Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⼀ Przywieź mi pamiątkę.

⠀⠀⠀Taehyung był zmęczony.

⠀⠀⠀Zmęczony ciągłym chodzeniem na te wykłady, które- jak uważał- zostały dodane do jego planu zajęć jedynie dla wypełnienia jego wolnego czasu i godzinówek profesorów, którzy nie mieli ich wystarczająco.

Oparty czołem o wysuwany stolik przeglądał twittera i czytał wiadomości od swoich przyjaciół, którzy życzyli mu powodzenia na jego nowych praktykach, które dziś, już niedługo, miał rozpocząć. Uśmiechał się jak głupi, gdy czytał ich beznadziejne żarty.

Nie pozabijaj ich tam.

Pamiętaj, że ty masz się nimi opiekować, nie one tobą.

Przywieź mi pamiątkę.

Był wielkim szczęściarzem. Udało mu się dostać na staż do przedszkola, które nie dość, że było niedaleko jego akademika, to dodatkowo od ponad trzech miesięcy było wyróżnione obecnością Jego. Jedynego i niepowtarzalnego, najlepszego z najlepszych, chwytającego za serc-

- Panie Kim, czy ja przypadkiem Panu w niczym nie przeszkadzam? - odezwał się gburowato wykładowca, lustrując chichoczącego pod nosem Taehyunga.

Ten, jak poparzony podniósł głowę, by spotkać się w bolesnym uścisku z twardym blatem ławki. Masując przeciągle obolałe czoło, odpowiedział, kończąc puszczeniem oczka do starszego mężczyzny.

- Mnie? Skądże znowu, niech Pan Profesor się mną nie frasuje!

⠀⠀⠀Nastała upragniona godzina. Taehyung był spakowany i gotowy do wyjścia od samego początku zajęć. Gdy tylko w jego uszach rozbrzmiały magiczne słowa Dziękuję Państwu bardzo, widzimy się w przyszłym tygodniu, zerwał się ze swojego miejsca i pogalopował ku upragnionej wolności.

- Panie Kim, niech pan podejdzie do mnie na chwilę. - odezwał się profesor widząc, jak Taehyung zaczął niebezpiecznie szybko wychodzić z auli. Chłopak westchnął przeciągle. Odwrócił się od drzwi i zaczął powoli iść w kierunku nauczyciela.

- Słucham, profesorze? Ma pan dla mnie jakieś cenne rady?- uśmiechnął się sztucznie. Nie przepadał za mężczyzną. Można powiedzieć, że mieli trochę inne podejście do niektórych spraw.

Ten postanowił nie komentować ordynarnego zachowania swojego ucznia. Z westchnięciem poprawił spadające mu z nosa okulary i oparł się dłońmi o biurko.

- Panie Kim, mam nadzieję, że pamięta Pan o naszej umowie. - uniósł brew, spoglądając pytająco na Taehyunga. Gdy zobaczył skonsternowaną twarz chłopaka, postanowił doprecyzować. - Mówię oczywiście o artykule, który ma pan sporządzić zaraz po zakończeniu swoich praktyk.

- Ah! Jak mógłbym zapomnieć. - uśmiechnął się i poprawił torbę na ramieniu, mając nadzieję, że cała rozmowa właśnie tu się zakończy.- Oczywiście, Panie Profesorze! Będzie gotowy, wydrukowany na śnieżnobiałym papierze z bibliografią na osobnej stronie! Dostarczony Panu na biurko, wykończony moim najszczerszym uśmiechem. - powiedział z nutą sarkazmu, wskazując na swoje usta wykrzywione w półuśmiechu. - Nie ma Pan o co się martwić. A teraz, jakbym mógł Pana przeprosić, nie chcę spóźnić się pierwszego dnia do pracy-

- Panie Kim. - starszy mężczyzna spoważniał, mając już dość bezczelnych docinków studenta. Doceniał go i szanował jego jakże abstrakcyjne poglądy, ale nie miał zamiaru pozwolić sobie na swawolę.

Taehyung głośno przełknął ślinę, przypatrując się świdrującemu spojrzeniu wykładowcy.

- Liczę na to, że wziął sobie Pan do serca moje sugestie. Będzie pan odpowiedzialny przez jakiś czas za grupę młodych ludzi. Przymykam oko na pańskie zachowanie tylko ze względu na to, że jestem ciekaw wyników pana pracy. Uważam, że podczas praktyk w końcu zrozumie Pan, że należy wychowywać dzieci z rozumem, nie z pobłażaniem.

- Zna mnie Pan. - odpowiedział, poważniejąc.- Uważam, że wystarczy odpowiednia ilość empatii i współczucia, żeby dotrzeć do umysłu dziecka i wychować je na porządnego człowieka. - Zmarszczył brwi, poprawiając torbę na ramieniu.- Prowadziliśmy już tą dyskusję wcześniej, proszę Profesora. Kontrolowanie życia małego człowieka, który na ten moment nie ma nic do powiedzenia, jest przejawem egoizmu i apatii, które, jak powszechnie wiadomo, nie są zbyt pedagogiczne. Tego się będę trzymać i o tym napiszę swój artykuł, który z przyjemnością wręczę panu osobiście. A teraz, jeśli nie ma pan nic przeciwko- Dzieci czekają na swojego nowego opiekuna. - skłonił się nisko i rozzłoszczony ruszył w stronę drzwi.

Chciał jak najszybciej uciec od tego przeklętego miejsca i tych przeklętych, przenikliwych oczu profesora, które nadal patrzyły na niego tym nieznośnym wzrokiem zakrapianym szyderstwem.

- Wspomni Pan moje słowa, Panie Kim. - wykrzywił usta w coś przypominającego uśmiech. Taehyung nie był pewien.- Przyjdzie Pan i przyzna mi rację. Bez nadzoru nic nie osiągniemy.

- Do widzenia Panu. - odpowiedział trzaskając drzwiami, nie racząc wykładowcy nawet niewielkim skinieniem.

⠀⠀⠀Wszyscy byli dzisiaj przeciwko niemu, łącznie z kierowcą autobusu, który spóźniał się już kolejną minutę. Taehyung przeskakiwał z nogi na nogę modląc się, żeby zza horyzontu wyłoniła się jego wyczekiwana karoca.

Nagły wybuch dzwonka i wibracji w kieszeni jego płaszcza przyprawił go o zawał. Któryś z kolei już dzisiaj. Niechętnie wyjął telefon, jednak patrząc na ekran od razu się rozpogodził.

- Halo? Ah, cześć laleczko! - usłyszał kobiecy głos, który znał aż za dobrze. Zawsze wiedziała, jak poprawić mu humor.

- Hej mamo! - uśmiechnął się do siebie.- Jak tam, co tam?

- A, dzwonię ci poprzeszkadzać. - zaśmiała się. - Dzisiaj twój pierwszy dzień na praktykach! Masz na 13stą, dobrze pamiętam? Nie przerwałam Ci w zmienianiu pieluch?

- Nie, nie przerwałaś. - zachichotał, patrząc na czerwony autobus, właśnie zatrzymujący się na przystanku. Otworzył drzwi i złapał się pierwszego lepszego uchwytu. - Nie będę zmieniać pieluch, to niehigieniczne. Yoongi się tym zajmie.

- A ty jak zawsze! Zrzucasz całą robotę na kolegę. - odpowiedziała oburzona.- Mam tylko nadzieję, że chociaż będziesz pomagać tym biednym dzieciom wycierać noski, wiesz jaki to problem dla brzdąców!

- Tak mamo, wiem, wiem.- powiedział, szybko próbując zmienić temat, jednak matka zdążyła go wyprzedzić.

- Pamiętasz, jak miałeś pięć lat i cały się obsmarkałe-

- Tak mamo, pamiętam! - przerwał i szybko zmienił temat, zanim matka zdążyłaby jeszcze bardziej go pogrążyć.

⠀⠀⠀Na rozmowie z nią zeszła mu cała droga. Pożegnał się z mamą i chowając telefon z powrotem do kieszeni, mógł już podziwiać niewielki, dwupiętrowy budynek przedszkola.

Stanął dumny, oglądając jego kolorowe ścianki i wymalowane kwiatki w miejscu okien. Przeszedł przez bramę i uroczystym krokiem przekroczył przez próg dwuskrzydłowych drzwi. Minął przedsionek, by zaraz wdrapać się po schodach na górne piętro. Przeszedł długi korytarz, aż w końcu jego oczom ukazały się białe drzwi z naklejonym papierowym słoneczkiem. Z uśmiechem pociągnął za klamkę, by wejść do swojego nowego domu.

Domu, pełnego małych dzieci biegających pomiędzy stolikami, rzucającymi w siebie nawzajem klockami i pluszakami. Głośnymi, niesfornymi dziećmi, które Taehyung już zdążył pokochać. Dziećmi, uciekającymi przed tym jednym, szczególnym dzieckiem, które z nieszczególnym sukcesem próbowało je wszystkie złapać.

- To tak stoisz w przejściu! Zdejmuj ten płaszcz i chodź mi pomóc! - odezwało się gniewnie.

- Ay, ay, kapitanie Yoogles! - zasalutował i z pośpiechem zdejmując płaszcz, zniknął w niewielkiej szatni na tyłach sali.

__________
Hoo, tak więc zaczynamy ;v;/

Mam nadzieję, że pokochacie postać Tae. Jest chamski, ale uroczy obiecuję.
Ogólnie ten rozdział jest krótki, chciałam zacząć spokojnie idk następne będą dłuższe i ciekawsze ( daj boże)

Jeśli się podobało polecam baaardzo serdecznie zostawić po sobie pamiątkę  🗨 &będę was kochać i wgl dfkgsnioerghnsoe

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro