Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

69 {Jego rodzina}

Shannon

– Myślisz, że to dobry pomysł? – zajadam się krakersami, gdy on przegląda w internecie oferty domów – Będziesz musiał podać nazwisko.

– Po pierwsze – unosi jeden palec – Nie boję się mojego nazwiska, po drugie nie jestem głupi, żeby tak głupio się wydać. A po trzecie jesteśmy identyczni. Po prostu podam jego imię i nazwisko.

Logan rzeczywiście je zmienił.

Mała Andrea jest jednym dzieckiem, które nosi to nazwisko.

Właściwie Logan, Luke j Andrea to jedyni Hemmingsowie na papierze.

– Mógłbyś go udawać?

– Te hormony ciążowe dają ci w kość – kładzie dłoń na moim gigantycznym brzuchu, a nasza dziewczynka zaczyna kopać. Zawsze tak robi, gdy czuje tatę. Luke się uśmiecha – Chcę już ją zobaczyć. Tym razem nie przegapię ani chwili.

– Boję się – przyznaję się – Jak poradzimy sobie z piątką dzieci? Matthew potrzebuje teraz dużo zainteresowania, a udaje, że wcale tak nie jest. Evelyn chce być najlepszą starszą siostrą, a przez to zapomina o zabawie. Chłopcy są po prostu urwisami. Rozbili ostatnio lampę.  A Charlie wpadł w ścianę!

– To tylko jedno dziecko więcej – jest mną rozbawiony – Radziłaś sobie z czwórką, we dwójkę poradzimy sobie z piątką.

– Ty wstajesz w nocy – informuję go – Nie pośpisz sobie. Nie ma mowy. Mam prawie czterdzieści lat, moja mama córeczka mnie cieszy, ale wstawanie...

– Shannon, teraz przesypiasz większość dnia.

– No i co? Mam męża, który się wszystkim zajmie.

Całuje mnie w czoło.

– Nie bądź takim dyplomatą, usta mam niżej.

Uśmiecha się od ucha do ucha.

– Kocham cię – daje mi buziaka – Potem zadowolę twoje ciążowe hormony, a teraz pomóż mi znaleźć dom dla mojego brata.

– On tego nie przyjmie, Luke. Jesteś szalony, jeśli myślisz inaczej.

– Dam mu to w prezencie ślubnym. Myślisz, że będą mieli więcej dzieci? Ile pokoi ma mieć dom?

– Jesteś szalony – wplatam palce w jego włosy na karku.

– Chciałbym po prostu ładny dom w środku i na zewnątrz, ale oni go urządzą. Myślisz, że będą mieli na to pieniądze?

– Raczej tak. Alyssa mówiła coś o sprzedaży obu mieszkań..

– Czy on może się jej już oświadczyć? – warczy zirytowany – Na co on czeka?

– Sam go zapytaj.

– Pytałem, ale ledwo mnie usłyszał, był tak zmęczony noworodkiem.

– Oboje z Alyssa nie sypiają.

– A ty chcesz, żebym sam nie spał? To z twojej strony okrutne.

– Ja mam już czwórkę dzieci. Nie kręcą mnie nieprzespane noce. Za pierwszym razem to doświadczenie, ale za każdym kolejnym...

– Jak ciężko ci było? – chyba nigdy tak naprawdę o to nie zapytał – Czy nienawidziłaś mnie czasem za to?

– Może czasem, ale nigdy nie na tyle długo, żeby się na tym skupiać – teraz jest łatwiej się do tego przyznać – Logan zawsze tu był, jeśli ciebie nie było.

– Właśnie dlatego powinien przyjąć ten dom. To moja wina, że wcześniej nie założył własnego. Nie zasługuję na was wszystkich.

– Nie mów tak – ostrzegam go – Niewiadomo, jak byśmy żyli bez twojego zespołu. Może to wtedy nie mielibyśmy czwórki dzieci, bo byłbyś nieszczęśliwy? Może byśmy się rozstali.

– Nie mów tak – prosi.

– Może tak musiało być.

Nasza dziewczynka znowu kopie.

– Jest silna – uśmiecham się – Jeszcze tydzień.

Luke pochyla się do mojego brzucha.

– Cześć, dziewczynko. Będziesz najbardziej kochanym aniołkiem na świecie – całuje mój brzuch – Nawet jeśli twoi rodzice to staruchy.

Pociera mój brzuch i wtedy znowu mnie całuje, a może tak naprawdę po raz pierwszy.

Logan

Siedzimy na ziemi, gdy nasz noworodek leży na swojej macie z zabawkami i wierzga nóżkami. Alyssa przytula się do mojego boku. Możliwe, że nawet śpi, bo chyba słyszę chrapanie.

Jest wykończona.

Ja także.

Ale boję się, że jeśli zamknę oczy to coś przegapię, a nie chcę przegapić niczego.

Całuję ją w głowę, a to niestety ją wybudza. Zerka na mnie, po czym obraca się do naszej córeczki. Mogę dostrzec jej rosnący uśmiech.

– Wiesz, nie mogę uwierzyć, że to my ją stworzyliśmy. Jest idealna, Logan.

– Nawet, gdy całą noc płacze?

– Cóż, wtedy jest moim małym, kochanym potworkiem, bo nie daje się mamusi wyspać – Alyssa wyciąga dłoń i łaskocze jej stópki.

– Twoi rodzice oddzwonili?

Kręci głową.

– Są mną tacy rozczarowani – przewraca oczami – Ale mam to gdzieś. Jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie – uśmiecha się, pomimo zmęczonych oczu – Kocham cię.

Ja też ją kocham.

Pierścionek od miesięcy zalega w mojej kieszeni i nigdy nie ma dobrej okazji, żeby się jej oświadczyć. Nigdy nie robimy nic, co nadawałoby się na te chwile. Trudno coś zaplanować, gdy jest się w ciąży lub po ciąży.

Sięgam do kieszeni moich dresów.

Alyssa dostrzega ten ruch i się uśmiecha, jakby wiedziała, co się tam kryje.

– Jesteś pewny? – łapie za mój nadgarstek – Trzymasz go tam od miesięcy, dlaczego teraz?

– Skąd wiesz?

– Bo piorę twoje rzeczy – pstryka mnie w nos.

– Popsułem niespodziankę.

– Wiesz, że dziecko nie zobowiązuje do małżeństwa? Nie chcę być tylko twoją żoną z powodu naszej malutkiej towarzyszki. Chcę być twoja żoną, bo ty tego chcesz, bo chcesz, żebyśmy byli ze sobą na dobre i na złe.

– Nie byłoby nas tutaj, gdy nie ciąża – dotykam jej policzka – Ale jestem szczęśliwy z takiego obrotu spraw, bo poznałem najcudowniejszą kobietę na świecie, która kocha całym sercem i nie wątpi w ludzi. Kocham cię i chcę, żebyś została moją żoną. Zostaniesz moją żoną, Alyssa?

Łzy zaczynają płynąć po jej twarzy.

– Tak, tak, Loganie Hemmingsie.

Przyciągam jej usta do swoich, a wtedy nasza mała zaczyna gaworzyć.

– Ona też się cieszy – opiera czoło o moje – cieszy się, bo tatuś kocha mamusie. A mamusia tatusia – pozwalamy jej trochę pohałasować, pieczętując nasze zaręczyny pocałunkiem – A teraz daj mi pierścionek!

Czuję, jakbym czekał na nią całe życie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro