Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

💫🎄19🎄💫

- No nareszcie jesteście! - krzyknął Namjoon po otworzeniu nam drzwi. - Co tak długo?
- Zapo... - zaczął Tae, ale szybko mu przerwałem.
- Mieliśmy małe opóźnienia przez korki. - wyszczerzyłem się i pchnąłem bruneta do środka mieszkania. Korytarz był wystrojony lepiej niż nie jedna dzielnica w stanach na święta, w powietrzu unosił się smakowity zapach jedzenia, było słychać śmiechy i rozmowy innych. Namjoon zabrał od nas pakunki i pobiegł do jakiegoś pokoju. Zacząłem zdejmować buty, a potem kurtkę. Chwilę poczekałem na Taehyunga i gdy byliśmy gotowi, ruszyliśmy do pokoju gdzie wszyscy już siedzieli.
Przy długim stole siedziało 14 osób, a dokładniej chłopaków. Rozpoznałem moich nowych znajomych a parę twarzy było dla mnie nowych.
- Cześć wszystkim! - powiedziałem głośno, gdy weszliśmy do pokoju.
- Uwaga! - zabrzmiał z tyłu głos. - Przesuńcie się na chwilę.
Przesuneliśmy się za prośbą, a po sekundzie ukazał się Jin, który szedł z dwoma głębokimi miskami z jedzeniem. Gdy postawił je na stole, obciągnął swoją koszulę i porozglądał się dookoła.
- Wszyscy już są? - zapytał brunet.
- Nie ma i nie będzie Sary. - oznajmiłem. - Źle się czuje.
- Czyli Semi, Mikoyu i Hyorin też nie będzie... Szkoda.- mruknął Jin, a po chwili na jego twarz znów wkradł się uśmiech. - Proszę żeby teraz wszyscy wstali i się przywitali.
Jin jako gospodarz domu sprawiał się świetnie. Dzięki niemu naprawdę było przytulnie.
Najpierw podbiegł do mnie Jungkook, który uwiesił się mi na szyi.
- Cześć hyung! - zawołał radośnie.
- Cześć Jungkookie. Co u ciebie? - uśmiechnąłem się, po czym zdjąłem ręce chłopaka z mojej szyi i zrobiłem mały krok w tył.
- Świetnie, nie mogę się doczekać imprezy. Widzisz jak Tae hyung super wygląda? - spojrzał i wskazał na wspomnianego chłopaka.
- Tak, widzimy Kookie. Idź się z nim przywitać, a mnie zostaw Jimina. - odparł nieznany mi blondyn. Chociaż... Z twarzy wydawał się nieco znajomy.
- Cześć młody, jestem Jackson. - chłopak wyciągnął do mnie rękę, na co uścisnąłem ją. - Kojarzysz mnie może?
- Ta...Tak. To ty zrobiłeś tego nieudanego wsada i zawisnąłeś na koszu? - zaśmiałem się na to wspomnienie.
Nagle przy Jacksonie pojawiło się dwóch chłopaków, a jeden z nich położył mu rękę na ramieniu.
- No, no Jackson, widzę że twoja sława cię wyprzedza.
Blondyn zarumienił się i objął w talii chłopaka, który położył mu rękę na ramieniu.
- Jimin, poznaj mojego chłopaka, Marka. - uśmiechnął się szeroko i spojrzał czule na swojego partnera.
- Cześć. - brunet wyciągnął rękę w moją stronę.
- Cześć, cześć. - uścisnąłem jego dłoń, a za nim podeszło jeszcze paru chłopaków.

                          ***

Policzki bolały mnie od ciągłego uśmiechu, chociaż nie był wcale wymuszony, bo naprawdę czułem się dobrze. Porozglądałem się po pokoju i nagle zauważyłem jego. Siedział na fotelu zapatrzony w telefon z poważną miną. Podszedł do niego Jin, który najwyraźniej nie był zadowolony z jego zachowania. Brunet zaczął coś mówić, ale blondyn nic sobie z tego nie robił i odprawiał go ręką. Starszy westchnął i odszedł od niego, prosząc po chwili, by każdy zasiadł przy stole.
- Tae! Jimin! - krzyknął Jungkook, wskazując na dwa wolne miejsca obok siebie. Taehyung poszedł przodem i usiadł obok najmłodszego. Zająłem miejsce obok bruneta i zauważyłem, że ktoś obok mnie nagle zrywa się z miejsca i idzie na drugi koniec stołu.
- Yoongi, co ty odwalasz? - spytał Chen.
- Zamień się miejscem. - mruknął blondyn.
- Min, nie zaczynaj. - powiedział ostrzegawczo Jin. - Przecież nic się nie stało.
- Ale ja nie chce obok niego siedzieć. - warknął chłopak, pokazując na mnie palcem.
Usłyszałem jak ktoś też wstaje z krzesła.
- Min Yoongi! - wrzasnął Namjoon wyraźnie zdenerwowany, a każdy spojrzał się z lekkim strachem w jego stronę. - Przestaniesz zachowywać się jak dziecko i pozwolisz nacieszyć się innym świętami?
- Ja nie chce...- zaczął blondyn, ale wściekły chłopak nie pozwalał dojść mu do słowa.
- Skoro masz taki problem do niego to wypierdalaj! Nie potrzeujemy twojej łaski nad nim!
- Namjoon hyung... - zacząłem cicho. Nie chciałem żeby Yoongi obrywał za mnie.
- Cicho Jimin. On musi w końcu zrozumieć, że takie zachowanie jest karygodne.
- Rapmon. - blondyn przybrał poważny ton. - Ja po prostu nie chce...
- W czym ci on kurwa przeszkadza co? Jak masz jakiś problem to spierdalaj albo powiedz o co chodzi! - jasnowłosy nie dawał uspokajał się. Blondynowi drgnęła warga a jego ręce zacisnęły się w pięści. Widać było, że dotknęły go słowa Namjoona.
Tego było za wiele. Odsunąłem się lekko z krzesłem do tyłu, wstałem, ukłoniłem się przepraszająco i odszedłem od stołu. Nie chciałem im wszystkiego psuć. Wyszedłem na korytarz i zacząłem ubierać buty. Po tej czynności założyłem kurtkę, podszedłem do drzwi otworzyłem je i wyszedłem.
Schodziłem po schodach aż dotarłem na parter, gdzie szybkim krokiem opuściłem budynek. Nie chciałem żeby ktoś się nademną użalał. Nie chciałem walki, tylko spokoju.
Nagle usłyszałem jak ktoś woła moje imię. Odwróciłem się i zobaczyłem biegnącego Hoseoka.
Zatrzymałem się, by mógł mnie dogonić.
- Jimin...Co...Ty...Wyprawiasz... - dyszał brunet.
- Hyung, wracaj tam i nie rób scen. Ja pójdę do Sary. Źle się czuje, a nie powinna spędzać świąt sama.
- Wybacz za Yoongiego, on... - próbował dalej ciągnąć temat.
- Nie, Hobi. Zadzwonie później, baw się dobrze. - chciałem się odwrócić, ale chłopak złapał mnie za ramię.
- Proszę, wróć ze mną. - prosił.
- Nie chce tam być.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro