Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Klub shiperów

(Pov Van)

Bycie prezeską klubu shiperów jest mega męczące. Serio. A nasz klubik jest malutki. Tylko ja, Seth, Warren, Eve i Tanu. Chociaż Tanu rzadko był na spotkaniach klubu, bo ostatnio musiałam go wygonić gdy zaczął zjadać kartkę z danymi Raxtusa i się obraził.

Moje zadanie jako prezeska jest bardzo ważne. Muszę porządkować dane shipów, pilnować aby te złe shipy trafiły na stos, powstrzymywać bójki, regularnie uzupełniać tablicę z najfajniejszymi shipami. No i jeszcze w tajemnicy przed Sethem i Eve próbuję zeswatać Seve.

Właśnie przepisywałam na nową kartkę wyniki z głosowań. Brackendra jak zwykle podbija wszystko. Potem Seva (umieściłam ją w tajemnicy), Raxtus x Kendra, Paxtus (tymczasowo Papek x Raxtus, bo jeszcze nie wymyśliliśmy odpowiedniej nazwy), Ruht x Ronodin... Który czort napisał mi tu Warrenessa?! Wypatroszę i usmażę na grillu!

Seth wpadł do pomieszczenia, głównej siedziby klubu, czyli garażu. Stan pozwolił nam tu przesiadywać.

- Do naszego klubu dołączy nowy członek! I to nie byle jaki! Będziemy mieli Vip'a! - Krzyknął podekscytowany chłopak.

- Kogo? - Spytałam.

Do pomieszczenia weszła jakaś kobieta. Była ubrana w dżinsy z dziurami i T-shirt z napisem "#Brackendra". Była bardzo podobna do... Paprota. Srebrne włosy. Identyczne oczy. Z pewnością jakiś jednorożec.

- Izabella. - Przedstawiła się.

- Kto? - Nadal jej nie rozpoznawałam.

- Królowa wróżek! - Krzyknął Seth.

Zatkało mnie.

- Eee... Przyjmuję cię do klubu. - Spojrzałam na zaklinacza cieni. - Zawołaj resztę. Zaczniemy spotkanie trochę wcześniej.

Chłopak wybiegł. Królowa wróżek usiadła na ławce.

Po chwili wszyscy członkowie, nawet Tanu, zgromadzili się, a ja zaczęłam przemówienie.

- Na początek. Mamy nowego członka klubu. - Wskazałam ręką Królową. - Królowa Wróżek. - Przedstawiłam ją.

- Mówcie mi Iza, albo Bella. - Poprosiła.

Odchrząknęłam.

- Kontynuując. Mamy już wyniki głosowań. - Pokazałam kartkę z wypisanymi shipami. - Który korniszon wpisał tu Warrenessę?

Seth zachichotał i przybił piątkę z Eve.

- Mogłam się domyślić. - Mruknęłam. - Warren zgłosił nowy ship do przegło... - Przerwałam, bo do pomieszczenia weszła Kendra.

- Przyszłam po te wszystkie naczynia, które uparcie tu zbieracie, mimo że prosiłam was żebyście to odnosili, bo kubki w szafce się kończą... Kto to? - Spytała, patrząc na Izę.

- Pomóc ci? - Zawołał za jej plecami Paprot.

(Pov Paprot)

Podszedłem do Kendry, która stała w wejściu do garażu. Wpatrywała się w jakąś kobietę, którą natychmiast rozpoznałem.

- Mamo? - Spytałem. - Co ty tutaj robisz?

Kobieta w odpowiedzi wskazała palcem na napis na swojej bluzce.

- Aha. - Mruknąłem. - My po naczynia.

Wziąłem część sterty naczyń, a Kendra uniosła resztę. Wyszliśmy z pomieszczenia, udając się do kuchni.

- To twoja mama? - Spytała Kendra, wkładając naczynia do zlewu.

Wziąłem gąbkę do ręki i przytaknąłem.

- Nie mam pojęcia co tutaj robi. I ten cały ich klub...

- Oh, daj spokój. Dopóki nie robią nam wesela bez naszej zgody,

- Jak ostatnio. - Wtrąciłem się.

- To niech robią co chcą. - Dokończyła Kendra.

- Ale ta kołyska dla dzieci od Eve, to była przesada.

- Nie chciałbyś mieć małych jednorożców? - Spytała dziewczyna.

Zasrebrzyłem się.

- Może i chciałbym, ale to wywiera presję. - Mruknąłem w odpowiedzi.

Kendra zaśmiała się i również chwyciła gąbkę.

- Nad baby-unickornami zastanowimy się potem, a teraz trzeba uporać się z naczyniami. - Wskazała na zlew, w którym była ogromna sterta talerzy. A my musieliśmy to wszystko wyszorować ręcznie.

***

(Pov Van)

-No więc, jeśli ktoś ma jakiś sposób na zeswatanie Paprota i Kendry, niech się zgłosi. - Mówiłam.

Bella podniosła rękę.

- Mogę im udzielić błogosławieństwa. - Zaproponowała.

- Odradzam dawania Kendrze kołyski dla dzieci, bo Paprot mnie prawie zabił. - Poradziła Eve.

- Możemy ich związać i... - Seth zastanowił się chwilę po czym uśmiechną się diabelsko. - Dobry plan, nie?

- Kto jest za? - Spytałam.

Wszyscy unieśli ręce. Uśmiechnęłam się prawie tak bardzo upiornie jak Seth.

- No to dzieła.

Miało być z tego tylko jeden rozdział, ale... Trzeba zrealizować plan Setha. 😏😈 ~Meluśka XDDDD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro