Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

七 haha omg

Powszechnie wiadomym jest, że jednym z istotnych elementów życia zwierząt jest ich naturalna, pierwotna reakcja na zagrożenie. W zależności od gatunku bądź osobnika, przybiera różne warianty- od agresji, walki o własne terytorium po dezercję - w przypadkach kryzysowych.

I właśnie tym pierwotnym instynktom dał się pokierować Taehyung.

Po prostu zwiał.

Właśnie stał przed ogromnym lustrem w męskiej toalecie, opierając się rękami o umywalkę i będąc wystawionym na rozbawione spojrzenia wszystkich ludzi wchodzących i wychodzących z pomieszczenia. Stał tam już dobre dziesięć minut i już trzy osoby zdążyły się upewnić, że wszystko z nim w porządku i nagle nie będzie wymiotował na świeżo umyte kafelki.

Taehyung po prostu się zastanawiał.

Zastanawiał się, w którym momencie tak naprawdę uciekł i czy poważnie na odchodnym powiedział Jeonggukowi, że nagle dopadła go niestrawność i szybko musi się ratować w łazience.

Czym on tak właściwie się przejmuje? Przecież to tylko piętnaście stron zarysowanych w Jeongguku. Piętnaście to nie dwadzieścia, prawda? On tylko rysował go uśmiechniętego, zawstydzonego, może czasami przeczesującego sobie włosy, ale nic ponad to. To nie jest jakieś niezwykłe, często rysuje swoich przyjaciół i wszyscy doskonale o tym wiedzą. Jimin zawsze rzuca się, żeby ubrać go w urocze ubrania, Yoongi narzeka że wcale nie jest taki niski, Hoseok śmieje się ze swoich brzydko-ładnych butów, a Namjoon zawsze się dumnie uśmiecha mówiąc, że idzie mu coraz lepiej.

Dlaczego teraz jest bardziej zażenowany, niż jak mama przyłapała go na jedzeniu Laysów przed obiadem? Dlaczego mija już piętnasta minuta od momentu, w którym zostawił całego zaczerwienionego Jeongguka przy stoliku, i nie zapowiada się, żeby w szesnastej minucie Taehyung jak gdyby nigdy nic wszedł na salę i dokończył swoją herbatę, rozmawiając o pogodzie.

- To katastrofa- powiedział do siebie trzeci raz, przemywając twarz zimną wodą. Nawet nie miał pomysłu jak z tego wybrnąć. Może powinien się utopić w tej umywalce? Nie nie, nie może tego zrobić, jego przyszłe pieski nie będą miały co jeść. Musi być dzielny. Dla nich. Musi to przetrwać.

Wziął głęboki oddech, dwa, trzy razy, maksymalnie pięć, i ruszył przed siebie. Będzie po prostu robić to, co wychodzi mu najlepiej- udawać debila.

Z sercem w gardle wyszedł z łazienki i pokierował się w stronę swojego stolika. Ich stolika. Chciał tylko raz dwa wychylić się zza filaru i upewnić, że Jeongguk nadal tam siedzi, nie jest zażenowany albo przynajmniej da mu się jakoś z tego wytłumaczyć. Chciał, bo w całym tym knuciu usłyszał za sobą głos, który niemal przyprawił go o zawał.

- Co się dzieje, kochanieńki? - zapytała starsza pani za kasą. Ciężko było stwierdzić, co wyrażała jej mina. Wyglądała na rozbawioną, jednak lekko zmarszczone czoło sugerowało, że jednak jest lekko zaniepokojona.

- Ah, bo ja- zaczął Taehyung- bo zrobiłem coś strasznie żenującego, i teraz nie wiem, czy... kolega... mnie nie wyśmieje- zawahał się. Czemu się zawahał?


Staruszka teatralnie podrapała się po głowie i przymrużyła oczy dla lepszego efektu. Jakby zamyśliła się i zerknęła zza lady w stronę Jeongguka.

- Nie sądzę, byś miał się o co martwić, skarbie.- uśmiechnęła się- Wygląda jakby się z czegoś bardzo cieszył. Ciągle przegląda jakiś zeszyt przed sobą, nie wygląda jakby miał cię zjeść.- zaśmiała się i zniknęła za ladą.

Taehyung lekko zmarszczył czoło w niedowierzaniu, obserwując staruszkę sięgającą po jakiś talerzyk spod lady.

- A jakby jednak planował cię zjeść... - powiedziała półszeptem, przesuwając w stronę Tae talerzyk z ciastem jagodowym- Daj mu to. Może się naje i na Ciebie nie będzie już miał chrapki- uśmiechnęła się i popchnęła delikatnie zdezorientowanego Taehyunga do przodu, trzymając w górze kciuki zaciśnięte w pięściach.

Niepewnie ruszył do przodu. Powoli ciągnął swoje nogi po posadzce cukierni, i pokonywał następne stopnie na podest, na którym stały stoliki. Trzymał talerzyk z tym felernym ciastem myśląc sobie, że mógłby wywalić go sobie na twarz z zażenowania. Tak naprawdę nie zrobiłby tego, bo Pani Bardzo Miła Staruszka nie po to piekła tak dobre ciasto, żeby teraz żałosny studenciak wywalał go sobie na twarz.

Spotkał się wzrokiem z Jeonggukiem. Wzdrygnął się w momencie, ale postanowił się nie zatrzymywać i przyspieszył kroku. Taehyung musi w końcu wziąć się w garść i stać się odpowiedzialnym dorosłym. Dla swoich przyszłych piesków i miłej Pani zza lady.

Z impetem usiadł na swoim siedzeniu, odkładając ciasto na połówkę stolika Jeona. Ten nie ukrywał nawet zaskoczenia. Ani nagłym przyjściem chłopaka, ani kawałkiem ciasta postawionym przed nim.

- Ok, wiem jak to musi wyglądać- zaczął Tae, splatając swoje palce i układając dłonie na stole- Ale to nie jest tak, jak myśli-

- Naprawdę mi się podobają!- szybko przerwał mu chłopak. Minęła sekunda ciszy, dość niezręcznej, delikatnie mówiąc- Masz talent! Ah, znaczy... Widać, że dużo nad tym pracujesz? I masz poczucie estetyki? I że przychodzi ci to z łatwością? Uh... - zapowietrzył się przez chwilę, kiedy zorientował się, że Taehyung ciągle się na niego patrzy, nie odpowiadając w żaden konkretny sposób. Siopnął trochę swojej kawy, przelatując wzrokiem po kawiarni.

- Rysuję tak wszystkich moich przyjaciół- w końcu odpowiedział Taehyung nie wiedząc, czy jest bardziej zawstydzony czy rozbawiony- To mój sposób na odstresowanie... i może czasami na zabicie czasu. Staram się rysować coś codziennie, żeby nie zapomnieć jak się trzyma ołówek w ręce-

Jeongguk jakby... posmutniał? Spojrzał się na Tae nadal się uśmiechając, jednak... jego oczy nie były tak samo uśmiechnięte. Zacisnął niepewnie usta w wąską linię i ponownie otworzył szkicownik, niemo pytając o zgodę. Czy Taehyung powiedział coś nie tak? Już nie mógł być niczego pewny.

-Masz bardzo dużo małych szkiców- powiedział trochę bardziej zachęcony- Są naprawdę urocze. Na przykład ten, z tymi króliczymi uszami!- uśmiechnął się, wskazując palce na, jak się domyślał, swoją karykaturę- Czy naprawdę mam tak duże zęby?

Taehyung nie mógł powstrzymać się przed parsknięciem śmiechem. Ten chłopak był niemożliwy.

Cały wieczór zapowiadał się kompletną katastrofą, zaczynając od beznadziejnej pogody, przez gburowatą kelnerkę w restauracji, aż do przyłapania Taehyunga na rysowaniu karykatur Jeona, tudzież jego bardzo szczegółowych portretów. Jednak, o dziwo wszystko skończyło się dobrze. Spędzili wspólnie czas w nowej kawiarni, wypili cudowną kawę i jeszcze cudowniejszą herbatę, zjedli na pół jagodowe ciasto i pożegnali się uśmiechem z przemiłą właścicielką, która odmachała im na pożegnanie, życząc miłego tygodnia i zapraszając na ponowną wizytę.

Taehyung oceniłby cały wypad mocnym 2/10, mając na uwadze swoje żenujące zachowanie i jeszcze bardziej żenujące poczucie humoru. Mimo wszystko, Jeongguk wydawał się zadowolony, mimo tego jednego, chwilowego skonsternowania. Ciągle się śmiał, uśmiechał patrząc w chodnik i chowając przemarznięte ręce do kieszeni kurtki upewniając się, czy Taehyungowi przypadkiem nie jest za zimno.

To był bardzo miły, przyjacielski gest, jak sądził Tae.

Może to zabrzmieć nieprawdopodobnie, ale w końcu wymienili się i numerami, i twitterem. Taehyung chciał od razu wysłać wiadomość, żeby nie było głupiej sytuacji jak zacząć rozmowę, ale Jeongguk szybko mu przerwał tłumacząc się, że on jako pierwszą wiadomość wyśle mu kota w pralce, żeby zacząć wspólny czat z impetem. Chłopak nie rozumiał za bardzo co to za różnica, ale nie miał zamiaru się wykłócać. Pogoda zaczęła się powoli psuć, a że żaden z nich nie miał przy sobie parasola, zgodnie doszli do wniosku że warto się rozejść. Przynajmniej na razie.

✫彡

W końcu wrócił do domu. Po ciężkim dniu w końcu mógł położyć się na swoim łóżku, z kubkiem ciepłej herbaty postawionym na stoliku obok. Nie miał siły kompletnie na nic. Jedyne co zrobił to poinformował Yoongiego że wrócił do domu, podesłał kilka memów Jiminowi, i... w sumie czekał na kota w pralce.


Który nie nadszedł.


Zamiast tego dostał najbardziej żenujące wykonanie Celine Dion na flecie, które widział już miliony razy. I które nadal go śmieszyło. Widać, że oboje mieli bardzo podobne poczucie humoru.

Ich rozmowa ciągnęła się bez zbędnych uprzejmości, chociaż Taehyung uważał, że pisanie "haha" przez Jeongguka było trochę nasiąknięte niepewnością i niezręcznością. Rozmowa płynęła jak rzeka, do godziny 23, kiedy zaczyna się rozmawiać na poważne tematy, o których z samego rana zapomina się, że w ogóle się poruszało. Jeongguk właśnie zwierzał mu się ze swojego pierwszego związku, który był kompletnym niewypałem. Chłopak był jednym wielkim snobem, bardziej zapatrzonym w swoją kolekcję zdechłych motyli, niż w swojego domniemanego chłopaka.

Taehyung nawet nie liczył tego jako związek. Dziewczyna chciała wzbudzić zazdrość w swoim byłym chłopaku, a Taehyung po prostu był uczynnym kolegą, który postanowił jej pomóc. O całej sytuacji wiedział tylko Yoongi, bo Taehyung nigdy nie miał zbytniej potrzeby o tym opowiadać. Z resztą, nie wyobrażał sobie być z nią w poważnym związku. W sumie, nie wyobrażał sobie bycia w związku z jakąkolwiek dziewczyną.

Tępo wpatrywał się w ekran telefonu, czekając na jakąkolwiek reakcję Jeongguka. Minęło już pół godziny, a on nawet nie wyświetlił żadnej z jego wiadomości.

Czyżby poszedł spać?
Taehyung nie był pewny. Postanowił chwilę jeszcze poczekać, a że był na tyle zmęczony, że nie był w stanie zrobić nic produktywnego, zajrzał na profil Jeongguka na twitterze. Zobaczył tylko nazwę "Jk in ur area" i prychnął pod nosem. Ku jego zaskoczeniu, na profilu chłopaka nie było za dużo postów. Chyba nie był  zbyt wylewny na internecie, co w sumie Taehyung w zupełności rozumiał- on też raczej był osobą która czyta, bardziej niż pisze. Ostatnie posty Jeongguka były sprzed niemal 3 lat, kiedy pisał, że "wyjeżdża na studia" i "widzimy się za 2 miesiące". Uśmiechnął się do siebie, jednak mina szybko mu zrzedła kiedy zobaczył, że minęło już pół godziny, i nadal nie dostał żadnej odpowiedzi.

Taehyung napisał mu tylko, że jest już zmęczony i sam idzie spać. Życzył na odchodnym dobrej nocy i w sumie do zobaczenia, bo jutro znowu mieli się spotkać.

✫彡

- Czasami serio jesteś tępy- powiedział Yoongi kręcąc głową z niedowierzaniem.
Przywieszał właśnie girlandy dębowych liści do framugi drzwi sali, w której miał odbywać się cały dzień jesieni dla ich małej grupki ulubieńców. Oboje przyszli wcześniej do pracy, by dzieci zostały powitane przez jeden wielki obraz jesieni skrapiany brązem, pomarańczem z domieszką czerwieni. Większość rzeczy była wcześniej przygotowana, dlatego też dekorowanie pomieszczenia nie zajęło im długo.

- A ty niemiły- odpowiedział mu Taehyung, wydąwszy wargę i marszcząc czoło. Chował już ostatniego jeżyka z jabłkiem na grzbiecie za szafą. Dumny ze swojej kryjówki zwrócił się do Yoongiego i kontynuuował- Co miałem mu powiedzieć? Ah tak, w sumie rysuję cię w wolnym czasie, oprócz tych piętnastu stron mam jeszcze zarysowany jeden cały szkicownik, ale nie będę się przechwalać.

- Mogłeś po prostu się przyznać, że go rysowałeś i tyle. Tak jak powiedziałeś mu się podczas waszego spacerku na urodzinach Namjoona, że nie oglądałeś Ringu.

- No przecież się przyznałem!

- Po fakcie!- odkrzyknął mu, łapiąc się za głowę- przysięgam, kiedyś tu z tobą umrę.

- To nie jest najgorsze- odchrząknął Taehyung, a Yoongi wypuścił ze świstem powietrze- Rozmawiałem z nim wczoraj. Pytał się, czy zdarzyło mi się być w jakimś dziwnym związku- Yoongi przytaknął, jednak zmartwił się nieco wiedząc, że to nie koniec opowieści- no i powiedziałem mu o Irene. Nie odpisał mi.

- Taehyng jak ja ci zaraz wpiep-

- Halo, w czymś przeszkadzam?- oboje spojrzeli się w stronę drzwi, gdzie ujrzeli wesołego Hoseoka niepewnie wchodzącego do środka sali. Najpierw przyjrzał się zewsząd dekoracjom, a widząc podziw na jego twarzy, Taehyung momentalnie się uśmiechnął- Co się dzieje? Taehyung coś narobił?

- Ta ciemnota na pytanie o związki opowiedziała o swojej udawanej dziewczynie i chłopak który o to pytał zapewne do tej pory myśli, że Taehyung jest hetero- przetarł czoło ze zdenerwowania.

- Boże, Yoongi. Na pewno już odczytał resztę - przewrócił oczami Taehyung, kładąc ręce na biodrach- Bez przesady, pewnie usnął przy telefonie i nawet nie pomyślał, żeby odpisać.

- Hoseok, trzymaj mnie bo nie ręczę za siebie- powiedział zmęczony. Właśnie nabierał kolejny wdech, by zacząć się wydzierać, kiedy przerwał mu cichy chichot Hoseoka.

- Yoongi, niedługo będziesz w stanie napisać biografię Tae- uśmiechnął się promiennie- Miło patrzeć, że tak dobrze się ze sobą dogadujecie i wiecie o sobie kompletnie wszystko.

Oboje złagodnieli. Yoongi, zapewne na widok uśmiechu Hoseoka, Taehyng na dźwięk uroczego śmiechu przyjaciela i w sumie zbagatelizowanie jego niewybaczalnego występku. Uśmiechnął się w jego stronę życzliwie, kiedy zobaczył Yoongiego wzruszającego ramionami i idącego do szatni.

Dopiero co przyszli do pracy, wybiera się gdzieś? Taehyung niezbyt zorientowany w sytuacji patrzył to na Hoseoka, cierpliwie czekającego na środku dywanu w autostrady, to na półprzymknięte drzwi i białą czuprynę, która przemieszczała się raz w tą raz w tą po pomieszczeniu.

Yoongi w końcu wyszedł, trzymając zawiniątko w ręce, które zaraz podał Hoseokowi. Wyglądało jak... koszulka?

- O niczym nie wiem? - powiedział z pretensją w głosie zwracając się do Yoongiego. Ten odwrócił wzrok i pomaszerował przyczepiać już przyczepione ozdoby nad drzwiami.

- Zostawiłem wczoraj u Yoongiego koszulkę, trochę się zamyśliłem- odpowiedział promiennie Hoseok, wkładając dowód zbrodni to swojego plecaka. Pożegnał się i zwinął tak szybko, jakby w ogóle go tu nie było.

Taehyung był... skonsternowany. Kto przypadkowo zostawia koszulkę u kogoś w domu. To świadczy o naprawdę kiepskim stanie pamięci... chyba, że...

- Yoongi, nie masz się czego wstydzić. To jest kompletnie naturalna, ludzka rzecz. I co, koledze nie opowiesz jak było?

- A jak miało być- odpowiedział, przewracając oczami- mokro. Na początku jeszcze było w miarę, ale później wszystko się do mnie kleiło, najgorsze uczucie na świecie.

- Boże, Yoongi - wymsknęło mu się- nie no, tak opisowo to chyba nie musisz mi opowiadać, chciałem tylko wiedzieć czy było fajnie, w końcu czekałeś na to pięć lat. Chociaż trzeba przyznać, trochę przykro to słyszeć...

- O czym ty mówisz- Yoongi odwrócił się do niego marszcząc brwi- Przecież byłeś wczoraj z Jeonggukiem, nie załapałeś się?

- Boże Yoongi, przestań! - krzyknął, zasłaniając sobie uszy- Jeongguk to mój przyjaciel! Jak ja bym-

- Deszcz! Taehyung, deszcz!- powiedział załamany- Wczoraj padało. Byłeś z Jeonem na spacerze. Nie złapał was deszcz? Mnie i Hoseoka złapał, pożyczyłem mu swoją koszulkę na przebranie! Czy serio myślałeś, że wczoraj się rucha-

✫彡

Dzień minął przyjemnie. Taehyung spędził go na doglądaniu, czy wszystkie dzieci dobrze się bawią, nie biją się nawzajem i rozwiązują wszystkie zagadki w grupach, tak jak zaplanowali. O dziwo, dzieci rzeczywiście ze sobą współpracowały. Taehyung mimowolnie doglądał Misun i sprawdzał co jakiś czas, jak dziewczynka się czuje. Miał wrażenie, że idzie jej coraz lepiej. Widać że się uśmiecha, rozmawia ze wszystkimi, a wygląda na to, że zaprzyjaźniła się ze swoją koleżanką, do której na początku nie chciała nawet podejść. Chaeyun wydawała się zainteresowana tym całym poszukiwaniem jeżyków i zbieraniem papierowych jabłek z ich kolców, więc szybko wciągnęła Misun do zabawy i w momencie obydwie biegały jak poparzone po całej sali do tego stopnia, że Yoongi musiał je łapać i uspokajać.

Wszystko szło zgodnie z planem.

Po stworzeniu małych figurek zwierząt z darów jesieni (Taehyung przymykał oko na wbijanie patyków w bogu ducha winne kasztany, mimo że to bolało jakby JEMU wbijali kolce w tyłek), przyszedł czas na obiad i podwieczorek - ulubiony moment każdego dziecka ( z Taehyungiem włącznie). Dzieci musiały mieć mnóstwo energii, bo grand finale całego dnia zbliżało się wielkimi krokami.

Miały za zadanie z wcześniej ususzonych liści stworzyć piękną, kolorową laurkę, którą miały potem komuś podarować. To było nie lada zadanie, jak słusznie zauważył Soobin, bo ususzone liście były bardzo delikatne i łamliwe. Chcieli nauczyć dzieci cierpliwości i delikatności, a żeby jednocześnie potrafiły przelać całe swoje uczucia na zwykły, nierówny kawałek materiału. Ukochane przedszkolanki dzieci przewidziały każdą możliwość, przygotowując plastelinę, bibułę, kleje i brokaty na małych stoliczkach, żeby dzieci mogły się wyżyć artystycznie tak, jak tylko zapragnęły. Nie obeszło się jednak bez niespodzianki - Taehyung z Yoongim poinformowali rodziców o tym przedsięwzięciu i wszyscy zadeklarowali się, że przyjdą odebrać swoje pociechy troszkę wcześniej, żeby wspólnie mogli uroczyście usiąść na mikroskopijnych krzesełkach z tyłu sali, czekając na nieporadnie zrobioną laurkę od swoich skarbów.

No, prawie wszyscy się zadeklarowali, pomyślał Taehyung, nawet nie próbując ukrywać rozczarowania. A może może bardziej niepokoju? Mimo to, znalazł perfekcyjny zamiennik.

- Halo?- usłyszał cichy głos zza otwierających się drzwi- Nie jestem za wcześnie?

To był właśnie jego zamiennik.

-Jesteś idealnie- odpowiedział uśmiechnięty Tae, siłą wciągając Jeongguka do środka. Chłopak zaczął się śmiać, jednak Tae szybko zakrył mu usta ręką, pokazując, żeby był cicho. Misun na szczęście była zbyt pochłonięta pracą, żeby zauważyć przybycie jej bohatera.

Dostając pozwalające skinienie od Yoongiego, Tae wraz z Jeonggukiem usiedli na tyłach sali. Standardowy początek rozmowy- narzekanie na zimną pogodę za oknem, starsze panie szczujące młodzież laskami, nieudolnych wykładowców na studiach. Taehyung słuchał Jeongguka z uwagą, co jakiś czas potakując albo mrucząc mhm. Jeongguk żartował i uśmiechał się cały czas, ale Tae był w stanie wyczuć, że coś jest nie tak- że coś go trapi?

Czy to jego wina? Zastanawiał się cały czas, czy powinien wrócić do ich wczorajszej rozmowy, jednak nawet jeśli, to nie chciał mu przerywać w jego opowieści o tragicznych skutkach korzystania z uczelnianych automatów kawowych.

A może powinien?
Przecież to nie było nic takiego. Yoongi po prostu zawrócił mu w głowie i zrobił z całego zajścia problem wagi państwowej. Jeongguk pytał, więc Taehyung odpowiadał. Czemu czuł się winny? Przecież to tylko głupia rozmowa, to miał być żart. Przecież mu wszystko wyjaśnił później, czym on się w ogóle przejmuje? Jeongguk był jego przyjacielem, prawda? To nie jest coś, za co dwudziestoletni człowiek mógłby się obrazić. Jeongguk niby się uśmiechał, ale czuć było od niego... spięcie? Może niepewność? Rozgoryczenie? Taehyung nie mógł tego znieść.

- I wtedy, kiedy wziąłem ten kubek w ręce-

- Jeongguk- przerwał mu, na co chłopak się momentalnie wzdrygnął. Z wielkimi oczami spojrzał na Taehyunga, a ten już czuł się jak kryminalista. Jakby wystraszył małego pieska- Czy... wszystko w porządku?

Odpowiedziała mu cisza. Po niej nastąpił spuszczony wzrok na złączone dłonie. Jeongguk zaczął w pewnym momencie mamrotać coś pod nosem, jakby nie będąc pewnym co chce powiedzieć. Taehyung go przejrzał. Czuł się okropnie. Chłopak cały czas próbował przegadać beznadziejną sytuację, a Taehyung bez skrupułów postanowił postawić sprawę jasno. Zawsze uważał, że do rozwiązania konfliktów wystarczyła szczera rozmowa, ale nie znał Jeongguka na tyle, żeby stwierdzić, czy on uważał tak samo. Boże, czy to w ogóle można było nazwać konfliktem? To tylko głupia wiadomość na twitterze.

Nie...znaczy... po prostu... - zaczął się tłumaczyć, a Taehyung nagle poczuł gulę w gardle. Już tworzył w swojej głowie całą epopeję, jaki to on jest bezmyślny i głupi - Pokłóciłem się z rodzicami.

Oh.

A więc to nie jego wina.

Z jednej strony poczuł ulgę. Z drugiej, niekoniecznie. Musiało stać się coś poważnego, skoro chłopak ewidentnie był w dołku. Niby się uśmiechał, niby żartował, ale czuć było, że coś jest nie tak. Taehyung nie czuł się na miejscu, żeby udzielać mu jakichkolwiek porad, czy nawet rozwiązywać problemów za niego. Nie wiedział co się stało i jak Jeongguk się z tym czuje.

- Zapomnij, to nic takie-

- Gguk - powiedział spokojnie Taehyung, łapiąc go za rękę i kładąc ich złączone dłonie na swoich kolanach - Skoro cię to trapi, znaczy że jest poważne- Przerwał na chwilę sprawdzając, czy Jeongguk go słucha.
Słuchał. Jego oczy, tak samo duże jak wcześniej, patrzyły na Taehyunga tak, jakby właśnie recytował jakieś zaklęcia - Nie jestem na miejscu, żeby udzielać ci porad ani mówić, co powinieneś zrobić. Nie jestem nawet na miejscu, żeby prosić, żebyś mi o wszystkim powiedział. Nie wiem co się stało, ale skoro źle się z tym czujesz to znaczy, że nie warto tego ignorować. Cokolwiek by to nie było.- odetchnął przez chwilę, zastanawiając się co powiedzieć. Jeongguk gapił się na niego w milczeniu, a Taehyung czuł jak jego spojrzenie przeszywa go na wylot - Chcę żebyś wiedział, że twoje uczucia są ważne i masz prawo je czuć. Jeśli będziesz chciał mi powiedzieć, to wiedz, że jestem tu dla ciebie i pomogę ci jak tylko będę umiał- zakończył z cichym wypuszczeniem powietrza.

Poklepał go po ręce orientując się, że dość spory tłum rodziców już zebrał się na tyłach sali. Niektórzy próbowali nawet zmieścić się w tych małych, plastikowych krzesełkach, co wyglądało komicznie. Dzieci ciągle zerkały w ich stronę i z coraz większą niechlujnością kończyły swoje laurki. Wśród nich zobaczył też Misun, która wytężała wzrok w odnalezieniu swoich rodziców.

W pewnym momencie wstała z krzesełeczka i podpierając się rączkami o kolorowy blat stolika, skrzyżowała się spojrzeniami z Taehyungiem. Lekko zdezorientowana przechyliła głowę na bok, żeby zaraz dostrzec rozkojarzonego Jeongguka i posłać mu najpiękniejszy uśmiech, na jaki było ją stać.

Jeongguk w momencie się ocknął. Spojrzał na swoją siostrzenicę i Taehyung był przekonany, że tak właśnie wygląda najszczęśliwszy człowiek na Ziemi. Jego uśmiech był najpiękniejszym obrazem, jaki Taehyung mógł sobie wyobrazić. Ta dziewczynka była dla niego wszystkim i nie trzeba było słów, żeby to dostrzec.

Wszystko odbyło się bez problemów. Każde dziecko odnalazło w tłumie dokładnie tego, kogo szukało. Niektórzy płakali, niektórzy się tylko uśmiechali, niektórzy (łącznie z Jeonggukiem) ściskali swoje pociechy na rękach, jakby nie było jutra. Nawet Taehyung dostał laurkę. Yeonjun w podskokach podbiegł do Taehyunga na koniec i podarował mu listek z pobrokaconym napisem tomato, bo właśnie tego nauczył się ostatnio na zajęciach angielskiego. Najpewniej chciał się pokazać chłopakowi z jak najlepszej i najbardziej dojrzałej strony. Co było niesamowicie urocze, jak stwierdził Taehyung.

Po kolei żegnał się z każdym dzieckiem i dziękował rodzicom za przybycie. Yoongi był w trakcie rozdawania ręcznie robionych zwierzątek z kasztanów i mówienia młodzieży, że trzeba je karmić 2 razy dziennie i dawać całusy na dobranoc. Jeongguk z Misun czekali na Taehyunga, aż zapewne skończy swoją zmianę i będą mogli udać się razem do domu.

- Możecie iść już na dół do szatni, muszę jeszcze pomóc Yoongiemu w sprzątaniu- powiedział Taehyung, podchodząc bliżej. Jeongguk nabrał powietrza, jakby chciał coś powiedzieć, ale zaraz szybko je wypuścił. Zagryzł usta i patrzył na Taehyunga- Coś się stało?- zapytał w końcu.

- Ja... Bo...- zaczął nieporadnie. Misun złapała go za rękę i ścisnęła ją, jakby... dodawała mu odwagi? Jeongguk wypuścił powietrze ze świstem i zaczął- Bo... Wygrałem dwa bilety do kina. Na premierę... tego horroru, o którym rozmawialiśmy na imprezie u Namjoona. I chciałem zapytać... czy chciałbyś może... ze mną się przejść? Nie to że musisz rozumiem jeśli masz inne plany w końcu to Halloween zapewne chcesz spędzić czas ze swoimi przyjaciółmi w domu albo gdzieś się przejść na imprezę jestem tępy że w ogóle o tym nie pomyślałem i-

Taehyung przez chwilę nie odpowiadał i słuchał tłumaczenia się Jeona. Patrzył na niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy, jakby myślał? A może oceniał?

Jednak jedyną oceniającą osobą w pomieszczeniu był Yoongi, który przyglądając się z daleka całemu zajściu kręcił głową w niedowierzaniu, z uśmiechem czyszcząc stoliki z resztek brokatu.

W szczególności zaczął się śmiać, kiedy Taehyung dalej nic nie odpowiadał, ale widać było że zaczął się trząść. Jak małe szczeniaki, które z nadmiaru emocji wibrują nie wiedząc, czy zacząć szczekać, biegać w kółko czy może jednak rzucić się w objęcia swoich właścicieli.

Ale najbardziej ryknął w momencie, kiedy usłyszał od Taehyunga sakramentalnie wypowiedziane

Tak, chcę.

__________

CzY tO RanDKa????//
Czy taekookoo zaliczą trzecią bazę bez zaliczania pierwszej i drugiej???///

Jeśli ktokolwiek kiedykolwiek chciałby mnie poderwać, to jest niezawodny sposób ^
Horror w halloween i jestem wasza

Co tam moje drogie bubusie, dawno mnie tu nie było u n u Wybaczcie tAK długą przerwę, miałam trochę na głowie w ostatnim czasie ALE już jestem z powrotem uwu Dziękuję wszystkim którzy mają na tyle pokładu cierpliwości, że na mnie czekali;v; kocham was dziubaski u v u

Wygląda na to, że wybiło 1k pod tym ficzkiem??? Dziękuję bardzo bardzo @hypn00s, bo nawet bym nie wiedziała ldfkngrg KOCHAM WAS TAK BARDZO, NIE MACIE POJĘCIA. DZIĘKUJĘ Z CAŁEGO SERDUSZKA, BO TO WSZYSTKO DZIĘKI WAM <3 <3

1 ★ = 1$ na cukierkowy pierścionek zaręczynowy dla Taekookoo, kto jest ze mną

O 🗨 też przypominam, bo koocham czytać wasze komentarze, jesteście cudowni ;v;


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro