Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Polska Republika Ludowa czy coś

Spotkałam się kiedyś z liceum BŚ, ale widział ktoś kiedyś Baśniobór w PRL-owym bloku rodem z nudnych, małych Polskich miast? Nie! Będę pierwsza hehe

***

Zadupie Górne, ulica Wojska Polskiego, klatka 2B, mieszkanie 13, 4 piętro. Mieszkanie rodziny Sorenson.

Rodzeństwo właśnie kończyło jeść obiad, kiedy zadzwonił domofon. Kendra wstała od stołu i poszła odebrać.

- Kendra? Idziecie na dwór? - Rozległo się w słuchawce.

- Zaraz będziemy.

Dziewczyna obróciła się w kierunku jadalni i krzyknęła na Setha, że idzie na dwór, po czym założyła trampki i bez sznurowania ich zbiegła na dół po schodach.

Vanessa czekała pod klatką. Kolano miała zdarte po tym gdy spadła z drzewa, a wargę rozciętą po ostatniej bójce, ale mimo tego uśmiechała się szeroko.

- Gdzie reszta? - Zapytała szatynka.

- Warren skacze nad garażami za blokiem, Tanu próbuje go powstrzymać, a reszta nie wiem. Zbieramy skład do gry w piłkę.

- Seth kończy obiad i zaraz będzie.

Faktycznie, chłopak pojawił się po chwili, rozmawiając z Raxtusem, który mieszkał w tej samej klatce.

Raxtus był drobny, przez co zazwyczaj był na przegranej pozycji w bójkach, ale za to szybki, więc każdy chciał mieć go w drużynie przy grze w piłkę. Kendra zwróciła uwagę na podbite oko.

- Znowu stary? - Zapytała troskliwie.

Chłopak przytaknął.

- Powiedziałem mu, że musi dać mi pieniądze jeśli chce piwo, bo pani ze sklepu się wkurzyła i nie sprzeda mi nic więcej na kreskę, więc mnie uderzył.

- Ał. - Vanessa wzdrygnęła się. - A grasz w piłę?

- Jasne. A masz czym grać?

Dzieci wymieniły spojrzenia. Żadne z nich nie miało nawet szmacianej piłki, którą grało się kiepsko, ale jednak.

- Paprot ma piłkę. - Zauważył nagle Seth. - Tą co mu wujek ze Szkocji przywiózł. Możemy do niego iść.

Postanowili najpierw pójść za blok po Tanu i Warrena. Okazało się, że ten drugi spadł z dachu garażu i zdarł sobie kolana, drąc tym samym nie-aż-tak-stare spodnie, za co dostawał właśnie opieprz od Dale. Jednak gdy chłopcy usłyszeli i propozycji gry przestali się kłócić i podążyli za całą grupą pod klatkę 3B.

Zadzwonili domofonem do mieszkania Paprota, bez odzewu. Po paru próbach Vanessa się zdenerwowała.

- Które to jego okno?

Seth zaczął odliczać.

- O to, na drugim piętrze.

Dziewczyna uniosła średniej wielkości kamienia i rzuciła nim w okno, które po chwili się otworzyło. Paprot wychylił się delikatnie.

- Czego?!

- Złaź na dół! - Krzyknęła dziewczyna. - Z piłką!

- Nie mogę!

- Dlaczego?!

- Ronodin zamknął mnie w pokoju!

Na chwilę zapadła cisza.

- Zrób sznur z prześcieradła!

- Pojebało?! Nie ma nawet takiej opcji!

- To kurwa rozjeb drzwi!

- Stara mnie zajebie!

- To chociaż zrzuć piłkę!

Chłopak na chwilę zniknął, po czym pojawił się z piłką.

- Zrzucę, jak zmusicie Ronka aby mnie wypuścił!

- Da się załatwić! Zaraz wracamy!

Całą grupą udali się na trzepak, gdzie zazwyczaj przesiadywał kuzyn Paprota. Faktycznie, był tam. Ci bardziej waleczni wystąpili na przód, a reszta schowała się z tyłu, jako tacy "sekundanci".

- Czego? - Warknął Ronodin.

- Wypuść Paprota. Potrzebujemy piłki.

Chłopak zaśmiał się.

- Pod jednym warunkiem.

Grupa wymieniła spojrzenia.

- Jakim?

- Pozwolicie mi zagrać z wami.

Kendra nakazała ręką naradę, więc stanęli w kółko, nachylając się ku sobie.

- Nie chcę z nim grać. - Jęknął Raxtus. - Oszukuje i faul'uje.

- Przydzielimy was do jednej drużyny. - Zaproponował Seth.

- Jeśli tak, to ja się zgadzam.

- Jest całkiem niezły. - Zauważył Warren. - Może być fajniej.

- Nie lubię go. - Narzekała Kendra.

- Ej, nie marudź. - Tanu szturchnął ją łokciem. - Wyraźnie jest samotny. Niech z nami zagra!

Wszystkie spojrzenia spoczęły na Dale, jakby to on miał zdecydować za nich wszystkich. Chłopak tylko przewrócił oczami i odwrócił się do bruneta.

- Zgoda.

Ronodin radośnie zeskoczył z trzepaka.

- Zaraz wracam!

Po chwili on, Paprot i piłka przybyli na prowizoryczne boisko, wyznaczone na wiecznie pustym parkingu. Szybko podzielili się na drużyny i rozpoczęli grę.

Od tamtej pory Ronodin regularnie zamykał Paprota w jego własnym pokoju, za uwolnienie proponując ten sam warunek. Stało się to pewnego rodzaju tradycją, i nikomu poza Paprotem to nie przeszkadzało, a życie w mały Zadupiu Górnym wiodło się spokojnie i szczęśliwe.

Ciekawostka: jest to 98 rozdział

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro