Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27

YOONGI POV

Od: Jimin
W dupie kurwa.

O teraz to przegiął. Zamknąłem oczy i lewą ręką ścisnąłem koniuszek nosa. Co teraz... Co teraz... Co teraz...
Mark!
- Mark! - krzyknąłem do bruneta siedzącego obok swojego chłopaka.
Ciemnowłosy wstał posłusznie i podbiegł do mnie wyraźnie zdziwiony moim zawołaniem. Za Markiem wstał też Jackson i poszedł w ślady chłopaka.
- Tak, hyung?
- Mógłbyś mi namierzyć komórkę Jimina? Debil nie chce powiedzieć gdzie jest. - mruknąłem.
- Nie dziwię się mu. Najpierw się liżecie a potem... - chciał dokończyć ale gdy zobaczył moją twarz, zrezygnował.
Zacisnąłem dłonie w pięści. Czułem jak moje policzki się czerwienią ze złości. Zamknąłem oczy i zacisnąłem mocno szczękę. Byłem pewny że zaraz sobie ją połamię.
- Nie lizaliśmy się. - wycedziłem przez zaciśnięte zęby.
- I po co kłamiesz? Widzieliśmy zdjęcie. - blondyn spojrzał na mnie z wyrzutem.
- Jack, skarbie. Bądź już cicho. - szepnął do niego Mark a potem przeniósł wzrok na mnie. - Masz jego numer?
Skinąłem głową, otworzyłem oczy i sięgnąłem dłonią do tylniej kieszeni spodni, gdzie był mój telefon. Wystukałem kod, wszedłem w kontakty, wyszukałem Jimina i dałem urządzenie koledze.
Mark wyjął swój wielki telefon i zaczął coś na nim robić. Po chwili oddał moją własność, nie odrywając ani nie przerywając swojej pracy.
- Ma włączoną blokadę. - mruknął po chwili Mark. - Będzie mi trudno...
- Zajebiście. - fuknąłem.
- Ja wiem gdzie on jest. - odezwał się nagle się Jackson.
Oboje spojrzeliśmy na blondyna. Mark zdawał się zabijać go wzrokiem.
- Zna się z Tzuyu, która siedziała na trybunach. Najwidoczniej czekała na niego, żeby razem pójść na lekcje wokalu. - wruszył ramionami Jackson.
- Skąd to wiesz? - brunet był zdezorientowany.
- Nie wiem. Zgaduje.
Przewróciłem oczyma, odwróciłem się na pięcie i poszedłem szybkim krokiem w stronę wyjścia z sali gimnastycznej. Ja mu kurwa dam być w dupie.

(WŁĄCZ MUZYKĘ U GÓRY DLA LEPSZEGO EFEKTU)

Stanąłem przed drzwiami od sali gdzie znajdował się Jimin. Już miałem zacząć w nie uderzać pięściami ale powstrzymał mnie dźwięk muzyki. Po chwili dołączył męski głos. Było słychać też głos nauczyciela wtrącającego uwagi. Miałem ochotę go zabić bo przerywał ten piękny śpiew. Nacisąłem lekko klamkę od drzwi i wszedłem do pomieszczenia. Zobaczyłem tam starszego mężczyznę i młodą dziewczynę, który obserwowali śpiewającego w studio... Jimina. Stałem jak wryty i wpatrywałem się w śpiewającego w skupieniu chłopaka. Był niesamowity. Nagle muzyka ucichła a chłopak zdjął słuchawki, przewiesił je na mikrofonie i wyszedł z studio.
- Świetnie! Nie bój się śpiewać wyżej bo wychodzi ci to naprawdę dobrze. - skomentował starszy mężczyzna po tym jak Jimin stanął obok niego.
- W ładnej dupie jesteś. - odezwałem się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro