Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Romanse i lody

*Paprot*
Ktoś zapukał do drzwi mojej i Kendry sypialni. Z ciekawością otworzyłem drzwi.

- Seth? - Chłopak był wyraźnie przygnębiony. - Coś się stało?

- T-tak. - Głos mu drgał i chyba miał problem z opanowaniem się.

- Eee... Wejdź. - Otworzyłem szerzej drzwi wpuszczając go do środka.

Stanął pośrodku pokoju, obejmując ramiona i niepewnie na mnie zerkając.

- Usiądź. - Zaproponowałem wskazując na łóżko.

Usiadł a ja koło niego, z niepokojem mu się przyglądając.

Posłałem mu pytające spojrzenie, a on zawahał się po czym odezwał;

- Z-zerwaliśmy z Eve. - Oznajmił.

Wyglądał jak kupka nieszczęść i jakby miał się zaraz rozpłakać więc bez zastanowienia zgarnąłem go w moje ramiona.

W pierwszej chwili chłopak skamieniał, jednak po chwili rozluźnił się i odwzajemnił przytulasa.

Jedną dłonią głaskałem go po plecach, drugą delikatnie czochrałem jego włosy.

Seth drgał delikatnie, co świadczyło o tym że łka w moje ramie. No i trochę zmoczył mi bluzkę.

Gdy uspokoił się, odsunąłem go kawałek od siebie, z krzepiącym uśmiechem ocierając łzy z jego policzków. Też się do mnie uśmiechnął, choć wyglądało to bardziej jak pełen bólu grymas.

- Lepiej? - Zapytałem.

- Trochę.

- To co jeszcze poprawiło by ci humor?

- Buziak.

Zdezorientowany zamrugałem. Poczułem, jak na moje policzki wpływają rumieńce.

- Żartujesz, prawda? - Upewniłem się słabo.

Wzruszył ramionami z uśmiechem.

- Nie, dlaczego. Rodzeństwo często sobie coś kradnie. Na przykład, Kendra ostatnio ukradła mi ładowarkę.

- Ale to nie jest odwet za ładowarkę?

Zaśmiał się.

- Nie.

Odwróciłem wzrok, zastanawiając się nad odpowiedzią.

- N-nie powinniśmy. - Zauważyłem.

- Dlaczego nie? - Wyszeptał mi do ucha, a ja drgnąłem, nagle czując się okropnie niezręcznie w jego towarzystwie.

Przełknąłem ślinę i niepewnie spojrzałem mu w oczy, na co chłopak się zaśmiał cicho.

- Wiem, że chcesz.

Wziąłem głęboki oddech.

- O-okej, ale jeden.

Szybko pocałowałem go w usta i odwróciłem wzrok, a moje policzki pokryły się intensywniejszym kolorem.

Tkwiliśmy tak przez chwilę w ciszy. On mi się przyglądał, a ja obserwowałem otoczenie.

- Nadal mnie nie puściłeś. - Zauważył.

Nawet nie drgnąłem.

Chłopak zachichotał.

- Skoro masz srebrną krew, to czy gdy ktoś ci zrobi malinkę też będzie srebrna? - Zapytał.

Obdarzyłem go gniewnym spojrzeniem.

- Ani mi się waż sprawdzać.

- Czemu nie? - Przybliżył się trochę a ja zacząłem wewnętrznie panikować.

- Bo n-nie.

Chłopak pchnął mnie delikatnie do tyłu tak, że upadłem na plecy na materac. Wśliznął mi się na klatkę piersiową, uniemożliwiając wstanie.

- Proszę, nie. - Zaprotestowałem słabo.

- Tak. - Uśmiechnął się, przysysając się do mojej szyi i zostawiając na niej ślad. Mimowolnie jęknąłem, na co zachichotał.

- Kendra mnie zabije. - Oznajmiłem mu.

- Czyli, obydwoje dzisiaj straciliśmy dziewczyny. - Przejechał palcem po świeżo zrobionym 'naznaczeniu'. - Srebrna. - Stwierdził.

Westchnąłem męczeńsko.

- A mógłbyś przynajmniej ze mnie zejść.

- Nie ma takiej opcji. - Położył się na mnie tak, że nasze twarze były na równej wysokości. - Co powiesz na jeszcze jednego buziaka? Tamten był kiczowaty.

***

*Kendra*
Weszłam do sypialni mojej i Paprota z zamiarem podłączenia telefonu do ładowarki (którą ukradłam bratu, tak na marginesie). Jednak gdy weszłam, zamarłam.

Na łóżku leżeli Paprot razem z Sethem, namiętnie się całując.

Obróciłam się na pięcie i z trzaśnięciem drzwiami wybiegłam.

Udałam się do ogrodu, ledwie co widząc przez łzy. Potrzebowałam się uspokoić, a wiedziałam że na świeżym powietrzu będzie mi łatwiej.

Pod drzewem, które było podstawą dla domku na drzewie siedziała Eve. Podeszłam do niej, wiedząc że powinnam jej powiedzieć o tym że jej chłopak zdradza ją z moim BYŁYM chłopakiem.

Jednak gdy podeszłam bliżej zobaczyłam, że ona również płacze.

Usiadłam obok niej na trawie.

- Twój chłopak zdradza cię z moim. - Oznajmiłam. - Moim byłym. - Sprecyzowałam.

- Ja też ze swoim zerwałam. Dlatego płaczę. - Odpowiedziała.

- Ale dlatego, że...?

- Jeśli mnie zdradzał, to o tym nie wiedziałam.

- Ah.

Przez chwilę siedziałyśmy w ciszy.

- Przytulas? - Zaproponowałam.

- Jasne.

Płakałyśmy w swoich ramionach, nie musząc się nawet odzywać, bo doskonale się rozumiałyśmy.

***

Vanessa, gdy się dowiedziała, była strasznie oburzona. Jednak potem zaczęła nas pocieszać, proponując wspólne oglądanie filmu z lodami które trzymała w zamrażarce specjalnie na takie okazje. Z ochotą się zgodziłyśmy.

W ten sposób siedziałyśmy w trójkę na kanapie, wypłakując oczy przy jakiś romansidłach, zajadając ogromne lody.

I powiem wam, że przy moich przyjaciółkach poczułam się dużo lepiej.

***

*Warren*
Zszedłem na dół około godziny 3 mając w zamiarze wyjęcie sobie z lodówki jakiejś przekąski. Jednak natknąłem się na małą przeszkodę.

W salonie telewizor nadal chodził, a dziewczyny zasnęły przed jego ekranem. Opakowania po lodach i zużyte chusteczki sugerowały, że zrobiły sobie maraton romansów.

Wyłączyłem telewizor i przykryłem dziewczęta kocem. Wyglądały absolutnie słodko.

Eve i Kendra miały głowy na ramionach Vanessy, która siedziała pośrodku. Ich włosy były splatane ze sobą (nie wiem jak), a one trzymały się za ręce. Uznałem to za trochę lesbijskie, ale kto tam wie co siedzi w głowach dziewczynom.

Nach, nie lubię tego rozdziału ~Viki

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro