Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

34 |mężczyźni czy chłopcy|

Luke

Imprezowanie na jachcie zazwyczaj wygląda inaczej, niż w tej chwili, bo pomiędzy naszymi nogami biega gromada dzieci. Matthew zniknął gdzieś z Emma, są tutaj najstarsi, a Emma nie jest zbyt wylewna. Cieszę się, że Matthew ma tu z kim porozmawiać i dobrze się czuje w towarzystwie kogoś komu ufam.

Evelyn leży pomiędzy nogami swojej mamy i czyta. Tym razem Shannon znowu nasmarowała ich wysokim filtrem. Widzielibyście minę Matthewa, gdy chciała to samo zrobić z nim.

Jeszcze z nim nie rozmawiałem.

Na razie na siebie nie wrzeszczymy i to już jest jakimś sukcesem.

Shannon powiedziała, żebym nie mówił chłopakom dzisiaj, może jak wrócimy, ale tak naprawdę trochę się boję.

Jesteśmy w zespole od lat.

Od dwudziestu lat.

Tyle ile jestem z Shannon.

To tak jakbym zdradził drugą rodzine.

Jednak muszę to zrobić.

Czas wrócić do domu, do rodziny.

Muszą to zrozumieć.

Udało mi się ich ochronić przed sławą i zepsuciem, wolę skończyć karierę, niż wciągnąć ich przed reflektory.

– Wyglądasz na zdenerwowanego – mówi Calum.

– Wszystko w porządku – mówię.

Jak mam im to powiedzieć?

– Tato! – Charlie pojawia się znikąd – Chodź!

To tak jakbym zamierzał zdradzić drugą rodzine. Oni nie chcą jeszcze kończyć kariery, a mi jest już wszystko jedno, jeśli o to chodzi. Nie mogę stracić rodziny, reszta się nie liczy.

Matthew

– Nie powinniśmy – zamknęliśmy w jednej z dolnych kajut, a właściwie ona nas zamknęła.

– No bo co? – podgryza moją szyje – Nie powiedziałeś o nas rodzicom? Wiem, że nie powiedziałeś – przesuwa usta do mojego ucha – Wstydzisz się mnie? Czy o co chodzi?

– Ja....

– Jestem twoją dziewczyną – przypomina mi – Co to za sekret z naszego związku? Może chociaż powiedz Lukowi? On jest w porządku, może wytłumaczy to twojemu tacie.

Jeśli coś by źle dzisiaj poszło, to dowie się, źe Luke jest moim tatą. On nie umie trzymać rąk z dała od mamy. Obrzydlistwo.

Kocham ją, więc dlaczego ją okłamuję?

Powinienem powiedzieć jej prawdę.

I przyznać się, że mam tylko szesnaście lat.

Jednak nie chcę jej stracić.

Bardzo nie chcę.

Dlatego ją całuję.

A ona wsuwa dłonie pod moje kąpielówki i już jest gotowa je ściągać..

– Chcesz się bzykać? – pyta mnie i sięga do szuflady – Ach ci rockmani, zawsze przygotowani – rozrywa paczkę zębami – To jak? – przesuwa dłoń na przód moich spodenek.

– Emma..

– Zapewniam cię, że nigdy o tym nie zapomnisz.

Nigdy nie zapomnę o niej.

Jestem już gotowy wyznać jej miłość, naprawdę jestem, ale ona w tej chwili nie jest zainteresowana wyznaniami.

Logan

Muszę znaleźć lepszą prace.

Powinienem też poszukać większego mieszkania.

Jednak powinienem też lepiej poznać Alyssa'e.

Powinienem poszukać roboty w swoim zawodzie. Nigdy nie wykorzystałem stopnia inżynierskiego, ponieważ to wiązało się z wieloma wyjazdami i innymi gównami, których nie chciałem. Nie potrzebowałem niczego więcej. Chyba będę musiał pójść na jakieś kursy, żeby móc wrócić do pracy, a właściwie ją zacząć.

Muszę zacząć żyć własnym życiem.

Alyssa wie, gdzie pracuję, ale i tak jestem zaskoczony, że pojawia się pod moim biurem.

– Cześć – zakłada kosmyk włosów za ucho – Przyszłyśmy po ciebie – pociera brzuszek – Masz ochotę na spacer?

Nigdy nie byłem czyimś priorytetem.

Zawsze byłem na drugim miejscu.

Może samolubnie lubiłem to, że Matthew wybiera mnie.

Może w końcu czułem, że to co robiliśmy przez polowe życia miało sens.

– A wy macie ochotę na spacer? – dotykam jej brzuszka i całuję w skroń.

– Przecież właśnie ci go zaproponowałam, prawda?

– Gdzie pracujesz? – pytam prosto z mostu.

– Och.. nie pracuję – waha się, tak jakby, nie wiem.. – Rodzice płacą za mieszkanie. Nie wiedzą jeszcze o ciąży.

Opiera głowę o moje ramie.

– Logan – nie wiem, co zamierza powiedzieć – Dziękuję.

– Za co?

– Za to, że jesteś facetem, jakim jesteś, że dajesz nam szanse. Dobrze mi z tobą – ciągnie za kołnierzyk mojej koszuli – To dziwne, bo prawie się nie znamy i wiem, że zbliża nas to, że chcemy być rodzicami tej rosnącej dziewczynki... jesteś wielkim zaskoczeniem, Logan.

– I kto to mówi, co?

– Cóż, racja – zaczyna chichotać – Cieszę się, że zebrałam się na odwagę, żeby stanąć w twoich drzwiach.

– Brzmi romantycznie,

– Całkiem ze mnie romantyczne dziewczyna, nie?

Przeżywam to w bardzo romantyczny sposób.

Może dlatego, że jestem stary, a nigdy tego nie przeżyłem, a może dlatego, że jestem zwykłym naiwnym głupcem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro