Kolejna Brackendra
Telefon Kedry zapikał. Dziewczyna sięgnęła po niego i odczytała wiadomość.
Paprot: Co powiesz na jakąś randkę?
Ja: Ok 😘
Paprot: Wpadnę po ciebie koło 18 😘
-A z kim ty tam tak piszesz?-Spytał Seth, zerkając jej przez ramię.
-Nie ważne.-Szybko schowała telefon do kieszeni, rumieniąc się delikatnie.
Zaklinacz cieni spojrzał na jej policzki i podniósł brew.
-Paprot?
Jak ją to denerwowało, jej brat zna ją praktycznie na wylot. Plus jest taki, że ona też wie jak go zdenerwować.
Uśmiechnęła się wrednie.
-Tak Paprot. Zaprosił mnie na randkę. A ty kiedy zaprosisz Eve?
Zaklinacz cieni spojrzał na nią przez zmrużone oczy.
-Tak się składa, że dzisiaj ją zaprosiłem.
Wróżkokrewna zagwizdała.
-No nieźle. Seth wreszcie znalazł sobie dziewczynę.-Wstała.-Polecę i powiem Van...
-Nie!-Chłopak jękną.-Będzie się ze mnie nabijać.
Dziewczyna przyjrzała się mu. Miał rację- kto jak kto, ale bliks potrafi dopiec.
-Ok, nie będę taka okrutna. Ale nie zapomnij kwiatów na randkę.
***
Szła za rękę z Paprotem. Przed chwilą po nią przyszedł, a obecnie zmierzali do jeziora z najadami.
-Powiesz mi, po co tam idziemy?-Spytała dziewczyna. Ostatnio najady cały czas skrzeczały coś tam, że Papek umawia się z śmiertelniczką.
-Niespodzianka.
-Ale najady...
-Karze im się przymknąć.
Doszli do dziury w żywopłocie. Kendra weszła i się rozejrzała.
-Łał.-Wyszeptała. Jednorożec naprawdę się postarał. Kocyk, świeczki i jakieś żareło.-Ale ładnie.
-Wiem.-Odpowiedział z uśmiechem.
-A jaki ty skromny.
Usiedli na kocyku. Siedzieli sobie, gadając o jakiś bzdetach i jedząc jedzenie przygotowane przez Paprota.
***
Leżeli na kocu, patrząc na gwiazdy. Paprot trzymał Kendrę za rękę.
-Postarał się.-Pomyślała Kendra.-I nawet te okropne najady uciszył. Tak bardzo go kocham...
Dziewczyna podniosła i spojrzała na chłopaka.
-Czy ty czytasz mi w myślach?
Paprot spojrzał na nią cały srebrny na twarzy.
-Też cię kocham.
-Czyli tak.
Usiadła mu okrakiem na udach i nachyliła się nad nim.
-Miałeś tak nie robić.-Zauważyła.
-Przepraszam, ale uwielbiam jak myślisz o tym, że jestem taki cudowny i w ogóle...
Kendra zaczerwieniła się. Nachyliła się jeszcze bardziej.
-Powinnam się obrazić.
-Ale tego nie zrobisz, bo mnie kochasz.
-Nie doceniasz mnie.
Nachyliła się jeszcze bardziej i polizała go w nos.
-Ej!-Chciał podnieść rękę aby wytrzeć ślinę, ale dziewczyna złapała go za nadgarstki i unieruchomiła pod sobą.-Puść mnie.
-Nie!-Zaśmiała się.-Jesteś moim więźniem.
Jednorożec uniósł się trochę i pocałował ją. Zdziwiona dziewczyna puściła jego ręce.
Paprot przekręcił się, i teraz to dziewczyna była pod nim.
-Ej! Tak nie moż...-Zaczeła Wróżkokrewna, ale chłopak uciszył ją pocałunkiem.
-Serio powinnam się na ciebie obrazić.-Stwierdziła dziewczyna, gdy już się od siebie odkleili.
A tak se przesładzam życie. (I to wcale nie tak, że nudzi mi się na e-lekcji.) No winc, mam nadzieję że się podoba. ~Vikimeleczka 😂
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro