czytać wasze komcie i zawsze się roztapiam jak widzę wasze nicki w powiadomieniach ofdngoerg the most beautiful ppl I know love you <3 <3

Przypominam ofc o 🗨 & ★, bo czemu nie uwuuwuwuw 

Trzymajcie się ciepło biszkopciki uwu

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro