Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

- Jimin! Gramy na trzy! - krzyczał Kai, przyjmując piłkę od drużyny przeciwnej.
- Shownu! Dwa! - odkrzyknąłem i czekałem na wystawienie piłki od przyjaciela. Chłopak odbił piłkę wysoko w moją stronę więc wybiłem się jak najmocniej i zaatakowałem. Niestety nie patrzyłem na kogo atakuję. Moją piłkę odebrał Vernon. Skubany.
- Dobrze Jimin! Brawo Vernon! - chwaliła nas pani Cheol. - 22:24! Setowa!

Vernon jak zwykle zagrał na dwa, więc teraz byłem pewny wygranej. Piłkę odebrał Sehun, podał do Yugyeoma, na co ten wystawił mi piłkę i ponownie zaatakowałem. Specjalnie na szatyna, który stał rozkojarzony.
Chłopak po chwili ocknął się i zrozumiał swój błąd, gdy przeleciała obok niego piłka.
- Koniec! Brawo chłopcy! A ty Vernon nie graj na dwa, tylko trzy jeśli jest luźno. - powiedziała pani Cheol. - No. Za miesiąc sezon turniejowy, a w poniedziałek za tydzień po meczach wybieramy kapitana.

- Musiałeś spierdolić? - warczał na szatyna Vernon.
-A...Ale ja n...nie chciałem. - bronił się chłopak.
- Podobno jesteś synem jednego z ligi mistrzów i grasz od dziecka. - czarnowłosy nie dawał za wygraną.
- To tylko jedna akcja. Daj spokój. - wywrócił oczami szatyn.
- Joshua ma racje. Wrzuć na luz. - mruknąłem i wyszedłem z szatni.
Zaraz potem dołączył do mnie Yugyeom.
- Na pewno będziesz kapitanem! - ekscytował się blondyn.
- Yuggie, przecież kapitanem będzie Shownu lub Vernon. - zaśmiałem się.
- Ale pani Cheol mówiła...- buzia mu się nie zamykała.
- Yugyeom przyjacielu. - powiedziałem słodko.
- Tak ChimChim?
- Zamknij się bo ci zaraz skleje te wary.
- Aish... No oki ale zobaczysz. - uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Spojrzałem na niego wilkiem i sięgnąłem po moją czarną kurtkę która wisiała na smukłym wieszaku. Ubrałem ją i ruszyłem korytarzem w stronę wyjścia.
- Czekaj! - krzyczał Yugyeom.
Posłusznie stanąłem i poczekałem na przyjaciela.
- Chcesz dzisiaj wbić do mnie na noc? Starsi wyjechali więc wolna chata.
- Spoko. Tylko napisze do rodziców, żeby się nie martwili potem.
Do: eomma
Idę do Yuggiego na noc.

- Załatwione. - powiedziałem i schowałem telefon do kieszeni. Jednak po chwili poczułem wibracje.

Od: Eomma
Nie dziś Jimin.

Do:Eomma
Dlaczego? No halo

Od:Eomma
Musimy pogadać synu.
Wracaj do domu.

- Kurwa. - mruknąłem do siebie chowając telefon do kieszeni.
- Co jest? - zapytał blondyn.
- Nie mogę dzisiaj wpaść. Mam rozmowę z rodzicami. - powiedziałem wzdychając.
- Pogadamy kiedy indziej. Cześć! - powiedział Yugyeom i poszedł w swoją stronę.
- Cześć. - odpowiedziałem i poszedłem w stronę mojego domu. Wyjąłem słuchawki, podpiąłem je do telefonu i puściłem muzykę. W moich słuchawkach rozbrzmiewał głos Taeyanga w piosence Eyes, nose, lips. Szedłem i rozglądałem się po okolicy. Poszedłbym teraz chętnie na plażę, ale nie. Zapierdalaj do domu.

- Wróciłem. - powiedziałem głośno, zamykając za sobą drzwi.
- Jesteśmy w kuchni! - krzyknęła moja mama.
Zdjąłem swoje buty oraz plecak. Odwiesiłem kurtkę na wieszak, wziąłem plecak do ręki i ruszyłem korytarzykiem do kuchni. Moja mama właśnie parzyła herbatę, a ojciec siedział i czytał gazetę.
- Siadaj synku. - powiedziała moja mama do mnie, stawiając herbaty na stole.
- Więc? - zapytałem, nie kryjąc swojej irytacji.
- Jiminnie posłuchaj. Moja firma miesiąc temu przeniosła się do Seulu. - odezwał się mój ojciec.
- I? - ponaglałem go. - Co to ma wspólnego ze mną?
- I teraz nasza kolej by się przenieść. Dom już kupiłem, a tobie kupiłem mieszkanie blisko szkoły
- Co? - otworzyłem szeroko oczy.
- Dziś zacznij się pakować. Jutro wyjeżdżasz. My dołączymy do ciebie z mamą za tydzień, ponieważ musimy jeszcze parę rzeczy pozałatwiać. Wszystkie papiery i sprawy dotyczące ciebie są pozałatwiane, dlatego wyjedziesz wcześniej.
- Ty sobie jaja ze mnie robisz?
- Jiminnie język. - skarciła mnie mama.
- Mam to w dupie! Tu jest moje życie! Jestem w kadrze mistrzów Busan! Co wy sobie myślicie?! - krzyczałem na nich.
- Synku, ja wiem że to dla ciebie trudne. Ale niestety musimy. Mieszkać będzie tam z tobą twój kuzyn Taehyung. - powiedział spokojnie mój ojciec.
- Nic kurwa nie wiesz. - syknąłem w jego stronę i wyszedłem z kuchni. Pobiegłem po schodach do góry i zamknąłem się w pokoju. Zaraz będzie kłótnia.
Czekałem na krzyki ale było cicho.
Zszedłem z łóżka, podszedłem do drzwi i otworzyłem je cicho. Zrobiłem kilka kroków w stronę schodów. Wystarczyło żebym usłyszał ich rozmowę.
- Yeol skarbie, jesteś zbyt surowy w tej sprawie. On nie musi się przenosić z tego powodu. - mówiła moja mama.
- HyoJin ale ja nie pozwolę żeby mój syn był gejem. Zobacz na tego całego Yugyeoma. Dlatego najlepiej będzie jak zmieni środowisko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro