40 |miłość|
Logan
Unoszę głowę, żeby zobaczyć jej rodziców. Alyssa wyciąga do mnie ręce i ściska moje policzki. Podnoszę się i całuję ją w czoło.
Cholera.
Ci ludzie wyglądają młodo.
Mogą być niewiele starsi ode mnie.
Jak młodo jej mama ją urodziła?
– Dzień dobry – mówię, gdy oni dziwnie mi się przyglądają, a Alyssa ciągnie mnie za koszulkę tak, że niemal ją przygniatam.
– Przepraszam, Logan! – krzyczy – Miałam ci powiedzieć! Mam tylko dwadzieścia jeden lat! W dzień, gdy się przespaliśmy świętowałam ukończenie studiów!
Chryste.
Ja pierdole.
– To znaczy...
– Dwadzieścia jeden, Logan.
Dlaczego takie młode dziewczyny chcą spać z takimi starymi typami? Tylko z powodu sławy? Podobieństwa?
Ona jest młodsza ode mnie siedemnaście lat.
To się wydaje wiecznością.
Mógłbym być jej ojcem.
Cholernym ojcem tej dziewczyny.
Jak ona może mówić, że mnie kocha?
Co nas łączy, oprócz rosnącej w niej dziewczynki?
– Dzień dobry, jestem Logan – teraz czuję się, jak gówniarz.
– Jesteś w ciąży?! – krzyczy jej ojciec – Ty jej to zrobiłeś?!
– Tato! – krzyczy ona.
Potem poradzę sobie z nią i z tym kłamstwem.
Teraz muszę pokazać tym ludziom..
Co właściwie muszę?
To nigdy nie będzie wyglądać dobrze. To prawie dwadzieścia lat.
Alyssa wybucha płaczem.
– Tak strasznie cię przepraszam... chciałam ci powiedzieć, wszystko bym ci powiedziała. Jesteś ojcem mojego dziecka. Proszę, nie nienawidź mnie, gdy ja cię kocham.
– Alyssa! Co ty mówisz?! Jak możesz go kochać? To stary facet! I wygląda, jakby był niebezpieczny! Co on ci zrobił?! Jak to jesteś w ciąży?! O Boże! Powiedz mi, że to żart! Błagam, Alyssa!
– Wygląda, jak gangster! – krzyczy jej matka.
Kobieta, która..
Chryste.
Nie mogę pogodzić się z tym, jak blisko mi do nich wiekiem, bo czuję się przy nich, jak małolat.
Alyssa płacze, a ja nie powinienem chcieć jej pocieszać, po kolejnym kłamstwie. Jednak jej opiekuńcze dłonie na jej brzuchu i jej szczerze wyglądające oczy..
Powiedziała mi to wszystko sama.
Jak bardzo musi ją przerażać różnica wieku, skoro przeraża mnie?
– Zostaw nas samych! Chcemy być sami z naszą córką! – krzyczy znowu jej ojciec.
Znowu kucam przy Alyssa'y, przyciągam jej głowę do mojej piersi.
– Ciii – szepczę jej na ucho – To nie koniec świata, ciii.
– Kim ty jesteś?!
Dobrze.
Koniec tego.
– Jestem ojcem dziecka państwa córki i jej cholernym facetem, więc niech państwo przestaną krzyczeć. Nie widzicie, co jej robicie?
– Ona ma dwadzieścia jeden lat! – krzyczy.
Czy to ma dla mnie znaczenie?
Ma wielkie serce.
Jest dobrym człowiekiem.
Mimo kłamstw, dobrze mnie traktuje.
Zależy jej na mnie.
Mówi, że mnie kocha.
Chyba jej wierzę.
Na pewno wiem, że nie chcę, żeby płakała.
– Muszę zająć się waszą córką. Później będziecie zachowywać się, jak rodzice. Proszę was o wyjście - informuję ich.
– Co?
– Mamo, proszę, wyjdźcie.
– Nie zostawimy...
Kładę dłoń na jej brzuchu.
– Nie uważacie, że już na to za późno? – jestem dupkiem, bo tego nauczyło mnie życie.
– Mamo, proszę..
Chryste, ona tak naprawdę dalej jest pod ich opieką. Ma dwadzieścia jeden lat, nie wyobrażam sobie, że za sześć lat Shannon będzie mniej opiekuńcza do Matthewa.
Matthew, Boże...
– Dobrze.
W końcu wychodzą.
Zabieram ją do łóżka, bo to miejsce wydaje się teraz właściwe.
– Musisz mi to wyjaśnić, kochanie.
– Myślałam o tym dużo – brzmi tak pewnie, że jestem w stanie jej uwierzyć – Ty jesteś już stary – unosi oczy – Nie obrażaj się, posłuchaj – słucham – Bardzo stary – marszczy nos – Dzisiaj zobaczyłam, jak bardzo.
– Już nie jestem atrakcyjny? – staram się nie traktować tego poważnie.
– Mam taką teorie – siada, więc ja też siadam. Opieram się plecami o ścianę, a ona siada naprzeciw mnie.
Czy to niezdrowe, że tak bardzo pociąga mnie, gdy cały czas trzyma dłonie na swoim brzuchu, w którym rośnie życie, które stworzyliśmy?
Szczerze?
Nie mógłbym od niej odejść.
Na razie widzę dla nas szanse.
Jestem w stanie mieć w dupie to, że jestem w wieku jej rodziców.
– Mam taką teorie – nawet się uśmiecha, chyba dlatego, że nasza dziewczynka ją kopnęła. Wyciągam dłoń i układam na jej brzuchu, a ona kładzie swoją dłoń na mojej – Jesteś starszy, masz już doświadczenie życiowe, którego mi brakuje. Pomagałeś przy czwórce dzieci, wiesz, co robić. Jednak to cię zmieniło, straciłeś coś... ja jestem jeszcze bardzo młoda i mam całe serce, niczym nienaruszone, ale nie mam doświadczenia. Możemy to połączyć... co ty na to powiesz? Przepraszam, że ci nie powiedziałam, ale dwadzieścia lat to dużo.
– Mam to w dupie – mówię szczerze – Mam to wszystko w dupie. Nie okłamuj mnie więcej. Chcę was. Ciebie, naszą córkę, rodzine, ale nie będę z kłamczuchą. Masz dwadzieścia jeden lat. Będę zaszczycony, jeśli będziesz mnie nim kochać. Ale nie zniosę więcej kłamstw.
– Żadnych kłamstw – mówi.
– Chcę rodziny, ale nie postradałem rozumu.
– Logan..
– Musimy pogodzić się z różnicami, inaczej to się nie uda.
Kiwa głową.
– żnie mogę uwierzyć, że naprawdę jesteś w wieku moich rodziców.
– Co ja przed chwilą powiedziałem?
– Dobrze, łysolu – przysuwa się do mnie – O co chodzi z tym? I tatuażem?
Matthew
Mama jest wrakiem człowieka, a ja jestem cholernie zły. Strasznie zły na cały świat.
Emma się nie odzywa.
Ja cały czas próbuję.
Ale powoli także czuję się wrakiem człowieka.
Czy tylko miłość jest w stanie cię naprawdę uszczęśliwić?
Druga osoba przy tobie boku, która po prostu zawsze jest dla ciebie...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro