Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kwiat Paproci

-Ronooooooooodin!-Krzyknął Paprot ze swojej sypialni.

-Cooooooo?!-Usłyszał z sąsiedniej komnaty.

-Musicie się tak drzeć?!-Dobiegło z innego pomieszczenia.

-Sorry Mamo!

-Sorki Ciociu!

Jednorożec wyszedł na korytarz.

-Ronodin! Gdzie ty jesteś?!

-Już idę!-Kuzyn Paprota wyszedł ze swojej sypialni. Był ubrany w moro bluzę, spodnie z tym wzorkiem i w sumie to cały był w wzorku maskującym. Tylko jego srebrne włosy wyróżniały się od stroju.

-Jak wejdziesz w krzaki, to cię nie zauważę.-Stwierdził starszy chłopak. (Papek jest starszy)

-Chyba że włączysz swój magiczny noktowizor, dzięki któremu widzisz tą całą magiczną poświatę.

Królowa Wróżek wyjrzała na korytarz i westchnęła gdy zobaczyła kuzynostwo w swoich strojach "w teren".

-Czyli w tym roku też idziecie szukać tego całego kwiatu paproci?-Spytała.

-Tak!-Krzyknęli jednocześnie i zaśmiali się ze swojej synchronizacji.

-Mamo, to tylko raz w roku, w noc świętojańską, a ty rok, w rok narzekasz. Musimy mieć choć odrobinę swobody.

-No dobrze, dobrze. Tylko porządnie się przygotujcie.

-Ja jestem gotowy.-Ronodin wskazał swój plecak, też moro, z zapasem jedzenia, ubraniami, bronią i całym sprzętem potrzebnym do ich wyprawy.

-Ja też.-Oświadczył Paprot, zakładając swój plecak.

***

-Ale wziąłeś mapę?-Spytał Ronodin gdy już mieli wejść do lasu.

-To ty miałeś ją wziąć.-Zauważył Paprot.

-Mi się wydaje, że ty.

-Ale masz mapę?

-No mam.

-To użyjemy mojej.

-Ej, masz coś do mojej mapy?-Spytał obrażony, młodszy jednorożec.

-W zeszłym roku szliśmy według twojej mapy i się zgubiliśmy.

-Czyli miałem rację. W tym roku ty miałeś wziąć mapę.

-Ale i tak wziąłeś swoją.

-Jakbyś ty zapomniał.

-Ale nie zapomniałem.

-No to idziemy według twojej.

Ruszyli w las. Po chwili Ronodin spytał:

-A wziąłeś termos z herbatą?

***

Doszli na jakąś polankę.

-Jest koło 3 w nocy. Najlepiej zrobimy, nocując tutaj.

-To ja idę po drewno na opał, ty przygotuj miejsce na ognisko.

Kuzynostwo było zbyt zmęczone na kłótnie, więc Paprot zaczął przygotowywać krąg z kamieni, a Ronodin poszedł po patyki.

Nagle starszy jednorożec usłyszał krzyk. Wstał z ziemi i poszedł szukać kuzyna.

-Ronodin!-Zaniepokojony rozglądał się po lesie.

Dostrzegł chłopaka. Podbiegł do niego. Siedział na ziemi z opuszczoną głową. Po jego ręce pełzło jakieś coś. Jakiś kwiat. Dopełzł do miejsca, gdzie znajdywało się serce Ronodina i zniknął. Jakby... Wsiąkł w jego klatkę piersiową.

Włosy młodszego jednorożca zaczęły robić się czarne. Chłopak podniósł głowę. Jego oczy na zmianę robiły się czerwone i powracały do poprzedniego, niebieskiego, koloru. Wyglądało to, jakby walczył z samym sobą. Gdy na dłuższą chwilę jego oczy zrobiły się niebieskie, chłopak ostatkiem sił wyszeptał:

-Uciekaj.

-Ekhem.-Ktoś chrząkną za plecami Kendry, a przestraszona dziewczyna podskoczyła i prawie spadła z krzesła.

-Paprot?-Spytała, obracając się i patrzą ze zdenerwowaniem na jednorożca.

-Ładnie to tak, czytać czyjś pamiętni?

-Przepraszam.-Mruknęła i zaczęła z ogromną uwagą przyglądać się swoim kolanom.

-Co ty tam właściwie czytałaś?-Spytał, podchodząc do niej i patrząc na zeszyt. Oczy natychmiast mu się zaszkliły, a uśmiech zniknął z twarzy.-Oh.

-Czyli... Ronodin nie jest z własnej woli zły?-Spytała niepewnie wróżkokrewna, podnosząc głowę.

-Nie... Kiedyś nie był zły.-Po policzku spłynęła mu łza.-Nie jest zły. To ten kwiat przejął nad nim kontrolę. To ten kwiat zrobił z niego potwora.

A więc tym pozytywnym, wtorkowym akcentem można zacząć dzień. (Pozdro z e-matmy) Jeśli zepsułam wam dzień, to polecam obejrzeć coś w stylu Tytanica, będziecie jeszcze bardziej zdołowani. ~Vikimelka

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro