3
O 05:30 byłem już gotowy do wyjazdu. Miał przyjechać po mnie mój kuzyn. Niejaki Kim Taehyung. Nie pamiętam go, ale dużo o nim słyszałem. Wydaje się być spoko gościem.
- Uważaj na siebie słoneczko. - powiedziała moja mama i podeszła do mnie by poprawić mi kurtkę.
- Dobrze. - obiecałem.
- Pieniądze masz na karcie. Będziemy ci co miesiąc przesyła...
- Nie będzie takiej potrzeby mamo. Znajdę sobie pracę. - powiedziałem, przerywając jej.
- Zróbmy tak. Do póki nie znajdziesz pracy będziemy ci przesyłać pieniądze. Dobrze? - zapytała z nadzieją w głosie.
Powstrzymałem chęć przewrócenia oczami więc westchnąłem ciężko.
- Dobrze. - przytaknąłem i posłałem jej ciepły uśmiech.
Chciałem się usamodzielnić. Zarabiać na siebie i na swoje rzeczy, a nie być pizdusiem który żyje na pieniążkach rodziców.
- Mój synek. - rozczuliła się i przytuliła się do mnie. Zaskoczyło mnie to nieco, ale odwzajemniłem uścisk.
Nagle za moimi plecami usłyszałem chrząknięcie.
- Nie przeszkadzam? - zapytał męski, niski głos.
- Taehyung! - wykrzyknęła moja mama puszczając mnie. - Aleś ty wyrósł i wyprzystojniał.
Odwróciłem się do rozmówcy mojej mamy. Był to wysoki, młody chłopak o brązowych włosach i ciemnych oczach. Miał prostokątny, szeroki uśmiech a po słowach mojej mamy na jego poiczkach pojawił się rumieniec. Nie powiem. Jest przystojny.
- Cześć Jimin! - wyciągnął do mnie rękę, uśmiechając się szeroko. - Jestem Taehyung. Twój kuzyn a niedługo i sąsiad.
- Cześć cześć. - uśmiechnąłem się ponownie i uścisnąłem mu dłoń.
- Napijesz się czegoś? Zjesz coś? - zaproponowałem. Widać było po nim zmęczenie.
- Poprosiłbym kawy.
- Chodź Tae, zjedz normalne śniadanie. I tak na razie ekipa wpakowuje moje rzeczy.
Po śniadaniu pożegnaliśmy się z moją mamą, która wycałowała i wytuliła nas za wszystkie czasy. Gdy wsiedliśmy do auta, Taehyung odpalił silnik, pomachał mojej mamie i ruszyliśmy w drogę. Przez miasto musieliśmy dostać się na autostradę, co nam trochę zajęło z powodu korków.
- Więc Tae... Gdzie będziemy mieszkać? - zapytałem po pewnym czasie by przerwać ciszę. No dobra, grało radio ale wiecie o co chodzi.
Wspomniany uśmiechnął się szeroko i przesunął ręką po włosach by nie wchodziły mu w oczy.
- Może od początku co? Będziesz chodzić ze mną do liceum Seulskiego Han. Ja jestem na profilu informatycznym więc będziesz w innej klasie. Mieszkać będziemy w blokach przy parku Kim YoJina. Masz szczęście że twoi rodzice są bogaci i załatwili ci penthouse.
- Co? - prawie się zachłysnąłem colą, której właśnie upiłem łyk.
- Ustawili cię nieźle. Ale wracając. Mieszkam na przeciw ciebie, więc jak coś to śmiało przychodź. A teraz lepiej się zdrzemnij, bo czeka nas potem dużo roboty, a jutro szkoła.
Jęknąłem na wiadomość o szkole. Tak bardzo nie chciałem tam jeszcze być.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro