Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Podwójna niespodzianka

*Kendra*

- To moja starsza siostra, Mizelle. Mizelle, to jest Kendra. - Przedstawił nas Paprot.

Byliśmy w królestwie wróżek, we trójkę siedząc sobie na jakieś spokojnej polance.

- Przecież wiem, kim jest Kendra. - Zauważyłam chłodno dziewczyna. Uśmiechnęła się do mnie i podała mi rękę. - Ale miło poznać.

- Mi również. Jesteś dowódczynią wróżkowych armii, prawda? - Zapytałam.

- Zgadza się.

- To chyba ciężka praca.

- Dlaczego?

- Bo wiesz... Niektóre wróżki są dość... Bezczelne. - Powiedziałam z zakłopotaniem. - Do tego trzeba umieć poruszać się po polu bitwy, umieć walczyć, dobrze rządzić i rozkazywać... Aby armia cię słuchała, musisz mieć ich szacunek. Spełniasz to wszystko?

- Jasne. Dlatego to ja jestem dowódcą. I chyba wiem czemu wróżki nie szanują ciebie.

- Dlaczego? - Zapytałam ciekawa.

- Bo jesteś fajniejsza od nich! Zyskałaś szacunek naszej matki. Masz dobre serce, i jesteś dla nich miła, mimo że one nie są miłe dla ciebie. A do tego Paprot twierdzi że jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie. - Mówiła Mizelle z uśmiechem.

Z zakłopotaniem spojrzałam na Paprota.

- No bo tak jest. - Mruknął chłopak.

- Potwierdzam! - Wykrzyknęła ze śmiechem jego siostra. - Naprawdę jesteś ładniutka.

- Dziękuję. - Powiedziałam, czując że na moje policzki wpływa rumieniec.

Dziewczyna przyglądała mi się jakby z... Satysfakcją? Po czym znowu zaczęła paplać.

Z zafascynowaniem jej słuchałam jej słów. Wydawała się bardzo miłą osobą. Wiedziałam, że ją polubię.

- Zaprzyjaźniłam się z minotaurką o bardzo wybuchowym charakterze, która była tam od dłuższego czasu i miała dobry kontakt z innymi więźniami. Następnego dnia rozpętałyśmy rewolucję i rozsadziłyśmy więzienie od środka, uwalniając wszystkich więźniów! - Opowiadała dziewczyna. O każdej bitwie, każdej stoczonej walce, mówiła z pasją. Chyba naprawdę kochała to, co robiła.

- Robi wrażenie. - Przyznałam i zerknęłam na Paprota. - Jego to JA musiałam ratować. Trzy razy. A może więcej...? Już nie liczę nawet.

- Mój kochany mały braciszek. - Poczochrała mu włosy, na co jednorożec się skrzywił. - Ciapciaty i zdecydowanie nie samodzielny.

Zaśmiałam się.

- Widziałam na własne oczy, jak zabijasz króla demonów. - Powiedziała z uśmiechem Mizelle. - Byłam pod ogromnym wrażeniem. Śmiertelniczka nastolatka, zabiła coś tak potężnego? Wielkie osiągnięcie. Błyszczałaś wtedy tak jasno...

Wzruszyłam ramionami z nieśmiałym uśmiechem.

- Musiałam to zrobić, aby uratować rodzinę. I cały świat.

- Coś niezwykłego. - Przypatrywała mi się z zafascynowaniem, a ja odwróciłam wzrok pokrywając się rumieńcami.

***

Zaprzyjaźniłyśmy się z Mizelle, a ja spędzałam z nią coraz więcej czasu. Zdarzało się nawet, że rano po śniadaniu szłam do dziewczyny, a wracałam dopiero wieczorem. Albo następnego dnia, jeśli zrobiłyśmy sobie nocowankę.

- Wiesz, jesteś najfajniejsza dziewczyną, jaką kiedykolwiek poznałam. - Powiedziała mi pewnego dnia Mizelle, gdy leżałyśmy sobie na dokładnie tej samej polance, na której się poznałyśmy, i podziwiałyśmy niebo. - Miła, kochana, o wielkim sercu, ale też z charakterem, umiesz walczyć, odpyskować. Delikatna, ale nie dajesz sobie wejść na głowę. Mądra, sprytna i zawsze taka opanowana. Idealna...

Podniosłam się na łokciach, aby móc spojrzeć na dziewczynę.

- Dziękuję. - Odpowiedziałam, czując jak moją twarz pokrywa czerwień. - Ty też jesteś kochana. Uwielbiam z tobą spędzać czas. Nawet gdy leżymy razem w milczeniu, ja po prostu czuję się szczęśliwa w twoim towarzystwie.

Też się podniosła i złapała mnie za rękę. Jej twarz była delikatnie srebrna, a jej oczy błyszczały trochę inaczej niż zwykle. Złapała mnie za rękę.

- Muszę ci coś wyznać. Jestem... Jestem lesbijką.

- A ja Bi.

Uśmiechnęła się pewniej niż przed chwilą.

- To dobrze się składa. - Rzuciła się na mnie i wpiła w moje usta. Najpierw zaskoczona, potem odwzajemniłam jej pocałunek.

- Kendro Sorenson, czy zostaniesz moją dziewczyną?

- Ja... Tak!

***

- Paprocie, co ty od nas chcesz? - Zapytała chłodno moja dziewczyna.

Byliśmy koło jeziorka z najadami w Baśnioborze.

- Umówiłem się z Raxtusem, i postanowiłem że zabiorę was ze sobą. Ucieszy się.

- "Umówiłeś się"? - Zapytałam ze śmiechem. - Czy my o czymś nie wiemy?

Wzrok Paprota powędrował na nasze (moją i Mizelle) złączone ręce.

- Mam wrażenie, że ja też nie wiem o wszystkim.

Spojrzałam na dziewczynę, aby upewnić się że mogę powiedzieć. Kiwnęła głową.

- Jesteśmy razem! - Krzyknęłam szczęśliwa.

- Gratulacje! - Chłopak wydawał się być trochę tym oszołomiony. - Kto jeszcze o tym wie?

- Nessa.

- Aha. To co, pójdziecie ze mną do Raxtusa? Proszeee... Ucieszy się.

- Jasne. - Zgodziłam się. - Mizelle?

- Skoro ty idziesz to i ja.

***

Miałyśmy się z Mizelle ukryć za krzakami, i czekać aż Paprot powie Raxtusowi że ma dla niego niespodziankę. Jak na razie czekałyśmy, aż smok się pojawi.

Moja dziewczyna objęła mnie od tyłu, a ja z uśmiechem oparłam się o jej klatkę piersiową.

- Kocham cię, wiesz?

- Wiem. - Pocałowała mnie we włosy.

- Raxtus! - Usłyszałyśmy radosny okrzyk Paprota, więc odsunęłyśmy się od siebie i wyjrzałyśmy zza krzaka. Jednorożec witał się ze smokiem, który przemienił się we swoją malutką, wróżkową postać. - Powiększyć cię?

- Poproszę. - Paprot dotknął go, błysnęło i drugi chłopak był już rozmiarów normalnego człowieka, tylko że z motylimi skrzydłami. - Dziękuję.

- Mam dla ciebie niespodziankę.

- Ja dla ciebie też.

Czekałyśmy za krzakiem na rozwój sytuacji.

- To kto pierwszy?

- Mogę ja? - Zapytał nieśmiało Raxtus.

- Jasne.

Smoko-wróżek zawahał się, po czym pocałował jednorożca, zupełnie automatycznie unosząc się parę centymetrów nad ziemią.

Wymieniłyśmy zdziwione spojrzenia z Mizelle, po czym zaczęłam piszczeć, uradowana klaszcząc w ręce. Chłopcy oderwali się od siebie, zrywając strużkę śliny i spoglądając w stronę naszego krzaczka.

- Tak... To właśnie moja niespodzianka. - Powiedział zakłopotany jednorożec.

Podeszłyśmy do nich, trzymając się za ręce. Paprot był cały srebrny na twarzy, a Raxtus czerwony.

- Hej Kendro. I Mizelle. Nie wiedziałem, że... - Zmieszał się jeszcze bardziej smok, odwracając wzrok.

- Spoko stary. - Poklepałam go po ramieniu. - Jesteście absolutnie słodcy, wiecie? I radzę ci wrócić na ziemię, bo zaraz odlecisz.

Spojrzał na mnie nieprzytomnie, po czym się otrząsną i stanął stopami na ziemi.

Zaczęliśmy się wymieniać nowinkami, co u nas i takie tam. Mojej uwadze nie umknęło jednak, że oba chłopcy szczerzą się, ciągle na siebie zerkają i trzymają swoje dłonie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro