Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

38

Jimin POV

Wyszedłem z sali bez słowa. Powiedzenie, że byłem wkurwiony nie opisywało tego co czułem. Byłem zły, rozczarowany i smutny. Nigdy bym nie pomyślał, że Yoongi będzie mnie obwiniał o wyjazd Sary. Przechodząc przez korytarze szkolne miałem ochotę coś rozwalić. Wyżyć się. Schodząc ze schodów i wychodząc z ogromnego budynku szkoły, nadal rozmyślałem nad sytuacją.
Jak on mógł? Dobrze wiedział, że to nie moja wina. Ona sama podjęła tą decyzję, mimo moich błagań. Nawet mnie nie powiadomiła o tym kiedy i dokąd wyjeżdża. Po prostu się rozpłynęła. Po jej wyjeździe Hoseok kompletnie się załamał. Razem z chłopakami trzymaliśmy go przy życiu i postawiliśmy jako tako na nogi. I w momencie kiedy było już dobrze, znów się coś spierdoliło.
Podczas tych rozmyślań nawet nie zauważyłem, kiedy dotarłem do domu.
Wszedłem do mieszkania i z czystym namysłem podszedłem do barku, gdzie znajdowały się nienaruszone, przeróżne alkohole. Nie chciało mi się patrzeć na etykiety więc wziąłem do rąk dwie, duże butelki soju i odszedłem od barku, zamykając jego drzwiczki biodrem. Rzuciłem się na kanapę i otworzyłem pierwszą butelkę, której gwint natychmiast przyłożyłem do ust. Substancja przyjemnie rozgrzewała mnie i równocześnie odprężała. Przełożyłem butelkę do drugiej ręki by móc sięgnąć po pilota do telewizora i telefon. Włączyłem go i zacząłem oglądać jakąś dramę, popijając cały czas alkohol.

***

- Jimin ty zjebie. - usłyszałem znajomy głos. Otworzyłem leniwie oczy i zobaczyłem rozmazaną postać, która stała nademną.
- C..Co ty tu robisz w moim mieszkaniu? - nie potrafiłem skleić porządnie zdania, ponieważ alkohol zaczął bardzo mocno działać.
- Jimin, dzwoniłem do ciebie. - chłopak podniósł na mnie głos.
Parsknąłem nagle śmiechem i wziąłem do ręki telefon. Zobaczyłem jak przez mgłę nieodebrane połączenia i w jednej sekundzie się zezłościłem.
- Czego nie dzwonisz?! - wrzasnąłem na urządzenie, które nadal milczało. - No gadam do ciebie!
- Jimin...
- Takić ćwany? Zobaczymy czy umiesz latać. - rzuciłem urządzenie w dal, które odbiło się od frontowej ściany i upadło na podłogę z dużym hukiem.
- Już nie ćwany, co? - zapytałem z dumą.
- Jimin, posłuchaj mnie. - chłopak złapał mnie za ramiona i zmusił do patrzenia mu w oczy.
- Taeeśś...- zamruczałem, kiedy znalazł się blisko mnie. - Ładnie wyglądasz.
- Uspokój się i idź spać. - powiedział i naciągnął na mnie koc.
- Ale ja nie ce. Ja chce buzi. - wybełkotałem obrażonym tonem.
Brunet zbliżył się bardziej do mnie i popatrzył dziwnym wzrokiem.
- Co? - zapytał.
- To. - odpowiedziałem i przyciągając go do siebie, zacząłem go całować.

_______________________________
Nie wiem.
Nie mam weny i najchętniej zrobiłabym już akcję główną.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro