🌙 rozdział dziesiąty 🌙
h.s.x.
Cześć kochanie xx
h.s.x.
Już jestem. Jeżeli te spotkania będą takie męczące, chyba umrę
sassyomega.lou
Wyrazy współczucia. O czym było spotkanie?
h.s.x.
Ojciec oficjalnie przekazał mi udziały firmy i miałem szczegółowe streszczenie kondycji firmy
h.s.x.
Ale nie będę zanudzał ciebie tymi rzeczami
h.s.x.
A ty co robiłeś?
sassyomega.lou
Wow, czyli otrzymałeś firmę?
sassyomega.lou
U mnie okej, oglądałem Eyewitness, jadłem i spałem uh... Za niedługo muszę się też wybrać na zajęcia.
h.s.x.
Długo miałeś przerwę? x
sassyomega.lou
Nie chodziłem na zajęcia prawie jakieś 3 tygodnie chyba eh..
h.s.x.
Nadal się zastanawiam dlaczego... Będziesz miał duże zaległości :(
sassyomega.lou
Wiem... Po prostu nie byłem w stanie...
sassyomega.lou
Mój przyjaciel wysyła mi notatki, nie jest aż tak źle
h.s.x.
Nie mówisz mi całej prawdy, ale muszę to uszanować
h.s.x.
Jednak jakby coś się działo, to możesz do mnie spokojnie napisać, słońce
h.s.x.
A wracając do tematu naszego spotkania, to może miałbyś czas w ten piątek?
sassyomega.lou
Och, jasne xx o której dokładnie?
h.s.x.
A o której ci pasuje? x
sassyomega.lou
Myślę, że popołudniu? 15/16?
h.s.x.
W porządku, kochanie
h.s.x.
To może spotkamy się przed kinem na Baker Street?
sassyomega.lou
Jasne, idziemy na film?
h.s.x.
Zobaczysz :*
h.s.x.
To może na poprawę moje złego humoru, wyślesz mi zdjęcie swojej ślicznej buzie?
sassyomega.lou
No nieeeee... Muszę? 🙈
h.s.x.
Oczywiście, że nie musisz, ale to na pewno poprawiło by mi humor : (
h.s.x.
No Lou... Nie daj się prosić. Jesteś śliczny
sassyomega.lou
Uh okeeej
h.s.x
Nie mogę się na cienie napatrzeć, Lou
sassyomega.lou
Uh.. Dziękuję x
h.s.x.
Jesteś taki uroczy
h.s.x.
Mój humor od razu się polepszył dzięki tobie ^^
sassyomega.lou
To bardzo mi schlebia... A teraz przepraszam, przyszedł do mnie Zayn i prosi żebym go wpuścił ehhh... Papa
Louis odrzucił telefon na mały stoliczek i wolnym krokiem podszedł do drzwi wejściowych. Na jego policzkach w dalszym ciągu były rumieńce, które wywołane były ilością uwagi, którą Edward mu pośwęcał.
- Cześć Lou! - Zayn uśmiechnął się szeroko, kiedy omega uchyliła drzwi. - Co ty taki czerwony?
-Uh... Pisałem z alfą - mruknął Tomlinson, zapraszając przyjaciela do środka. - Z tym, z którym pisałeś podczas imprezy u Nicka. Chyba cię polubił. - Stwierdził, patrząc swoim podejrzliwym wzorkiem na Malika.
Zayn zaśmiał się cicho pod nosem i skierował się w kierunku kuchni, aby zrobić sobie herbate.
- W końcu dzięki mnie oglądał twoje zdjęcia - mruknal rozbawiony i uśmiechnął się jeszcze szerzej. - Nieco inne zdjęcia.
- Kurwa, Zayn. Narobiłeś mi wstydu - sarknął, zalewając dwa kubki z torebkami herbaty. - Napisał mi, że możemy o tym zapomnieć. - Złapał w obie dłonie kubki, kierując się do salonu, gdzie na kanapie leżał jego przyjaciel.
- Idę o zakład, że on wcale nie chce tego zapomnieć. - Zayn usiadł obok swojego przyjaciela i szturchnął go w ramie. - A co z tym uroczym kelemerem z kawiarni? - zapytał, kiedy upił łyka ciepłego napoju.
Louis zarumienil się ponownie i wzruszył ramionami. W jego pamięci ciągle był Harry. Miły i uroczy, a w szczególności przystojny Harry, który pracuje w kawiarni.
- A c-co na być? Nie utrzymujemy kontaktu, po prostu mnie obsługiwał i tyle - mruknął od niechcenia, upijając łyka swojego napoju.
Zayn wzruszył ramionami i uśmiechnął się pod nosem.
- Wydawałeś się mocno zauroczony w kelnerze, więc może coś byś zadziałał. - Malik odłożył kubek z herbatą i wstał z kanapy. - Ubieraj się.
Louis spojrzał zdezorientowany na swojego przyjaciela, po czym pokręcił głową.
- Nigdzie się nie ruszam. - Oznajmił stanowczo szatyn i mocniej ścisnął kubek w dłoniach.
- Ale ja muszę kupić nowe spodnie i potrzebuje obektywniej opinii - jęknął Malik, który w głowie już układał sobie plan.
Louis zmarszczył brwi, jego przyjaciel ma tyle par spodni i jeszcze mu mało?
-Żartujesz sobie ze mnie, kuźwa? Nie chcę mi się nigdzie iść. - Założył ręce na klatce piersiowej, nadal patrząc się na Zayna, który aktualnie patrzył na szatyna z chytrym uśmieszkiem.
-Nie daj się prosić. Dostałem ostatnio wypłatę, tobie też coś kupię. - parsknął, łapiąc dłoń przyjaciela.
Louis westchnął tylko i wstał z kanapy. Posłał smutne spojrzenie w kierunku swojej herbaty i ruszył w kierunki przedpokoju. Powoli zaczął ubierać buty, a w międzyczasie burczał pod nosem obelgi w stronę Zayna.
- No już nie bądź taki sassy - mruknął rozbawiony Malik i wyszedł z mieszkania mniejszej omegi.
_______________________________________
Bardzo, bardzo dziękujemy za tyle gwiazdek i 182 miejsce w rankingu ^^ jesteście wspaniali 🙈
Udanego weekendu xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro