~2~
Kendra patrzyła na brązowe drzwi, niczym nie wyróżniające się od innych. Według rozkładu Akademi jej pokój miał numer 78 i znajdował się w lewym skrzydle 1 piętra.
Dziewczyna sprawdziła na telefonie, który dostała od rodziców mapę Akademi. Normalni ludzie i internet nie widzieli Akademi Rycerzy Świtu, tylko zwykłą prywatną szkołę muzyczną, więc Kendra po prostu wyszukała jej w internecie.
Cała Akademia składała się ze 3 budynków.
Pierwszy budynynek był budynkiem głównym. Składał się ze 4 pięter.
Na parterze znajdowała się wielka sala gimnastyczna, siłownia oraz szatnie. Na 1 piętrze znajdowała się świetlica dla dzieci studentów, biblioteka oraz kawiarenka. Na 2 i 3 piętrze znajdowały się sale lekcyjne, pokój nauczycielki i sekretariat.
Drugi budynek był położony obok głównego, i posiadał 2 piętra. Na parterze znajdował się uroczy hol którym można było dojść do schodów prowadzących na 1 piętro ale można było skręcić korytarzem w bok i zjeść coś w kawiarnio-stołówce.
Na 1 i 2 piętrze znajdowały się pokoje w których mieszkali studenci. Po prawej stronie znajdowały się pokoje chłopców, a po lewej dziewcząt.
Ostatni budynek ciężko było nazwać budynkiem. Było to coś w rodzaju wielkiej, rozbudowanej stajni. Znajdowały się tam konie na których jeździli studenci.
Za głównym budynkiem znajdował się wielki park, w którym znajdowała się strzelnica.
Kendra westchnęła. Spojrzała jeszcze raz na drzwi, na których wisiała kartka z jej imieniem. O dziwo nie było napisane z kim będzie dzielić pokój. Rozejrzała się i powiodła wzrokiem po innych drzwiach. Na wszystkich były dwa imiona. Czyżby jako jedyna będzie mieszkać sama? Pokoje wydawały się małe.
Jej drzwi 78 znajdowały się w bardzo małej odległości od drzwi 77 i 79.
Dziewczyna nacisnęła klamkę i popchnęła drzwi. Zamiast małego pokoju zobaczyła czyste, duże oraz w pełni umeblowane mieszkanie. Domyśliła się że na pokoje zostały rzucone czary, jakie zostały rzucone na chlebak.
Kendra weszła do mieszkania. Przy wejściu stała urocza półka na buty. Na szaro-białych ścianach były zawieszone haczyki na kurtki i płaszcze. Dziewczyna zamknęła drzwi i zrobiła parę kroków. Patrzyła na śliczny pokój z dwoma łóżkami, dużą szafą, półkami na ścianach oraz komodą. Na panelach podłogowych leżał mięciutki szary dywan. Pomieszczenie było łączone z kuchnią, dzielił je blat przy którym stały 2 krzesła.
Oprócz tego w pokoju znajdowały się drzwi które prowadziły do łazienki.
Kendra przypatrzyła się łóżkom. Skoro były 2 to chyba jednak nie będzie mieszkać sama. Zatem kto jest jej współlokatorem?
W tym momencie usłyszała pukanie do drzwi. Zastygła. Czyżby to jej współlokator? Szybko podbiegła do drzwi i je otworzyła.
Rozczarowała się widząc Setha.
- No co. Nie spodziewałaś się mnie? - spytał. - Mogę wejść?
- Jasne. - Powiedziała.
- O matko ale masz fajny pokój. - Powiedział Seth rozglądając się dookoła.
- Tak, ale nie wiem kto jest moim współlokatorem.
- Dowiesz się wkrótce. - Odparł tajemniczo Seth.
- Zaraz. TY coś wiesz.
- JA coś wiem- Odparł dumnie Seth. - Ale to niespodzianka i nic nie powiem.
Kendra głośno westchnęła.
- Dowiesz się jeszcze dziś, zobaczysz. - Pocieszył ją Seth.
- Super pocieszenie. - Kendra zgromiła go wzrokiem.
Stała tyłem do drzwi i patrzyła na Setha. Nagle chłopak uśmiechnął się.
- Tooooo... tęsknisz za Paprotem? - Spytał.
- Serio?
- No. Praktycznie o nim nie rozmawiamy, a technicznie jest członkiem naszej rodziny.
- Rozwiniesz swoją wypowiedź?
- Nooo bo tak jakby jest twoim chłopakiem, i jakby został twoim mężem to zostałby moim szwagrem no a później ojcem moich siostrzeńców lub siostrzenic a potem...
- Stop! Nie zagalopowałeś się trochę? - Spytała zażenowana.
Seth zachichotał.
- Będę tak galopował dopóki nie odpowiesz na moje pytanie. Tęsknisz za Paprotem?
- Oczywiście że tak! Nie ma go od ponad 5 tygodni!
Seth wywrócił oczami.
- 5 tygodni, o mój Boże jak ty wytrzymałaś...
Kendra zgromiła go wzrokiem.
- Eh No dobra. A powiedz chociaż za czym dokładnie tęsknisz?
- Za tym jak mnie przytulał... Ej zaraz od kiedy interesuje cię moja relacja z Paprotem? - W głowie Kendry zapaliło się czerwone światełko.
Seth uśmiechnął się szerzej.
- A jak myślisz?
Kendra główkowała, ale nie mogła nic wymyślić.
- Seth, co ty knujesz?
- Odpowiedz na pytanie. Za czym dokładnie tęsknisz?
- Nic ci nie powiem, dopóki nie dowiem się co knujesz!
- No powiedz, no. Powieeeeedz. - Seth podszedł do Kendry i zajęczał.
- I co mam Ci powiedzieć? Że tak bardzo tęsknie? Że tak bardzo brakuje mi chwil, kiedy udawałam obrażoną, a Paprot bez słowa przytulał mnie najmocniej jak umiał i czekał aż mi przejdzie? Że wciąż w głowie powtarzam nasze pożegnanie i powtarzam sobie że wszystko będzie dobrze?
Seth uśmiechnął się. Za szeroko.
W tym momencie ktoś objął ją w tali. Dziewczyna otworzyła szerzej oczy i odwróciła się gwałtownie.
Spojrzała w piękne, pełne spokoju i miłości niebiesko-szare oczy.
- Paprot... - Wyszeptała.
Ich twarze dzieliły centymetry. Chłopak uśmiechnął się.
- Cześć Kendra... - Powiedział zmieszany odsuwając się od Kendry.
- Od jak długo tu stoisz...? - Spytała.
Seth patrzył na parę. Ani Paprot ani Kendra nie wiedzieli co powiedzieć. Chłopak uznał że tu potrzebna jest jego pomoc.
Popchnął Kendre na Paprota, który nie utrzymał równowagi i przewrócił się na jedno z łóżek.
Seth szybko wybiegł z pokoju, trzaskając drzwiami.
- Seth! Boże... zabije go... przepraszam... -Kendra próbowała się podnieść ale Paprot jej na to nie pozwolił.
Przyciągnął ją do siebie i namiętnie pocałował, a Kendra nie była w stanie nie oddac pocałunku.
Kiedy się od siebie oderwali, Paprot spojrzał jej w oczy.
- Ja też tęskniłem. Nawet sobie sobie wyobrażasz jak. Tak bardzo że zostanę twoim współlokatorem przez najbliższy semestr, jeśli się zgodzisz...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro