4
- Wstawaj Jimin. Już jesteśmy. - Taegyung popukał mnie lekko w ramię. Podniosłem do góry ręce i wyprostowałem nogi żeby móc się przeciągnąć. Ziewnąłem lekko i otworzyłem oczy. Za oknem po mojej prawej stronie widniały ogromne, białe i ekskluzywne bloki. Było ich dość dużo. Przed nimi był wielki park, który tętnił życiem. Musiałem przyznać, że okolica była miła dla oka.
- Napatrzyłeś się już? - z podziwu wyrwał mnie śmiech kuzyna.
- Tutaj jest pięęęęęęęęknie. - powiedziałem ziewając.
- Wiem. A teraz trzymaj. - szatyn podał mi papierowy, brązowy kubeczek który pachniał lekko kawą. - Pij powoli.
Wziąłem do rąk ciepły kubek, zdjąłem wieczko i po chwili uderzył mnie jeszcze mocny zapach kawy.
Przyłożyłem kubek do ust i ostrożnie wziąłem łyka. Była taka jak lubię. Bez mleka i cukru. Mocna i czarna. Podczas gdy ja sączyłem napój, Taehyung dał kartę stróżowi osiedla i wjechaliśmy na jego teren, a dokładnie segment A3 jak to powiedział pan w mundurze.
Po wypakowaniu samochodu i wniesieniu wszystkiego na dziesiąte, czyli ostatnie piętro gdzie można dojechać windą, Taetae wyjął klucze i otworzył drzwi do mojego mieszkania. Wnieśliśmy na korytarzyk rzeczy a ja oniemiałem. To mieszkanie było wprost zajebiste. Po mojej prawej były kręte schody z jasnego drewna, obite frędzelkowatą, białą wykładziną które prowadziły na górę. Dalej był ogromny salon, którego głowną "ścianą" było wielkie okno z widokiem na Seul. Saloon był w stonowanych barwach. Jasne panele i ładne szare ściany. Były tam białe, skórzane sofy przy których stał duży, jasny, drewniano szklany stół, ogromny płaski telewzior, wieża stereo, niemała biblioteczka, regał z winami. Poszedłem dalej, eksplorując mieszkanie. Na przeciw salonu była kuchnia, która była utrzymywana w podobnych kolorach jak salon. Wszystko było nowoczesne, czyste, gotowe do użycia.
- Ładnie co? - zapytał Taehyung, o którego obecności zapomniałem.
- Jest pięknie. Naprawdę. Ale ja będę mieszkać tu sam, po co mi aż tak wielkie mieszkanie?
- Zapytaj swoich rodziców. A teraz chodź na górę. - zachęcił mnie brunet.
Poszedłem posłusznie za chłopakiem na górę po miękkich schodach. Na lewo masz swój pokój, a w nim drzwi do kolejnego pomieszczenia czyli garderoby.
- Na wprost masz łazienkę, po prawej pokój dla gości a na przeciw swojego pokoju masz wyjście na balkon - wskazał na rozsuwane szklane drzwi, za którymi kryła się nie mała altanka z roślinami.
- To jest chore. - mruknąłem.
- Dlaczego? - brunet okazał się zaskoczony moją reakcją. - Przecież podoba ci się tu.
- Jest ładnie, ale wolał bym sobie sam na wszystko zapracować a nie wszystko dostawać. - przejechałem ręką po włosach, po czym szarpnąłem za końce dając upust frustracji.
- Typowy Park. - zaśmiał się Tae. - Ale uwierz mi, tu się dzieją bajeczne imprezy.
- Bajeczne imprezy to były w Busan. - westchnąłem i wyjąłem telefon z tylniej kieszeni spodni.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro