Taniec z cieniami
Jest to minimalnie zmieniona wersja rozdziału, który wcześniej miał inny tytułu i troszkę w ogóle się różnił
Zrobiłam korektę ponieważ inaczej rozdział drugi by się nie zgrywał
Jest to mieszanka średniowiecza, XXI w., i uj wie czego
*Seth*
Stałem pod ścianą, patrząc się w przestrzeń.
Nienawidziłem bali.
Kendra je kochała. Tańczyła chyba z każdym facetem po kolei, a jak ci się skończyli, to zaczęła tańczyć z dziewczynami.
Było dobrze po północy, a ja jedyne o czym myślałem, to aby wymienić niewygodny garnitur na coś normalnego.
Obserwowałem siostrę tańczącą w tej ogromnej sukni z księżniczką Vanessą z sąsiedniego królestwa. Starałem się nie usnąć, zastanawiając się, ile te tortury będą jeszcze trwały.
Do mnie podszedł jakiś chłopak. Oparł się o ścianę obok z ciężkim westchnięciem. Spojrzałem na niego z ciekawością.
Ciemne włosy, ciemne oczy. Wyglądał na zmęczonego i niezmiernie znudzonego. Gdy zauważył, że na niego patrzę, odwzajemnił spojrzenie. Speszyłem się, ale uśmiechnął się, więc stwierdziłem że chyba po prostu ma tego wszystkiego dość, jak ja.
- Hej. - Przywitał się ze mną. - Nudy, huh?
- Taaa... - Potwierdziłem. - Najchętniej zwinąłbym się w kłębek na podłodze i poszedłbym spać, ale nie wypada.
Chłopak zaśmiał się.
- Czuję to samo. - Odparł.
Chwila ciszy, nie licząc muzyki oczywiście.
- Mam pomysł. Chodź. - Złapał mnie za rękę i wyciągną na jeden z balkonów. - Wiesz... Tak właściwie lubię tańczyć, ale te całe bale są strasznie sztywne. Ale czy nie możemy na chwilę zapomnieć o tym wszystkim? - Uśmiechnął się do mnie, a ja stwierdziłem że ma naprawdę uroczy uśmiech. Ukłonił się, podając mi rękę. - Zatańczysz?
- Ale bez żadnych trudnych kroków i sztywności. - Postawiłem warunek.
- Zgoda.
- No to zgoda.
Pochwycił mnie w ramiona, i położył jedną dłoń na moim boku. Chciałem zaprotestować, że to prawie jak walc, ale zamiast wykonywać klasycznych kroków, zaczęliśmy niezgrabnie bujać się na boki.
Wymyślaliśmy jakieś dziwaczne kroki, śmiejąc się i zderzają ze sobą. Za nasz podkład służyła zdecydowanie za wolna muzyka, dobiegająca ze środka.
Gdy się zmęczyliśmy, zaczęliśmy jakiś powolny taniec-przytulaniec. Wtuliłem się w niego, wdychając jego zapach.
Oparł brodę na mojej głowie, przejeżdżają ręką w górę i dół po moim boku, na co przechodziły mnie dreszcze.
- Bawiłem się doskonale. - Szepnął. - Na następnym nudny balu musimy to powtórzyć.
Przytaknąłem, w myślach stwierdzając, że chętnie poznałbym się z nim bliżej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro