Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21

Ostatni na dzisiaj, żebraczki moje
___________________________________

- Przepraszam. - powiedział cicho blondyn. Wstałem by móc ocenić w razie czego się obronić.
- Za co konkretnie? - zasyczałem. Wiedziałem, że jego przeprosiny to zwykła drwina. Przez tyle czasu traktował mnie jak śmiecia, innych również a teraz przeprasza?
Blondyn zdjął okulary i spojrzał się mi prosto w oczy.
- Za wszystko. Za twój pierwszy dzień tu, za twoje dni w szkole, za kolację i imprezę. Przepraszam że byłem nie miły... Po prostu...- tłumaczył się, lecz przerwałem mu.
- Posłuchaj mnie uważnie. Nie wiem kim jesteś, nie znam cie a ty mnie. Ale nie rozumiem braku szacunku przez coś co sobie wymyśliłeś. - powiedziałem i podniosłem piłkę.
- Dlatego chciałem cię przeprosić... I pomóc w koszu.
- Słucham? - uniosłem brew.
- Widziałem jak grasz i... - znów mu przerwałem.
- Jestem do dupy tak wiem. Nie musisz się już naśmiewać.
- Chcę ci pomóc. - powiedział i wbił wzrok w ziemię.
- Od kiedy ty taki dobrotliwy się zrobiłeś? - prychnąłem.
- A może się zamkniesz i zaczniemy naukę? - na jego ustach widziałem mały cień uśmiechu.
- Milusi w chuj. - mruknąłem cicho.
- Słucham? - Yoongi uniósł brew i znów przeniósł na mnie wzrok.
- Zacznijmy już. - powiedziałem i rzuciłem mu piłkę.

                         ***

Po treningu wyszliśmy z sali i kierowaliśmy się w stronę mojego osiedla. Cały czas miałem mieszane uczucia co do intencji Yoongiego, chociaż coś we mnie szeptało że jest szczery.
- Kiedy macie następny mecz? - zapytałem, przerywając ciszę pomiędzy nami.
- Za tydzień. - odpowiedział krótko i znów zapadła cisza.
- Jimin... - zaczął cicho. - Naprawdę jesteś w stanie mi wybaczyć?
- Nie wiem.
- Tak myślałem.
- Gdzie mieszkasz? - zapytałem, zmieniając temat.
- Na osiedlu KimJae. - powiedział i wskazał palcem w jakimś kierunku. I tak nie wiedziałem gdzie to jest. - A ty?
- Na tym osiedlu. - odpowiedziałem i wskazałem na jeden z białych budynków.
- Aha. - blondyn nagle przyspieszył kroku i ruszył przez trawnik. - To nara.
Stanąłem jak wryty i analizowałem co się stało. Jeszcze tak bipolarnej osoby nie widziałem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro