Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

45 |album|

Wchodzimy do szafy mamy, no dobrze, tak naprawdę to garderoba. Nelly wytrzeszcza oczy, jakby zaraz miały jej wypaść.

– Wy naprawdę jesteście bogaci.

– Nie, jesteśmy złodziejami, wszystko to ukradliśmy.

– Jesteś głupi – rzuca do mnie.

– Myślałem, że jestem dżentelmenem? – obracam się do niej.

– Twoja mama to wszystko nosi?

– Nelly, tutaj są rzeczy nas wszystkich. Nie jesteśmy rozpuszczeni.

– Serio? – chyba mi nie wierzy – Jesteś pewny?

– A uwierzysz mi?

– No nie wiem, nie jestem jakąś tam łatwowierną dziewczyną...

Znajduję te stare rzeczy, o których nikt z nas nie pamięta przez większość czasu i pozwalam jej wybrać cokolwiek. Wracam do swoich rzeczy.

– Wrócę za chwile.

– Nie martw się! Nic nie ukradnę! – krzyczy.

Nie wiem, dlaczego sugeruje te wszystkie obrzydliwe rzeczy i mówi tyle gówna. Brzmi, jak ja, gdy rozmawiam z tatą. Nie chcę, żeby mnie nienawidziła. Nie wiem, dlaczego, do cholery.

Dzwonię do mamy, która jest u swojej koleżanki i mówi, że zostanie tam na noc. Informuje mnie, że dzieciaki także zostaną u swoich przyjaciół. Lepiej, żeby nikt nie wychodził w te pogodę.

Dlatego jesteśmy tu sami i będziemy sami do rana.

To takie dziwne..

Biorę ręczniki, żebyśmy mogli wytrzeć włosy..

A gdy wracam, dostrzegam ją na podłodze, trzyma cis w dłoniach.

– Musisz to zobaczyć! – krzyczy, mimo, że nie unosi głowy.

Siadam obok niej, a ona kładzie mi album na kolanach.

– To twoja mama? – wskazuje na dziewczynę, która promiennie się uśmiecha – Jest przepiękna – przewraca kartkę – To twój tata? To musi być twój tata! Jesteście identyczni! Czy tu jest w twoim wieku, czy starszy?

Nigdy nie widziałem tego albumu.

Są tu tacy młodzi...

Może trochę starsi ode mnie.

Na każdym zdjęciu uśmiechają się od ucha do ucha.

– Są bardzo zakochani.

Przewracam kartki, chcąc zobaczyć, jak najwięcej i jak najszybciej, ale ona mi go wyrywa.

– Hej! Powoli! Ja też chcę zobaczyć!

– To moi rodzice! – krzyczę.

– Ale ja to znalazłam! – przytula album do piersi – Razem, obejrzymy.

– Skąd to masz?

– Wypadło spomiędzy rzeczy. Przysięgam, że nie szperałam..

– Nieważne, otwieraj album.

– Dobrze.

Przysuwam się bliżej niej, żeby lepiej widzieć.

Oboje wydajemy z siebie głośne sapnięcie, gdy znowu otwieramy album.  Trafia na stronę, gdzie mama stoi z tatą. Opierają o siebie swoje czoła, a mama ma na głowie wianek. Tata uśmiecha się bardzo szeroko, że nie wiem, czy bym tak potrafił.

– Jest podpis – mówi Nelly.

– Myślę, że kochałem cię, zanim w ogóle cię poznałem.

– To słodkie – mój tata nie jest słodki.

Przewracam kartki, żeby zobaczyć pierwszą stronę.

Dla mojej przyszłej żony, z okazji pierwszej rocznicy.

Jest tu kawałek ususzonego kwiatka, przyklejonego do kartki.

– Wow, to ponad dwadzieścia lat temu.

– Mieli wtedy po siedemnaście lat...

– Wow.. – ja też jestem pod wrażeniem – I już wtedy twój tata wiedział? Musi być świetnym facetem.

– To tylko takie gadanie..

– Więc dlaczego się sprawdziło? – przewraca kartkę – Twoja mama jest taka śliczna, chciałabym tak wyglądać. Chociaż wygląd to nie wszystko. Mówisz, że jest super mamą, twój tata wiedział, że tak będzie. Wybrał twoją mamę, bo była też piękna w środku.

– Niby skąd to wiesz? – warczę.

Wskazuje na mojego tatę.

– Zobacz na niego, to tylko zdjęcie, a widać jak ją kocha.

– Ale nas zostawił – mówię, niby cicho, ale i tak mnie słyszy.

– Naprawdę?

Kiwam głową, po czym nią kręcę.

– To skomplikowane.

– Są razem od tego czasu?

Patrzę na kolejne zdjęcie. Tata niesie mamę na plecach, a ona szepcze mu coś na ucho, na jego ramieniu jest futerał od gitary, zapewne z nią w środku. Domyślam się kto zrobił to zdjęcie.

– Tak jakby.

Nie mogę przestać na to patrzeć.

Jestem naprawdę bardzo do niego podobny.

Aż za bardzo.

Nelly przewraca kartkę, a ja będąc bliski łez z powodu zbyt dużej ilości emocji patrzę na nią.

Ma na sobie koszulkę mojej mamy z obrzydliwym wielkim sercem na środku, a do tego jakieś kolorowe spodenki. Cóż, moda była inna. Jej włosy dalej są mokre, ale kręcą się jeszcze bardziej. Otwiera szeroko oczy, po czym na jej policzkach pojawia się rumieniec.

Jest piękna.

Co?

Skąd taka myśl?

Bo to fakt.

Cholera.

– Dużo się całują – teraz już tego nie robią.

Starość jest do dupy.

Mój ojciec jest do dupy.

Nelly przewraca strony, aż w końcu dostrzegam zdjęcia z koncertów, garażowych koncertów, a raczej prób.

– Wow... twój tata musiał być super. Był w zespole? Ale fajnie!

Jest w zespole, dlatego nas zostawił.

– A to kto? Wygląda, jak twój tata, co to za dziwne zdjęcie...

Patrzy niżej.

To jedyne, jak do tej pory zdjęcie ich trójki. Mama stoi po środku, ale jest pochylona w stronę taty.

Skąd wiem, że to tata?

Nie wiem, może dlatego, że nim po prostu jest i to czuję.

– Twój tata ma brata bliźniaka? Szaleństwo! Też masz?

Parskam śmiechem.

– Moi bracia są bliźniakami jednojajowymi, jak oni.

– Rozróżniasz ich? – pyta z prawdziwym zaciekawieniem.

– Tak – mówię – Zawsze.

– Jak byłeś mały... wiedziałeś, który to tata?

Ten który przywozi prezenty.

Ten który rzadko wpada.

Ten który dzwoni każdego dnia.

Ten który nigdy nie chce mnie puścić.

Ten który płacze przy moim łóżku, gdy udaję, że śpię.

– Zdradzić ci sekret?

– Nie – kto odpowiada nie, do cholery? Dlaczego ona musi być taka dziwna?

– Jak to nie? – warczę.

– No nie... – chyba chce wiedzieć, mogę dostrzec jej ciekawość..

– To nie.

Zamyka album.

– No dobra powiedz mi – patrzy na mnie.

– Już nie chcę.

– Matttt, proszeeeee.

– Nie zachowuj się, jak dziecko – warczę.

– Ale naprawdę chcę wiedzieć! – uśmiecha się – Proszę? Proszę?

– Nic ci nie powiem.

Robi naburmuszoną minę.

– To ja też ci nic nie powiem – przytula album do piesi – I nic już nie pokażę.

– To mój album – mówię.

– Ale ja go znalazłam! I jestem ubrana w rzeczy twojej mamy! Dlatego ten album jest teraz mój!

– Jeśli ubiorę się w rzeczy taty, będziesz musiała mi go oddać.

– Super! Scena niczym z lat dziewięćdziesiątych! Proszę? Ubierzesz?

– Czy ty jesteś normalna? – pytam.

– No dalej! Co ci szkodzi?

Chyba postradałem rozum.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro