Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌙 rozdział jedenasty 🌙

Louis podążał za Zaynem, który w dalszym ciągu upierał się, że potrzebuje spodni. Mniejsza omega wiedziała, że Malik ma pełną szafę i tak naprawdę nie potrzebuje nowych rzeczy, i wiedział, że mulat coś kombinuje.

- Wejdziemy jeszcze do kawiarni, w porządku? - zapytał Zayn, kiedy dwie omegi zatrzymały się przed jakąś kawiarenką. - I może jakieś ciastko, bo ostatnio głodny chodze.

Tomlinson przestał użalać się nad własnym losem i podniósł spojrzenie. Jego brwi zmarszczyły sie, kiedy zobaczył przed jaką kawiarnią zatrzymał się Zayn.

- Posrało cię, Malik? - zapytał cicho, kiedy zobaczył chytry uśmieszek na twarzy przyjaciela. - Zrobiłeś to specjalnie!

Zayn zaśmiał się dźwięcznie, kładąc dłoń na plecach Tomlinsona i kierując go do środka kawiarenki. Rozejrzeli się po pomieszczeniu, w końcu wybierając sobie właściwy stolik, z którego mulat miał idealny widok na ladę przeznaczoną dla zamówień.

Przyjaciele zajęli swoje miejsca i czekali aż podejdzie do nich kelner.

W jednej chwili Louis zaczął przejmować się swoim wyglądem. Szybko poprawił grzywkę i spojrzał krytycznie na swój ubiór. Gdyby wiedział, że Malik przyprowadzi go tutaj, ubrałby sie inaczej. Miał nadzieje, że nie stanie się pośmiewiskiem w oczach Harry'ego.

- Dzień dobry. Nazywam się Steve i będę was obsługiwać.

Louis automatycznie podniósł głowę, kiedy usłyszał nieznajomy głos. Kelner był betą, ale wyglądał na silną osobę.

Towarzysz szatyna zmarszczył brwi, oglądając kelnera od góry do dołu, po same czubki palców stóp.

- Przepraszam, moglibyśmy poprosić specjalnego kelnera? Umówiliśmy się z nim, że to on będzie nas obsługiwać. - mruknął jakby ze znudzeniem Zayn, patrząc proszącym wzrokiem na Steve'a.

- Uh... Dobrze więc kogo zawołać? - spytała grzecznie beta.

-Harry... Styles? Chyba tak. - odpowiedział, uśmiechając się chytrze do Lou.

Szatyn zarumienił się lekko i spuścił spojrzenia na swoje uda. Był zawstydzony samą myślą o spotkaniu z przystojną alfą.

- Przykro mi, ale Harry zwolnił się z pracy parę dni temu. - Kelner uśmiechnął się słabo w stronę gości.

Zayn rochylił lekko usta i pokręcił głową.

- Ale jak to? - zapytał i Louis zmuszony był podnieść głowę. Był szczerze zaciekawiony całą rozmową. Może troszkę był zawiedziony, że dziś nie zobaczy Harry'ego.

- Normalnie. - Steve wzruszył ramionami. - Rzucił fartuchem o ziemię i wyszedł jak gdyby nigdy nic. Podobno dostał firmę od ojca.

Nagle w głowie Louisa powstały nowe podejrzenia. Harry odszedł z kawiarni, ponieważ otrzymał firmę, podobnie jak Edward, z którym piszę od dobrych kilku tygodni.

-Przepraszam, można wiedzieć jaki numer ma Harry? - spytał z fałszywym uśmiechem.

Kelner zrobił dziwną minę, ostatecznie podjąć mu rząd cyferek. Louis wiedział, że Steve łamie w tej chwili jakieś przepisy, ale ważne było, że jego urok omegi podziałał.

Louis uśmiechnął się słodko w kierunku bety i odebrał kawałek kartki z rąk kelnera.

- W takim razie podać wam coś? - zapytał Steve i ścisnął długopis między palcami.

- Poprosze dwie kawy na wynos - oznajmił Zayn i spojrzał na Louisa zaciekawiony. Naprawdę chciał wiedzieć co kombinuje jego przyjaciel.

Poczekali aż Steve odejdzie od ich stolika, po czym mulat nachylił się w kierunku Tomlinsona.

- Po co ci jego numer?

Louis wyciągnął telefon i posłał Zaynowi lekki uśmiech.

- Wiesz, że pisze z Edwardem, prawda? Ostatnio mi pisał, że rzucił prace w kawiarni i przejął po ojcu firmę. - Louis uniósł brwi i wszedł w rozmowę z Edwardem. - Podobno historie, co nie?

Zayn otworzył oczy szeroko, domyślając się o co chodzi przyjacielowi.

-Louis ty cwana bestio - westchnął, dodając po chwili. - Czyli, że... Edward to tak naprawdę Harry?

Tomlinson pomyślał nad odpowiedzią, po czym ostrożnie powiedział:

- Tego jeszcze nie wiem, ale jestem świadomy tego, że może tak być.

Steve przyniósł im kawę po 5 minutach czekania, od razu przymując zapłatę.

Louis zastanawiał się co napisać do alfy, żeby nie wzbudzić żadnych podejrzeń.

sassyomega.lou
Cześć Edward.

h.s.x.
Dzień doberek, Lou x

sassyomega.lou
Co u ciebie? :)

h.s.x.
Od naszej niedawnej rozmowy niewiele się nie zmieniło, ale w porządku

h.s.x.
A jak z tobą, kochanie?

sassyomega.lou
Jest całkiem okej.

sassyomega.lou
Tak w ogóle

sassyomega.lou
Mogę cię o coś poprosić?

sassyomega.lou
Dasz mi swój... Uh, numer?

h.s.x.
Oczywiście

h.s.x.
84 849 228 321

Louis szybko porównał numer Edwarda z numerem, który podał mu Steve, po czym zgniótł karteczkę od kelnera.

- Wiedziałem, że cos tu śmierdzi! - wykrzyknął zwycięsko Louis i wyrzucił karteczkę do kosza. Szatyn spojrzał na Zayna, który trzymał jego kawe.

Mulat spojrzał na niego zdziwionym wzrokiem, po chwili kiwając głową z rozbawieniem, bo, nie ukrywajmy tego, jego przyjaciel wyglądał jak ośmiolatek, który otrzymał swoją upragnioną zabawkę.

- O co chodzi, Lou?

Louis schował telefon do kieszeni i odebrał od mulata swoją kawę.

- Numer Edwarda jest dokładnie taki sam jak Harry'ego, więc albo to jakiś zbieg okoliczności, albo - zaczął, ale Zayn zaśmiał się i dokończył za swojego przyjaciela.

- Albo Hazz to tak naprawdę Edward! - skończył Zayn, wyrzucając ręce w powierze.

-Napiszę tylko coś do niego.

sassyomega.lou
Dziękuję, ale mam jeszcze jedno pytanko haha.

h.s.x.
Nie masz za co, skarbie xx

h.s.x.
Co chcesz jeszcze wiedzieć?

sassyomega.lou
Tak z ciekawości... Co oznaczają twoje literki w nazwie?

Louis usmieśchnął się lekko pod nosem, kiedy wysłał wiadomość. Bo nawet jeżeli Edward i Harry byli tą samą osobą, nie miało to dla niego znaczenia. W dalszym ciągu był zauroczony w alfie.

h.s.x.
Um... No wiesz. Nie bardzo wiedziałem jaki wybrać pseudonim, więc wziąłem przypadkowe literki, hah

sassyomega.lou
Oh okej, rozumiem

sassyomega.lou
Co robisz, tak w ogóle?

h.s.x.
Wychodze z firmy i wracam do domu

h.s.x.
A ty, kochanie? Ten twój przyjaciel za bardzo ci się nienaprzykrza?

sassyomrga.lou
Nie, naprawdę jest okej. Radzę sobie hahah.

sassyomega.lou
Byłem z nim w kawiarnii, ale tylko po kawę

h.s.x.
Sam chętnie bym kawę wypił :(

h.s.x.
Musimy kiedyś wyjść razem xx

h.s.x.
Przepraszam, słońce, ale wiadam do samochodu

sassyomega.lou
Dobrze, w takim razie nie przeszkadzam. Do napisania xx




_______________________________________

Miłego wieczoru i początku tygodnia xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro