Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 6. Bezdomny kociak ~

Pov.Paprot.

Patrzyłem rodzicom prosto w oczy. Szczerze mówiąc trochę bałem się jej reakcji.

Moja matka uśmiechnęła się.

- No nareszcie zdobyłeś się na odwagę żeby wyznać jej swoje uczucia - Ucieszyła się.

Otworzyłem usta chcąc coś powiedzieć, ale nic nie przychodziło mi do głowy.

- Cieszę się że w końcu jesteście razem. - Powiedział mój tata. - Od początku widziałem, że mu się podobasz. - Zwrócił się do Kendry.

Kendra uśmiechnęła się.

- Jak to od początku? - Spytałem zdezorientowany.

- Oh synu. - Westchnął mój ojciec.

- Przecież chyba wszyscy widzieli jak na siebie patrzycie. - Westchnęła moja mama. - Oczywiście poza waszą dwójką.

Kendra i ja zarumieniliśmy się.

- Wiesz kochana od początku wam kibicowałam. - Moja własna matka zwróciła się do Kendry. - Paprot był przez tyle czasu uwięziony w Żywym Mirażu... już powoli traciłam nadzieje na jego odzyskanie, a wtedy przyszłaś z nim do mojej byłej kapliczki. Byłaś pierwszą dziewczyną, którą przyprowadził przed moje oblicze.

- To prawda. Baliśmy się że bierze ze mnie przykład i co chwile znajduje się w niewoli. - Zaśmiał się mój tata.

- Dziękuje?! - Zawołałem oburzony.

Kendra szturchnęła mnie łokciem w bok. Zaczęła się śmiać przez co mimowolnie uśmiechnąłem się do niej.
Mówiłem że kochałem jej śmiech?

- Kendro, jako Matka Paprota muszę Cię o coś spytać. - Odezwała się moja mama.

Wyczuwam kłopoty. 

- Oczywiście, o co chodzi? - Kendra uśmiechnęła się.

- Proszę obiecaj mi że nie skrzywdzisz mojego syna. - W jej głosie wyczułem troskę.

- Paprot to jest taki bezdomny mały kociak pozostawiony w brudnym kartonie podczas deszczu. - Wtrącił mój własny ojciec - Błaga o chociaż trochę uwagi i troski.

- Tato! - Krzyknąłem na maksa zażenowany.

- Całkowity obraz nędzy i rozpaczy. - Kontynuował mój tata.

- Tato!!! - Proszę niech on już będzie cicho bo zapadnę się pod ziemię.

- No co? Musisz przyznać że tak wyglądałeś kiedy pomagałeś nam w Królestwie Wróżek. - Westchnęła moja mama. - Podejrzewam że twoje myśli zajmowała pewna piękna dziewczyna o imieniu Kendra.

- Mamo!

- Nie możesz złościć się na rodziców, za to że starają się wynegocjować z twoją dziewczyną żeby się tobą opiekowała. - Mój ojciec spojrzał na mnie. - Teraz za każdym razem kiedy Kendra będzie się na Ciebie złościć będzie miała przed oczami małego, słabego, brudnego i żebrającego kociaka.

- Robisz ze mnie ofiarę losu! - Wykrzyknąłem.

- E tam. Jestem pewien że do Kendry dociera aluzja moich słów, prawda?

- Tak. Chyba tak. - Widziałem że Kendra stara się powstrzymać śmiech. - Ale kiedy coś naskrobie, powinien czuć się jak moknące w deszczu kociątko.

- Nawet Ty?! - Czułem się zdradzony.

Kendra zaczęła się śmiać.

- Jak mogliście to zrobić swojemu własnemu i jedynemu synowi? - spytałem oburzony. Moi właśni rodzice porównują mnie do bezdomnego kociaka, przy mojej dziewczynie!

Mój ojciec uśmiechnął się do mnie.

- A właśnie. - Mojej matce coś się przypomniało. - Wiem że to trochę osobiste pytanie, ale to całkiem naturalne i nie musicie się wstydzić.

Nie, Mamo proszę cię nie zadawaj tego pytania.
Możesz porównywać mnie do bezdomnego kociaka, tylko nie zadawaj tego pytania.

- Uprawialiście już seks?

Kendrę chyba zatkało. Mnie podobnie.
Poczułem jak moje policzki płoną.

Zaczynam się zastanawiać czy przypadkiem nie robią sobie ze mnie teraz żartów. 

-Nie! Mamo nie! Jesteśmy ze sobą dopiero 3 miesiące! Jeszcze nie!

- Jeszcze. - Powtórzył mój ojciec i popatrzył na mnie znacząco.

Miałem ochotę zapaść się pod ziemię.

- Wiesz Paprocie pierwszy raz zawsze jest trudny. - Wtrącił mój tata. - Ale nie martw się, myślę że domyślisz się co masz robić.

Zapadam się. 

- Jeśli odziedziczyłeś po swoim ojcu ciało, to Kendro nie jedna Ci pozazdrosci pierwszego razu. - Puściła oczko do Kendry, która była cała czerwona i patrzyła na mnie.

Co ja tu jeszcze robie.

- Wiecie teraz to są takie czasy że możecie się zabezpieczyć. - Dodała moja mama.

- Mamo... proszę Cię. -

- No dobrze, porozmawiamy kiedy indziej. - Westchnęła. - Życzę wam powodzenia. Jeśli będziemy będziemy stanie wam pomóc, na pewno to zrobimy.

Chwyciłem zażenowaną Kendrę za rękę i podbiegłem do kapliczki, zanim moi rodzice zaczęli znowu gadać.

- Do zobaczenia! - Krzyknąłem tylko i razem z Kendrą zniknąłem.
***

Pov. Seth

Spojrzałem na swoją torbę. Wcisnąłem do niej parę ubrań i zestaw kryzysowy. Chwyciłem go i usiadłem na podłodze wbijając wzrok w pudełko po płatkach.

W moich oczach pojawiły się łzy.

Zestaw Kryzysowy. Był ze mną od początku.

Miałem w nim; apteczkę, sznurek, srebrną taśmę, kompas, pudełko zapałek, lupę, lornetkę, scyzoryk, nóż, małe lusterko, gwizdek, gwizdek, żel do rąk, witaminy, latarkę, notesik, trzy ołówki, długopis, trochę gotówki, mocno zwinięty płaszcz nieprzemakalny, saszetkę z solą, kilka spinaczy, igłę oraz nici, paczkę gum do żucia, obcinacz do paznokci, piłeczkę kauczukową, harmonijkę ustną oraz eliksir od Tanu.

Pamiętałem kiedy miałem w nim jedynie zapałki, petardy, gumki recepturki, batonik muesli, kompas, monety, pistolet na wodę, lupę, plastikowe kajdanki, sznurek, gwizdek oraz kilka baterii R14.

Pamiętałem kiedy nie musiałem ryzykować codziennie życia.

Pamiętałem kiedy nigdy nie czułem się samotny.

Pamiętałem dyskoteki szkolne.

Pamiętałem lekcje i wagary.

Pamiętałem swoich znajomych.

Wstałem z ziemi i podszedłem do łóżka. Spod materaca wyjąłem mały zeszyt. Kiedy go otworzyłem, zdjęcia które się w nim znajdowały spadły na ziemię.

Podniosłem pierwsze zdjęcie. Zobaczyłem uśmiechniętą 13-letnią Kendrę stojącą z Alyssą, Triną i Brittany przed naszą starą szkołą.

Wtedy nie była otruta.

Wtedy nie walczyła o życie.

Wtedy po prostu cieszyła się życiem.

Czasami zastanawiało mnie czy Kendra za nimi nie tęskni. Nawet gdyby chciała się z nimi spotkać, nie mogła, gdyż w świecie ludzi Kendra Sorenson leży pochowana na cmentarzu w Rochester.

Na drugim zdjęciu zobaczyłem 11- letnią wersję siebie na boisku szkolnym. Przypomniało mi się jak szybko biegałem. A jak szybko biegał Derek Totter! Randy Sawyer był niski, ale też niczego sobie. Przypomniało mi się jak daleko potrafił rzucić Spencer McCain! Nawet nie zauważyłem kiedy z moich oczu zaczęły wypływać łzy. 

Kiedyś moim jedynym zagrożeniem była matematyka. 

Byłem już zmęczony. Moja siostra była otruta i zostały jej około 3 miesiące życia, a ja myślałem o naszej przeszłości. Płakałem przez zdjęcia i wspomnienia.  Nie mogłem sobie teraz pozwolić na słabości.

Chwyciłem wszystkie zdjęcia i nie zważając na swoje łzy, wybiegłem z pokoju. Przebiegłem obok mojej babci, która natychmiast zwróciła uwagę na moje łzy i zauważyła zdjęcia w moich rękach.

- Seth!

Wbiegłem do salonu. Spojrzałem na zdjęcia po raz ostatni, po czym wrzuciłem je wszystkie do kominka.

Patrzyłem jak płoną.

Jak płonie moja jedyna pamiątka, po normalnym życiu.

***

Biegłem w samej bluzie na deszczu w lesie. Dobrze wiedziałem że moja siostra została otruta  w lesie. Mimo to nie potrafiłem zostać w domu. Musiałem wyjść. Musiałem być daleko od domu.

Chciałem być sam.

Nie miałem pojęcia dokąd idę. Nie miałem celu.

Zastanawiałem się czy ktokolwiek mnie szuka. O ile ktokolwiek zorientował się że mnie nie ma.

Było mi cholernie zimno, ale rozgrzewała mnie jedno pytanie, na które nie byłem w stanie zaleźć odpowiedzi.

Po co ja żyje...?












Wiem to co napisałam jest totalnie cringe i jest mega żałosne, ale nie mogłam się powstrzymać, kiedy moja bestie podsunęła mi pomysł tej rozmowy rodziców Paprota z Paprotem i Kendrą.

Jak mnie jeszcze nie zablokowaliście, to obiecuje że chyba skończę z tymi cringe akcjami

OBIECUJE NAPRAWDĘ.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro