21
Ostatni na dzisiaj, żebraczki moje
___________________________________
- Przepraszam. - powiedział cicho blondyn. Wstałem by móc ocenić w razie czego się obronić.
- Za co konkretnie? - zasyczałem. Wiedziałem, że jego przeprosiny to zwykła drwina. Przez tyle czasu traktował mnie jak śmiecia, innych również a teraz przeprasza?
Blondyn zdjął okulary i spojrzał się mi prosto w oczy.
- Za wszystko. Za twój pierwszy dzień tu, za twoje dni w szkole, za kolację i imprezę. Przepraszam że byłem nie miły... Po prostu...- tłumaczył się, lecz przerwałem mu.
- Posłuchaj mnie uważnie. Nie wiem kim jesteś, nie znam cie a ty mnie. Ale nie rozumiem braku szacunku przez coś co sobie wymyśliłeś. - powiedziałem i podniosłem piłkę.
- Dlatego chciałem cię przeprosić... I pomóc w koszu.
- Słucham? - uniosłem brew.
- Widziałem jak grasz i... - znów mu przerwałem.
- Jestem do dupy tak wiem. Nie musisz się już naśmiewać.
- Chcę ci pomóc. - powiedział i wbił wzrok w ziemię.
- Od kiedy ty taki dobrotliwy się zrobiłeś? - prychnąłem.
- A może się zamkniesz i zaczniemy naukę? - na jego ustach widziałem mały cień uśmiechu.
- Milusi w chuj. - mruknąłem cicho.
- Słucham? - Yoongi uniósł brew i znów przeniósł na mnie wzrok.
- Zacznijmy już. - powiedziałem i rzuciłem mu piłkę.
***
Po treningu wyszliśmy z sali i kierowaliśmy się w stronę mojego osiedla. Cały czas miałem mieszane uczucia co do intencji Yoongiego, chociaż coś we mnie szeptało że jest szczery.
- Kiedy macie następny mecz? - zapytałem, przerywając ciszę pomiędzy nami.
- Za tydzień. - odpowiedział krótko i znów zapadła cisza.
- Jimin... - zaczął cicho. - Naprawdę jesteś w stanie mi wybaczyć?
- Nie wiem.
- Tak myślałem.
- Gdzie mieszkasz? - zapytałem, zmieniając temat.
- Na osiedlu KimJae. - powiedział i wskazał palcem w jakimś kierunku. I tak nie wiedziałem gdzie to jest. - A ty?
- Na tym osiedlu. - odpowiedziałem i wskazałem na jeden z białych budynków.
- Aha. - blondyn nagle przyspieszył kroku i ruszył przez trawnik. - To nara.
Stanąłem jak wryty i analizowałem co się stało. Jeszcze tak bipolarnej osoby nie widziałem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro