39
Yoongi POV
Wróciłem do chłopaków po wyjaśnieniu sprawy z Jiminem. Miałem nadzieję, że zrozumiał wszystko i nie będzie już mi wchodził w paradę. Podałem piłkę do Marka by zaczął grę, ale ten o dziwo ją odrzucił w bok.
- Co do cholery? - spytałem, marszcząc brwi.
- Co to miało znaczyć? - zapytał brunet z wyraźną pogardą w głosie.
- Rozpoczęcie gry, a co innego? - westchnąłem i ruszyłem do miejsca gdzie poturlała się piłka, jednak ktoś szarpnął mnie za nadgarstek.
- Nie to idioto. To z Jiminem. - powiedział Jackson, nadal zaciskając dłoń wokół mojego nadgarstka.
- Wyjaśniliśmy sprawę i tyle. - wzruszyłem ramionami. - A teraz mnie puść bo chcę iść po piłkę.
- Ty jesteś normalny Yoongi? - wtrącił się Hoseok. - Jakim prawem śmiałeś powiedzieć, że wyjazd Sary to jego wina?
- A nie jest? - obróciłem się w jego stronę. - Wszystko na to wskazuje.
- Co do cholery wskazuje? Co ci nagle odpierdoliło? Najpierw razem z nim pomagałeś mi, a teraz znowu odpierdalasz cyrki.
- Nie widziałeś tego Jung? Zamiast zadzwonić do ciebie, zadzwoniła do Jimina. Nie powiedziała tobie że jest w ciąży. Kto pierwszy się o tym dowiedział? Park. Kogo chciała widzieć po raz ostatni? Parka pierdolonego Jimina. Zrozum stary to jego wina. Napewno wie dokąd i dlaczego wyjechała, a ten śmieć nie chce nam powiedzieć.
Ciemnowłosy prychnął i podszedł do mnie, zaciskając ręce w pięści.
- Sara się bała. Cały czas miała kontakt z Borą. Ona mi o wszystkim powiedziała. Sara zna Jimina dłużej niż mnie i bardziej mu ufała. Owszem bolało mnie to, ale to rozumiałem. Dużo w życiu przeszła, zresztą sam o tym wiesz że jest nieufna.
- Nie ważne. Zacznijmy grać. - powiedziałem i ruszyłem w stronę kosza z piłkami.
- Nie. Chłopaki, idzcie do domu. Odpocznijcie przed jutrem i pamiętajcie o zbiórce na 8:30. - oznajmił Hoseok i ruszył do szatni.
- Chwila, chwila. To ja tu jestem kapitanem i ja decyduję co i jak. - przypomniałem.
- Ty lepiej napraw sprawy z Jiminem. Masz to zrobić, inaczej odchodzimy z drużyny. - warknął ciemnowłosy i zniknął za drzwiami hali.
Odwróciłem się i kopnąłem z całej siły w wózek z piłkami. Wyciągnąłem z kieszeni telefon i wybrałem numer do osoby, która napewno mi pomoże.
- Halo? - usłyszałem dziewczęcy głos.
- Hej Tzuyu... - przywitałem się.
- Jeśli dzwonisz do mnie i myślisz że pomogę ci z Jiminem to się grubo mylisz. - powiedziała stanowczo.
- Tzuyu, proszę...
- Nie, Yoongi. Robisz to dlatego bo ci karzą, a nie z tego bo jest ci przykro. Zacytuję cię: "Spierdalaj". - dziewczyna rozłączyła się.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro