1.
Kendra zeszła na dół do kuchni. Siedziała tam już babcia i Paprot. Ziewnęła i usiadła przy stole.
- Cześ babciu.
- Witaj kochanie. - Odpowiedziała staruszka i podała jej talerz z tostami.
- Mam dla ciebie niespodziankę. - Oznajmił chłopak.
- Naprawdę? Jaką? - Dziewczyna momentalnie się rozbudziła.
- Zaraz się dowiesz. - Powiedział jednorożec. W momencie gdy skończyła ostatniego tosta usłyszała jakby podmuch wiatru przed domem. Chłopak złapał ją za rękę i wyciągną na werandę. Na początku nie widziała nic specjalnego, ogród wyglądał jak zwykle. Ale nagle zobaczyła rzekomą niespodziankę.
- Raxtus! - Krzyknęła i nie zważając na to że jest w skarpetkach podbiegła do smoka przytulając go mocno.
- Też się cieszę na twój widok Kendro. - Zaśmiał się smok.
- Ej bo zacznę być zazdrosny. (O kogo?😏Tak, wiem, żart nie na miejscu, ale nie mogłam się powstrzymać. ~ Vikimelka, kom z korekty książki) - Paprot poszedł do nich. - Cześć Raxtusie.
- Witaj Paprocie. - W tym momencie przez drzwi wyjrzała zdziwiona Tess i krzyknęła:
- Smok!
- Podejdź tu Tess. Nic ci nie zrobi. - Wróżkokrewna uspokoiła kuzynkę. Ta podeszła powoli do smoka.
- Witaj Tess. Słyszałem że lubisz wróżki. To prawda?
- Tak. - Odpowiedziała trochę onieśmielona dziewczynka.
- No właśnie. Mógłbyś pokazać się Tess w swojej drugiej postaci.
- O nie! Na pewno nie! Szczególnie że zaraz wstanie Seth i zacznie się jeszcze ze mnie nabijać.
- Dlaczego miałbym się z ciebie nabijać? - Spytał przed chwilą wspomniany chłopak.
- O wilku mowa... Nie ważne! - Smok naprawdę nie lubił swojej drugiej postaci.
- Ja też mogę się przemienić. - Zaproponował jednorożec.
- I będziesz takim koniem z rogiem? - Podekscytowała się ich kuzynka. Paprot kiwną głową i po chwili stał przed nimi śnieżnobiały koń z srebrną grzywą.
- WOW. - Tess spojrzała na niego z oczami wielkimi spodki.
- No nieźle. - Stwierdziła Kendra. - A mogę cię... Pogłaskać?
- No dobra, dla was zrobię wyjątek. - Jednorożec podszedł bliżej pozwalając aby dziewczynki pogłaskały go po szyi.
- Czemu nie chcesz się przemienić? - Spytał zaciekawiony Seth patrząc na Raxtusa.
- Bo nie lubię swojej człowieczej formy. Kendra mnie już widziała i tyle mi starczy.
- Proszeeee... - Jęczał dalej chłopak.
- Nie, bo będziesz się ze mnie nabijać.
- Nie będę. Obiecuje! - Smok spojrzał na niego podejrzliwie ale po chwili przemienił się w swoją ludzką postać. Wyglądał trochę jak chłopak-wróżka, ale trochę powiększony. Nie był też wielkości normalnego człowieka tylko tak mniej-więcej po środku.
Seth z trudem powstrzymał śmiech. Tess za to była zachwycona.
- WOW! - krzyknęła i podbiegła do niego - Wyglądasz jak wróżka!
- Wiem, ale nie musisz tak krzyczeć.
- Ja tam chciałabym wyglądać jak ty. - Oznajmiła.
- Dziękuję - Raxtus uśmiechną się delikatnie. Widać było że pochwała od dziewczynki poprawiła mu humor. - Ale pozwolicie że przemienię się z powrotem w smoka bo zaraz wstaną inni. - Po chwil stał przed nimi z powrotem w postaci smoka. - Obiecujecie że nikomu nie powiecie? - Spytał patrząc na zaklinacza cieni który cały czas próbował nie wybuchnąć śmiechem.
- Tak. - Powiedział i odszedł do domu chichocząc.
- A wy?
- Tak. - Zgodzili się równocześnie.
- Jak to się stało że wyglądasz tak, a nie inaczej? - Spytała zaciekawiona dziesięciolatka.
- Jak byłem mały to bazyliszek pożarł moje rodzeństwo. Zobaczyły to wróżki i szybko podleciały uratować ostatnie ocalałe jajo, czyli mnie. I jakoś tak za sprawą wróżkowej magii jestem tym kim jestem.
- Ja bardzo lubię to kim jesteś. - oznajmiła Kendra i znowu przytuliła się do niego. - Bardzo lubię że jesteś taki wyjątkowy.
-Dziękuję.
-Ej, bo zrobię się zazdrosny!-Krzykną Paprot. Wszyscy się roześmiali a wróżkokrewna podeszła do niego i cmoknęła go w policzek. Szepnęła mu do ucha:
-Jego lubię, ciebie kocham.
Mam nadzieję że się spodoba, bo pisałam to na szybko. Sorrka za błędy. ~Vikimelka
Uch... Już wiem czemu nikt nie chce tego czytać... Tona błędów + tak słodkie że porzygać się idzie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro