九 Trzecia baza
Jeszcze zobaczysz Yoongi, obejrzę dzisiaj wszystkie sezony atomówek.
Rozmyślał Taehyung obserwując, jak Jeongguk ze skupieniem prowadził auto przez główne ulice śpiącego Seulu. Musiał przyznać, że było coś hipnotyzującego w chłopaku, który z lekkim uśmiechem skrzętnie poruszał kierownicą.
Musi serio lubić jeździć, pomyślał Tae.
Nim się zorientował i przeniósł wzrok z chłopaka na widoki za oknem, byli już w dzielnicy,
w której nigdy nie było dane mu się zaszyć.
– Zaraz, mieszkasz gdzieś w okolicy? Te domy są strasznie drogie– zapytał zdezorientowany. Myślał, że już auto kosztowało Jeongguka nerkę, a tu się okazuje, że najpewniej wynajmuje jeszcze zadrożone mieszkanie. Czy Jeongguk miał w ogóle za co jeść? Czy serio miał ten popcorn na chacie?
– To nie jest Gangnam, spokojnie– zaśmiał się młodszy– Plus, siostra pomaga mi je spłacać, nie jest tak źle.
–Spłacać?– rzucił, jakby nie dowierzał– Zaraz, zaraz. Jesteś właścicielem?
Jeongguk uśmiechnął się nieznacznie i zaparkował przed dość pokaźnie wyglądającym budynkiem. Może i nie byli w Gangnam, to fakt, ale nadal ta okolica wcale nie wyglądała na przyjazną studentom. Czy Taehyung właśnie nie zaplątał się przypadkiem w jakieś szemrane interesy? Czy właśnie nie idzie do domu mafioso i nie będzie oglądać albumów z przemiłych spotkań z zakładnikami i uprowadzonymi ludźmi? A może to Taehyung będzie następna ofiarą
i w rzeczywistości już czeka na niego cały komitet powitalny uzbrojony w Kałasznikowy albo jakieś M16 dla bardziej amerykańskiego akcentu.
Przełknął ślinę i jak nigdy, przeżegnał się. Nie tak wyobrażał sobie swoje ostatnie chwile życia– nie mógł pojąć jakim mógł być cymbałem, że na głupie słowo "popcorn" był w stanie narazić życie swoje i swoich przyszłych piesków. Puknij ty się w łeb pajacu.
Ale moment, w którym Jeongguk pociągnął za klamkę i otworzył mu drzwi, trochę go uspokoił. Niemożliwe, żeby ten uroczy chłopak z jeszcze bardziej uroczym uśmiechem mógł być mafioso. No, maksymalnie jakimś dealerem. A z tego można wyjść na prostą, prawda? ...
Prawda??
Nim się zorientował, był świadkiem otwarcia dwuskrzydłowych drzwi, uraczony miłym "dobry wieczór" ze strony RECEPCJONISTY(?) i pokierowany do windy. Miał wrażenie, że gdyby miał sam tu wejść, wolałby przejść się bezpiecznie schodami– przynajmniej zapamiętałby ewentualną drogę ucieczki.
Jeongguk przekręcił kluczyk w solidnych, drewnianych drzwiach na końcu korytarza– szczerze, Tae był zawiedziony prostotą zabezpieczeń. Na tym poziomie to spodziewał się jakiejś karty
z czipem, albo skanu siatkówki oka.
Zamek wydał charakterystyczne kliknięcie i oczom Tae ukazało się przestronne, jasne mieszkanie z salonem i sporym telewizorem widocznym na wejściu.
– Zdejmij buty i się rozgość– powiedział rozbawiony, zapewne z miny chłopaka, który stał jak wryty i nie śmiał się nawet ruszyć. Całe stado myśli przechodziło przez głowę Tae– jak to możliwe, że Jeongguk mieszkał sam? Jak to możliwe, że student trzeciego roku był w stanie wynająć sam kawalerkę? Ba, KUPIĆ kawalerkę.
W dodatku tak ładną? Fakt faktem, Taehyung nie miał zbyt dużych wymagań co do mieszkań– wystarczyło parę mebli z Ikei i sukulent w rogu, żeby chłopak uznał mieszkanie za wysokich standardów apartament. A Jeongguk miał wszystko. I meble z Ikei, i sukulenta na stole, i–
– Popcorn! –krzyknął uradowany– a więc nie kłamałeś!
Jeongguk prychnął na wypowiedź chłopaka.
– Czemu miałbym kłamać– powiedział wkładając maślany popcorn do mikrofali– Zawsze trzymam popcorn na... takie okazje.
Na... takie okazje? Zamyślił się To wcale nie zabrzmiało jakby właśnie wyciągał popcorn
z szuflady.
Zaczął się powoli martwić. Może jednak popełnił błąd. A co jeśli Yoongi miał przez ten cały czas rację. Co jeśli wszystkie enigmatyczne tweety Jeongguka rzeczywiście dotyczyły jego?
Tae uśmiechnął się nieznacznie do Jeongguka, który skrupulatnie pilnował obracającego się popcornu w mikrofali. Może nie aż tak skrupulatnie, bo nie dało się nie zauważyć, że oko ciągle mu uciekało w stronę swojego gościa.
Tae rozsiadł się wygodnie na dość obszernej sofie i czekał na Jeongguka, który jak widać kończył przesypywać popcorn do miski.
– Możesz potrzymać? – zapytał Jeongguk, przekazując miskę Tae – muszę to z siebie ściągnąć, nie lubię chodzić w koszulach po domu– odparł.
I... zaczął rozpinać swoją koszulę. Od góry, powoli. Gdy poradził sobie z pierwszym guzikiem, wyeksponował swoje zarysowanie obojczyki, i jeszcze bardziej zarysowaną szyję. Kiedy obniżył swoje ręce, by sięgnąć do następnego guzika, który z czystym sumieniem mógł odsłonić kawałek swoich mięśni, Jeongguk odwrócił się na pięcie i zniknął w– jak się domyślał Taehyung– swojej sypialni.
Tae dzielnie czekał na swojego towarzysza, wykorzystując wszystkie pokłady silnej woli, żeby NIE PODJADAĆ popcornu. Oglądał wystrój domu i nadal nie dowierzał. Jego mieszkanie tak kompletnie różniło się od tego, w którym mieszkał Jeongguk. Skrzętnie dobrane dodatki
i akcesoria tak dobrze do siebie pasowały, że Tae zastanawiał się, czy to nie była robota profesjonalisty.
– Netflix and chill– zaśmiał się Jeongguk, wchodząc do pokoju przebrany w szary dres, swobodnie trzymający się na jego biodrach. Jego lekko zmierzwione włosy dawały znać, że przebierał się w pośpiechu, a podwinięte rękawy jego bluzy ujawniały niewielki tatuaż na przedramieniu.
Taehyung się przez chwilę zapowietrzył.
– Masz tatuaż? - nie pytając o pozwolenie, chwycił rękę Jeongguka i pociągnął na tyle, mocno, że chłopak wylądował na sofie obok niego. Przejechał palcami po rysunku niewielkiej kościstej dłoni, niczym po dziele Michała Anioła. Czuł spięcie chłopaka i jego gęsią skórkę, więc postanowił jakoś bardziej rozwinąć temat– Nigdy się nie chwaliłeś?
– Nie sądziłem, że to jakieś istotne – zaśmiał się – Stare dzieje. Kiedyś miałem ambicję, żeby zrobić sobie rękaw, ale nie wiem, czy to taki dobry pomy–
– Uwielbiam tatuaże – powiedział Taehyung, momentalnie podnosząc głowę i wpatrując się
w chłopaka.
Jeongguk przez chwilę patrzył się na dłoń Taehyunga, żeby potem znaleźć jego wzrok prosto na sobie. Nie dało się nie zauważyć zdziwienia Jeongguka i jego zagubionego wzroku. Taehyung przybliżył się nieznacznie – To tylko moje zdanie, ale jeśli nadal chcesz rękaw, powinieneś go śmiało robić. Wyglądałby na tobie... naprawdę dobrze. Jestem pewien – zabrał swoją dłoń, dając chłopakowi trochę przestrzeni dla siebie. Miał wrażenie, że trochę się zagalopował. To był w sumie pierwszy raz, jak kiedykolwiek go dotknął. Dla Taehyunga to nie było nic takiego, ale wiedział, że niektóre osoby bardziej cenią sobie swoją przestrzeń osobistą i nie pozwalają byle komu jej naruszać. Chcąc szybko zmienić temat, żeby nie zapadła niezręczna cisza, zapytał – To... co oglądamy?
✫彡
Mimo początkowego pomysłu Taehyunga na oglądanie wszystkich sezonów Atomówek, wspólnie zdecydowali się na jakiś horror. Wymieniali po kolei wszystkie znane im tytuły, przekopywali szemrane strony typu horrortube i inne tym podobne, ale nic ciekawego nie udało im się znaleźć. Do momentu, kiedy Jeongguk nie przypomniał sobie jednego bardzo ważnego klasyka, którego Taehyungowi nie było dane zobaczyć.
Akcja Ring nie była jakaś zawrotna. Stare, jak na dzisiejsze kino, efekty specjalne nie ruszały zbytnio Taehyunga, ale musiał przyznać, że historia go w miarę wciągnęła. Czasami jak przypominało mu się, że nie siedzi u siebie w domu i nie ogląda filmu sam , doglądał Jeongguka, czy aby jeszcze oddycha.
Szczerze, ciężko było odgadnąć.
Chłopak ciągle siedział z podkulonymi nogami, zasłaniając sobie połowę twarzy ręką. Jak Taehyung zgadywał, trzymał ją zapewne w razie nagłej potrzeby zasłonięcia sobie oczu albo uszu.
– Jeongguk, aż tak się boisz? – nie mógł się powstrzymać przed niewielkim uśmiechem.
– Zejdź ze mnie – odszczeknął się – To był pierwszy horror jaki obejrzałem. Nadal mam dreszcze jak tylko o nim pomyślę. Nie mów, że nadal nie rozpamiętujesz czołówki z Archiwum X, bo ci nie uwierzę.
– Po dwudziestu latach nadal mam koszmary – skwitował i wsunął się mocniej w oparcie sofy. Po części oglądał film, ale teraz zdecydowanie bardziej interesującym wydał mu się widok przejętego Jeongguka.
Taehyung był bardzo życzliwym człowiekiem i nie przepadał za robieniem sobie z ludzi żartów. Były jednak wyjątki, i do tych wyjątków również postanowił zakwalifikować Jeongguka. Przysunął się do kompletnie niczego nieświadomego chłopaka i z całej siły wbił palce w jego bok.
Jeongguk na początku wyglądał, jakby się zesrał w gacie. Potem momentalnie rzucił się na niewinnego i bezbronnego Taehyunga, wbijając mu palce pod żebra.
Taehyung śmiał się tak głośno, że początkowe zdenerwowanie Jeongguka szybko przerodziło się w szczery uśmiech, a jego bezlitosne ruchy stały się łagodniejsze i zmieniły się w łaskotki. Nie utrzymali równowagi i nim się obejrzeli, Taehyung leżał plecami na sofie, a Jeongguk – dalej nie przestając łaskotać swojego Brutusa – wisiał nad nim. Taehyung zdawał się coś mówić, ale sam nie był pewien ani co chciał powiedzieć, ani co przez to osiągnąć. W oczach Jeongguka widział ogromną determinację, której żadne słowa typu przestań, bo się posikam nie byłyby w stanie powstrzymać. Kiedy jego ruchy ustały, Taehyung postanowił delikatnie otworzyć oczy i stanąć twarzą w twarz ze swoim oprawcą. Nie spodziewał się jednak, że twarz Jeongguka była tuż przy tej jego. To był chyba pierwszy raz, kiedy mógł zobaczyć te piękne oczy z tak bliska. Przez chwilę się nie ruszał, i patrzył. Jeongguk też jakby zamarł.
– Obejrzymy drugą część? – zapytał Taehyung, przerywając ciszę.
– Obejrzymy drugą część.
✫彡
Jeongguk przekopywał Neflixa w poszukiwaniu sequelu filmu, jednak kiedy nie udało mu się go znaleźć, starał się podpiąć do sieci i przekopać inne strony, które mogły im zaoferować nielegalny seans online.
– Wiem, że to może nienajlepszy moment – postanowił jakoś zacząć temat, który nurtował go już od tygodnia– Ale miałem pytać. Co tam słychać u Misun?
Jeongguk spojrzał zdziwiony na Taehyunga. Otworzył szerzej usta, jakby chciał coś powiedzieć, jednak szybko je zamknął. Przeniósł wzrok na telewizor.
– Wszystko w porządku. Coś miało się stać?
– Nie wiem – odpowiedział niepewnie – Po prostu od jakiegoś czasu chodzi przybita. To nie jest moja sprawa, jestem tylko praktykantem na stażu. Ale...
– Wydaje mi się, że to nic poważnego – odparł, chyba sam siebie próbując przekonać – Nie jestem jej rodzicem, więc nie mogę za dużo powiedzieć, ale...
– A u Ciebie?
– Co u mnie?
– Czy wszystko w porządku? – zapytał jeszcze raz.
Taehyung patrzył na Jeongguka, jak ten odwraca się w jego stronę. Spotkali się ze sobą wzrokiem. Taehyung przytulił się do poduszki obok niego, nie pozwalając Jeonggukowi zboczyć z tematu. Wiedział, że coś się dzieje. Może i dobrze udawał, ale Tae czytał z Jeongguka jak
z otwartej księgi.
Może i długo się nie znali, ale Tae miał wrażenie, jakby od ich pierwszego spotkania minęło parę lat. Nie chciał zostawiać chłopaka z problemami , chociaż tak naprawdę nie do końca wiedział, czemu aż tak mu zależy. Jeongguk ciągle milczał. Jakby, zbierał myśli. Jakby zastanawiał się, ile może powiedzieć.
– To... – zaczął powoli – Sprawy rodzinne. Nie chcę cię zanudzać głupotami.
– Jeongguk, to nie są głupoty – westchnął – Jeśli tylko będziesz potrzebować, jestem tu dla ciebie. Po prostu... wolę jak się uśmiechasz, wiesz?
Czy to była kwestia tego, że 99% sequeli jest beznadziejna, czy może kwestia braku jakiejkolwiek fabuły, ale Taehyung kompletnie nie zwracał uwagi na film. Niby go oglądał, niby siedział na sofie zaraz obok Jeongguka, i niby jadł już drugą paczkę popcornu , jaką chłopak trzymał w zakamarkach swojej kuchni, ale miał wrażenie, że jest jakby nieobecny. Nie odezwał się ani przez chwilę, nawet nie rzucił żałosnego komentarza, co było dla niego osiągnięciem samym w sobie. Jakoś, nie miał humoru. Jeongguk chyba podzielał jego zdanie, bo sam siedział cicho przez ostatnie pół godziny i udawał, że ogląda film. Nie dało się nie zauważyć, że jego wzrok jest wbity prosto w podłogę.
Taehyung starał się nie zwracać uwagi. Miał tylko nadzieję, że swoim wścibstwem i żałosną próbą pomocy nie wywołał kompletnie odwrotnego skutku do zamierzonego. Może niepotrzebnie przypominał o całej sytuacji? Może w końcu powinien trochę się przymknąć i nie włazić z butami w życie innych.
Nagle poczuł, jak sofa obok niego się ugina. Jeongguk podniósł się nieznacznie i przybliżył
w stronę Taehyunga. Ten jak na zawołanie spojrzał na chłopaka, z pewnym zaskoczeniem? A może niepokojem.
Jeongguk przysunął się do Taehyunga, centymetry od jego twarzy. Przesunął swoją dłoń, kładąc ją zaraz koło uda Tae, i powoli się pochylił.
–Nigdy nie chciałem tam jechać, wiesz? – zaczął mamrotać i położył się na kolanach Taehyunga, odwracając swoją głowę do telewizora– tutaj mi dobrze. U siebie, w kraju. Nigdy nie chciałem wyjeżdżać aż tak daleko. Każdy dzień na uczelni to było piekło. Każde wyjście z mieszkania, każde pójście do sklepu. Każda próba zaprzyjaźnienia się z kimś kończyła się marnym "muszę już iść" i patrzeniem się w ścianę przez trzy godziny. Nienawidziłem tego miejsca, wiesz?– powiedział i poprawił swoją głowę jego kolanach. Mocniej przewrócił się w stronę telewizora i filmu, który dla Taehyunga mógłby nawet nie istnieć– Kiedy urodziła się Misun, było tylko gorzej. Tak bardzo chciałem przy niej być. Chciałem oglądać jak zaczyna robić pierwsze kroczki, chciałem widzieć jak pierwszy raz się krzywi na zjedzenie malin–Taehyung nie wiedział co powinien odpowiedzieć. Nie przerywał – pamiętam jak pierwszy raz woziłem ją w wózeczku. Chciałem ją uśpić, ale nie wiedziałem jak tym dziadostwem kierować i niemal nie stoczyłem się razem z nią z górki. Na szczęście się tym nie przejęła, spała w najlepsze. Moja stokrotka – Głos mu się załamał. Taehyung wyczuł zawahanie i spięcie, kiedy Jeongguk powoli odwrócił się głową do chłopaka i ukrył twarz w jego bluzce. Miał cały zaczerwieniony nos– nie znoszę USA. Nie znoszę tego, jak bardzo wyobcowany się tam czułem. Jak bardzo tęskniłem za moją stokrotką i jak bardzo tęskniłem za swoimi przyjaciółmi. Nie byłem w stanie tam wytrzymać, hyung. Starałem się, dla rodziców, dla rodziny, dla wszystkich. Ale gdybym tam został dłużej... hyung, ja—
– Shhh, Jeongguk, spokojnie– powiedział cicho. Niepewnie położył swoją dłoń na głowie chłopaka i powoli zaczął gładzić jego włosy. Czuł jak z każdym następnym ruchem całe napięcie ustępuje z chłopaka i w końcu jego mięśnie się rozluźniają– zrobiłeś co musiałeś. Co czułeś, że powinieneś zrobić. Wszystko w porządku. Wszyscy jesteśmy przy tobie. Jesteś w domu.
Jeongguk zaciągnął nosem i poruszył się nieznacznie. Tae miał wrażenie, że ten zaraz wstanie i po prostu uda że nic się nie stało, jednak...
Jeongguk podniósł się trochę, by zaraz z powrotem położyć się na kolanach Taehyunga, obejmując ściśle jego talię. Wtulił się mocniej, znowu pociągając nosem. Zaczął mamrotać coś niezrozumiałego, co Tae w wolnym tłumaczeniu przełożył na głaskaj mnie tak, jak wcześniej. Uśmiechnął się chyba bardziej do siebie i w ciszy gładził jego włosy.
✫彡
Był święcie przekonany, że przymknął oczy tylko na chwilę. Rozeznał się w swoim otoczeniu, i gdy doszło do niego, że razem z Jeonggukiem przespali się na kanapie godzinę, był trochę rozkojarzony. Próbował obudzić chłopaka i dać mu do zrozumienia, że jest druga w nocy i warto by było położyć się spać jak na porządnych obywateli przystało, ale Jeongguk z grzecznością odmówił, mocniej wtulając się w Taehyunga.
Nie było rady i Tae musiał w jakiś sposób zaciągnąć chłopaka do łóżka i siłą położyć go spać. Podniósł Jeongguka i na chwiejnych nogach przeszedł te trzy metry do sypialni, rzucając na wpół wiotkie ciało na miękki materac.
Co dostatecznie je wybudziło.
Nie obyło się od sprzeczki o miejsce na kanapie, choć na szczęście skończyła się pokojowo. Jeongguk miał duże łóżko.
Taehyung próbował zignorować ciągle wiercącego się Jeona, który ewidentnie upodobał sobie przewracanie się z boku na bok w łóżku. Tae zauważył pewną sekwencję– najpierw lewy bok, potem prawy; 10 minut na plecach i przewrót na brzuch. Szybkie wciągnięcie powietrza, uspokojenie oddechu i od początku. Każdorazowo Jeon przeciągał coraz to większy fragment kołdry na swoją stronę, że Taehyung w pewnym momencie łapał ją nogami i rękami, żeby pozostał mu chociaż rąbek przykrycia.
Długo czekał na Jeongguka, żeby w końcu zdecydował się na jedną pozycję i odpłynął w krainę snów. Musiał się przemęczyć przez następną godzinę, zanim w końcu sam mógł odpocząć. Taehyung nareszcie mógł rozprostować nogi i rozluźnić mięśnie. Mógł ułożyć głowę na skrawku miękkiej poduszki, zamknąć oczy i odpłynąć. Tak bardzo potrzebował snu. Odetchnął głęboko, mimowolnie czując zapach świeżo wypranej pościeli i uśmiechając się do siebie. Młodszy wspominał, że lubi kwiatowe płyny do płukania, także Taehyung nie zdziwił się za bardzo, że również i kołdra chłopaka pachniała lawendą.
Chwila nieuwagi, a Tae coś poczuł.
Coś, co na pewno nie było miłym zapachem, czy miękką tkaniną.
Poczuł, jak coś dotyka jego ramienia.
Przez chwilę był kompletnie sparaliżowany. Krew odpłynęła mu z kończyn, on sam poczuł zimny pot pokrywający całe jego ciało. Otworzył szeroko oczy, ale szybko je zamknął wedle zasady jeśli ja ich nie widzę, oni nie widzą mnie. Przypominały mu się wszystkie sceny z horrorów, jakie oglądał przez te swoje marne dwadzieścia cztery lata życia. Zawsze w takich sytuacjach zastanawiał się, czemu on to sobie robi. Czemu ogląda te wszystkie filmy i potem sprowadza na siebie klątwę przodków.
Zaczął się powoli odwracać, słysząc z tyłu głowy cichutki głos, żeby tego nie robił. Może to wcale nie Belzebub, może to tylko Kacperek.
To nie był ani Belzebub, ani Kacperek. To był Jeongguk. Kompletnie wybudzony. Chłopak cofnął rękę, pozwalając Taehyungowi odwrócić się w jego stronę.
– Taehyung... muszę do łazienki.
Nie śmiej się, nie śmiej się powtarzał jak mantrę. Czy to jego zmiana w przedszkolu czy coś go ominęło. Milczał, czekając na jakieś głębsze wyjaśnienie – Jest trzecia, nie przejdę sam przez ciemny korytarz. Chodź ze mną.
– Jeongguk, żartujesz. Przecież nikt cię nie zje, plus łazienka jest zaraz obo– zaczął, jednak mina Jeongguka nie wyglądała, jakby chłopak miał zamiar sobie odpuścić. Jego błagalne oczy były chyba jakimś rodzajem kryptonitu, bo Taehyung po prostu nie mógł im odmówić.
Przez drogę do łazienki Jeongguk gorączkowo trzymał dłoń Tae – chyba w razie wypadku, gdyby ten uciekł i zostawił go na pastwę losu. Tae nie miał zbytniego wyboru i czekał przed zamkniętymi drzwiami łazienki.
– Zaliczyliśmy trzecią bazę, nawet nie zaliczając poprzednich – krzyknął Tae zza drzwi.
– ...Trzecią bazę? – odezwał się nikły głosik z łazienki, który z jakiegoś dziwnego powodu rozśmieszył Taehyunga bardziej niż powinien.
– Trzymanie się za ręce w kiblu. To trzecia baza. Nic bardziej nie zbliża ludzi do siebie.
✫彡
Jak tylko wrócili, Taehyung nawet się nie zastanawiał i rzucił się pędem pod kołdrę na swojej połowie łóżka. Szybko podwinął ją tak, by wszystkie jej krańce znajdowały się pod nim, tworząc iluzję pięknego i smakowitego krokieta.
Tudzież jedwabnika, zależy kto pytał.
Odwrócił się w stronę Jeongguka czekając, aż ten bezpiecznie do niego dotrze. Trochę mu to zajęło, zważywszy na fakt, że co dwa kroki rozglądał się za siebie i po pokoju. Kiedy Taehyungowi już się znudziło patrzenie na przerażonego chłopaka, powiedział ciche
Jeongguk
Co by za chwilę zasugerować mu delikatnie, żeby spiął poślady. Nie zdążył jednak dokończyć, kiedy zobaczył przerażoną minę chłopaka i jego bardzo szybki sus na łóżko. I pod kołdrę. Taehyung nie mógł powstrzymać lekkiego chichotu ze swoich ust, za co oberwało mu się dość solidnym kuksańcem.
Sen powoli łapał Taehyunga, a przyjemna różnica temperatur między pokojem a jego ciepłą kołderką powoli uspokajała i wyciszała go po tym całym dniu. Materac, na którym leżał był najmiękkszym materacem na jakim dane mu było kiedykolwiek spać – chociaż musiał przyznać przed samym sobą, że wysokich wymagań to nie miał.
Jedyne czego teraz chciał, to najzwyczajniej pójść spać i obudzić się jutro o dwunastej. Czuł jak jego powieki stają się ciężkie, a sam już nawet nie potrafił się ruszyć.
– Taehyung...– usłyszał. I cisza się skończyła– Taehyung, śpisz?
– Nie idę z tobą srać jeszcze raz– powiedział Tae zaspanym głosem, mając trochę nadzieję, że dzięki temu Jeongguk uzna że ten śpi i tylko mamrocze przez sen.
– Możemy zamknąć drzwi?– zapytał po chwili zawahania. Taehyung poczuł, jak chłopak przewrócił się na materacu, żeby zaraz potem poczuć jego ciepły oddech na swojej szyi. Nie odwrócę się, nigdzie nie wstaję. Mówił do siebie.
– Będzie więcej powietrza, zostaw – powiedział, jednak poddając się i odwracając głowę w stronę swojego sąsiada. Nie zorientował się jednak, że Jeongguk był zdecydowanie bliżej niż to przewidział. Odwrócił się do chłopaka i jego nos niemal otarł się o ten Jeongguka. Po chwili niepewności odnalazł wzrokiem oczy Jeongguka, patrzącego na niego niczym najpiękniejszy szczeniak, jakiego mógłby sobie wyobrazić.
– Ale... Duchy lubią ciemne korytarze.
✫彡
Taehyung o dziwo obudził się w miarę wcześnie. A przynajmniej wcześniej, niż wstępnie przewidział. Z zaspanymi oczami, widząc świat na wpół rozmazany, odblokował telefon by zobaczyć piękną jedenastą godzinę na zegarku. Uśmiechnął się do siebie – to był jego prywatny, mały sukces. Obracając się na drugi bok, zauważył, że leży w łóżku kompletnie sam.
Próbował przeanalizować fakty:
1) Był u Jeongguka, więc ten nie mógł po prostu wyjść i go zostawić.
2) Taehyung jest cały, ubrany i nieobolały, co wyklucza wszelkie mafijne napady, jakie wcześniej mu chodziły po głowie.
3) Coś ładnie pachniało.
Na tym ostatnim skupił się najbardziej. Słychać było syczenie patelni i obijające się o siebie talerze. Taehyungowi przeszło przez myśl, żeby wstać i może jakkolwiek pomóc w czymkolwiek co robi aktualnie Jeongguk, ale bądźmy szczerzy– Taehyung przysporzyłby więcej kłopotu niż pożytku. Szczególnie w kuchni.
Z tą myślą wysunął się ze swojego kokonu z kołdry i oparł się o ścianę za łóżkiem. Usłyszał powolne tuptanie z przedpokoju i bardzo szybko zastał Jeongguka, trzymającego tacę z małym talerzykiem i kubkiem obok niego.
– O, już się obudziłeś? – uśmiechnął się, podając Taehyungowi jedzenie – Wstałem trochę wcześniej, więc przy okazji zrobiłem nam śniadanie.
– Co to? – zapytał i nie czekając na odpowiedź ukroił kawałek przedziwnego dania.
– Pancake'i z dżemem i masłem orzechowym – zaśmiał się – Jedyna dobra rzecz, którą nauczyłem się gotować w Ameryce. Mógłbym je jeść cały czas.
– Są cudowne– powiedział nabierając następny kawałek ciasta – musisz mnie nauczyć, może zróżnicuję trochę swoją dietę.
– Mogę je dla ciebie robić nawet codziennie– uśmiechnął się. Po chwili jakby się ocknął i zniknął za drzwiami, sugerując, że zostawił spory bałagan w kuchni i musi iść posprzątać.
Taehyung średnio się przejął nagłą zmianą zachowania chłopaka. Postanowił nie myśleć za dużo i po prostu delektować się najlepszym śniadaniem, jakie dane mu było kiedykolwiek zjeść. Szybko wypił ciepłą herbatę i zbierając wszystkie naczynia, wyszedł z pokoju.
W progu usłyszał dzwonek do drzwi. Zaskoczony schował się za ścianą. Jeongguk nie wspominał, że spodziewa się gości z rana. Może to tylko kurier, albo sąsiadka pytająca o łyżeczkę soli. Taehyung z całym naręczem brudnych naczyń czekał, aż niezapowiedziany gość sobie pójdzie, by na spokojnie, w swojej infantylnej piżamie w misie móc wejść do kuchni i posprzątać.
Usłyszał dźwięk przekręcanego zamka. Zaraz po tym dojrzały, głęboki głos i drugi, cichy głosik jakiegoś dziecka.
Misun? Jeongguk nie wspominał, że dzisiaj przyjdzie... zastanowił się.
– Misun, w pokoju są twoje pluszaki, mogłabyś się z nimi przywitać? Zaraz do Ciebie dołączę – powiedział Jeongguk. Brzmiał na... trochę zdenerwowanego?
Misun pędem wbiegła do pokoju. Szybko rozejrzała się w poszukiwaniu zabawek i szybko natrafiła na czającego się za rogiem Taehyunga. Jej początkowy szok przerodził się szybko w uśmiech. Ewidentnie chciała zacząć krzyczeć, jednak Tae szybko położył palec na ustach, dając jej znak, żeby przez chwilę była cicho. Dziewczynka o dziwo nie robiła dramatu i przytaknęła, naśladując jego gest.
Nasłuchiwał dalej.
– Jesteś ostatnią osobą, jaką chciałbym oglądać w tym momencie.
To... Jeongguk, prawda? Taehyung trochę nie dowierzał. Jeszcze nigdy nie słyszał takiego tonu od chłopaka.
– Nie jest ci wstyd przychodzić do mojego mieszkania po tym, co zrobiłeś.
– Uważam, że dobrze zrobiłem. Powinieneś wydorośleć – odezwał się jakiś męski głos.
– No właśnie. Ty uważasz, że Ty dobrze zrobiłeś. Nie wpierdalaj się w moje życie, nikt cię nie pytał o zdanie. Dla równowagi mógłbyś zająć się sobą. Prosiłem cię o jedną zasraną rzecz, nawet tego nie potrafisz zrobić.
– Nie mów do mnie takim tonem. O takich rzeczach informuje się rodzinę, wyświadczyłem ci tylko przysługę.
– Nie próbuj udawać teraz wielce zatroskanego szwagra. Sam potrafię o siebie zadbać i nie potrzebuję twoich pieprzonych kazań. Właściwie, to nie potrzebuje od ciebie nic.
Taehyung jeszcze nigdy nie czuł się aż tak źle. Jeszcze nigdy nie czuł się aż tak nie na miejscu. Jeszcze nigdy nie czuł się aż tak bezradny.
__________
Sieeemaneczko to ja. Żyję. I ten fik też hihi
Zauważyłam ciekawą tendencję, że jak się tak dobrze zastanowić, to dodaję regularnie. Raz na pół roku *finger guns*
Obiecana trzecia baza. Była? Była. Przedefiniujcie pojęcie trzeciej bazy, wydaje się jakby w dziwaczny sposób kojarzyła się z czymś kompletnie innym! *shock emoji**shock emoji*
Gratulacje dla Techjunga, że w końcu dowiedział się CzeGoKolWIeK o Dżangulku, może teraz pójdzie z górki.
1 ★ = 1 kartka z gratulacjami dla Techjunga, typ ewidentnie potrzebuje zachęty 😤
1🗨 = 1 udany flirt Dżangulka. Obiecuję, że tym razem Techjung go załapie.
Trzymajcie się ciepło dziubaski, pijcie dużo wody i uważajcie na siebieee
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro