Część 6 tego rakowiska
No a więc dziś startuję ze swoimi starymi rysunkami (wakacje 2017). Cóż.. progres jest. Nie mam pojęcia czemu już po piątej klasie rysowałam takie schizowe rzeczy... Może to od fazy na creepypasty (która dalej się ciągnie). Taak, wiem, teraz wszyscy obcy mi ludzie mają mindfucka, że jakiś dzieciak próbuje swoich sił na wattpadzie... whatever. Głupio mi pisać o takich pierdołach, nevermind. Nie przedłużając, startujemy. :>
Jakby co uznajmy, że tych plam nie ma ;_;
Ps: Ostrzegałam, że są zjarane. ;))
A tu takie drobne porównanie:
Cóż, na dziś to tyle, bo mam sporo roboty. Miłego dnia/miłej nocy~
(Dalej nie wiem po co to prowadzę. Jakby ktoś chciał jakiś rysek or something to pisać, bo nie mam co robić ze swoim życiem (^\\3\\^))
Pisała jakże zjarana lizaczkami MK
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro