Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3.

(Pov Eve)

- Kupiliśmy bańki. - Oznajmiła Kendra, wchodząc do kuchni. Za nią szłam ja, a za mną Vanessa. Wszystkie niosłyśmy siatki z zakupami. Przed chwilą wróciłyśmy z miasta, bo byłyśmy na zakupach.

- A lody? - Spytał Warren.

- Też, ale jak nam nie pomożesz z zakupami, to nie dostaniesz.

Mężczyzna natychmiast zerwał się z krzesła i poszedł do samochodu po resztę toreb.

Zaśmiałam się z jego reakcji i pomogłam przekładać produkty do szafek i lodówki. Po chwili, dzięki pomocy Warrena, wszystkie siatki zostały opróżnione.

- Hej. - Przywitał się z nami Seth, wchodząc do pomieszczenia.

- Ty to masz wyczucie. Przychodzisz wtedy, gdy jesteś już niepotrzebny. - Gdy usłyszałam, co palnęłam, zakryłam usta dłonią. - Nie to miałam na myśli. Znaczy to, ale tak nie do końca. Znaczy... Przepraszam.

Seth przyjrzał mi się spod przymrużonych powiek. Trochę na pewno go tym uraziłam. Cholerka... Mam za długi jęzor.

- Cze... - Zaczął Paprot, wchodząc do kuchni.

Vanessa przerwała mu.

- Kolejny, no. Tylko Warren zasłużył na lody...

- Ej! Ja też chce lody!

***

(Pov Kendra)

Wszyscy usiedliśmy sobie w ogrodzie. Niektórzy siedzieli na tarasie, niektórzy na kocykach, na trawie. Dziadek miał opakowanie baniek, które kupiliśmy.

Wróżki podlatywały do baniek i sprawiały, że te zmieniały kolory i kształt.

W pewnym momencie jedna z wróżek urosła bańkę i zamknęła w niej inna wróżkę. Zdenerwowana istota wydostała się z pułapki i uwięziła swoją towarzyszkę. Wszystkie wróżki zaczęły zamykać się nawzajem w bańkach.

Po chwili jedna z tych bardziej rozważnych wróżek poprosiła żeby reszta maleńkich istotek upoiła się. Wróżki posłuchały.

- A co gdyby ich zamknąć w takich bańkach? - Duża czerwono-skrzydła wróżka wskazała rączką w naszym kierunku.

- Co?! Nie! - Chciałam zaprotestować, ale nie zdążyłam bo gromada wróżek podleciała do mnie i zamknęła mnie w ogromnej bańce.

Bańka uniosła się trochę nad ziemię, ale nie unosiła się wyżej.

Pierwsze co zrobiłam, to przewróciłam się. Serio, stanie w takiej bańce wcale nie jest proste.

Bańka potoczyła się w kierunku bańki Paprota. Połączyły się, a ja upadłam na niego.

- Ał. - Stwierdziłam, usiłując podnieść się tak, aby nie zgnieść jeszcze bardziej chłopaka pode mną.

- Ała.

- Sorrki, już z ciebie schodzę. - Usiłowałam wstać, co skutkowało tym, że znowu wywaliłam się na Paprota.

(Pov Papek)

Kendra wywaliła się na mnie po raz drugi. Starałem nie zwracać uwagi na to, że przydusza mnie swoim biustem.

- Czy możesz ze mnie zjeść? - Spytałem, czując że się czerwienię. (Rozkmina - skoro Papek ma srebrną krew, to zamiast czerwony, robi się srebrny. A jak napiszę że się "zasrebrzył", to będzie poprawnie?)

- Sorrki. - Dziewczyna ponownie spróbowała ze mnie zejść, ale teraz zamiast wstawać, usiadła koło mnie. Była cała czerwona.

-Nic się nie stało. - Poprawiałem się, żeby bardziej siedzieć, co było trochę trudne, bo wystarczył jeden ruch, a bańka cała się chwiała.

Gdy wróżki zauważyły, że udało nam się wstać, popchnęły bańkę tak, że znowu się na siebie poprzewracaliśmy. Tym razem to ja przygniotłem Kendrę.

Dziewczynka jęknęła.

- Ać. Nie żeby coś, ale trochę ciężki jesteś. - Zauważyła.

- Przepraszam. - Zszedłem z niej i położyłem się na dnie bańki, tak abym znowu nie wywrócił się na wróżkokrewną.

Dziewczyna położyła głowę na mojej klatce piersiowej i przymknęła oczy.

Po chwili oboje usnęli.

***

(Pov Seth)

Wróżki zamknęły mnie w bańce, a potem połączyły moją bańkę z bańką Eve. Obecnie leżeliśmy w milczeniu koło siebie, obserwując Kendrę wyglebującą się na Paprota.

Dziewczyna obok mnie cały czas na mnie zerkała, ale nie odezwała się. Ja też nie zamierzałem rozpoczynać rozmowy.

- Przepraszam. - Zaczęła. - Ja... Serio sorrki. Czasami coś palnę nie zastanawiając się co mówię i... Raz obraziłam niechcący jakiegoś ważnego kolegę taty... Ale - podniosła się na łokciach i spojrzała na mnie. - bardziej boli mnie, gdy ty się na mnie obrazisz. - Opuściła wzrok. - Przepraszam.

Przyjrzałem się jej. Wyglądała jakby serio było jej przykro. Uśmiechnąłem się.

- Nie potrafię się na ciebie gniewać. - Stwierdziłem, przytulając ją mocno.

Uśmiechnęła się i położyła głowę na moim brzuchu. Zarumieniłem się.

Zacząłem bawić się jej włosami. Spojrzałem na bańkę Paprota i Kendry. Moja siostra leżała na jednorożcu. Chłopak obejmował ją ramionami. Oboje spali.

- Wyglądają tak słodko... - Szepnąłem do Eve.

- Yhm. - Mruknęła. Spojrzałem na nią. Też spała. Uśmiechnąłem się. Wyglądała najsłodziej na świecie.

No dzisiaj klasycznie, przesładzanie wszystkim dookoła życia. Mam nadzieje że się podoba. ~Vikimelka

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #baśniobór