15
*Jimin POV*
Szedłem drogą powrotną do mojego mieszkania i analizowałem w myślach dzisiejszy dzień. Cieszę się, że Sara pomaga mi się aklimatyzować i poznać nowych ludzi. Zapewne sam też bym sobie poradził, ale zajęło by mi to duużo czasu, a chłopacy... No właśnie chłopacy. Uśmiechnąłem się na myśl o nich. Wszyscy byli niezwykle zabawni, mili i ogólnie zajebiści. Gdy wspominałem kawał Namjoona o prezerwatywach, nagle w moich myślach się pojawił ten chłopak. Jego oczy, nos, usta...
Stop Jimin. Halo halo.
Jego włosy muszą być jak jedwab w dotyku... Jego ciało w moich ramionach...
JIMIN KURWA PRZESTAŃ, NIE JESTEŚ ŻADNYM PEDAŁEM.
Nagle w moim sercu poczułem ukłucie na wspomnienie tego okropnego momentu gdy zaczął mnie odtrącać... za nic. Chwila, chwila. Odtrącać? Nie, nie. On po prostu jest uprzedzony.
Postanowiłem zostwić chłopaka w spokoju. Skoro myśli że jest taki zajebisty bo gra w koszykóweczkę i ma swój skład to się myli... Chociaż gdzieś tam była we mnie malutka nadzieja że coś się poprawi.
Nie Jimin. On dba tylko o swoją dupę.
- Niech zawiśnie na tym koszu za jaja. - mruknąłem do siebie.
- Kto ma zawisnąć za jaja? - usłyszałem głos Taehyunga.
Oczy szeroko mi się otworzyły ze strachu. Przecież nie mogę obrażać przy nim jego przyjaciela. Co jak co ale, powinienem być mądrzejszy od tego... bufona.
- Nikt. - odpowiedziałem z uśmiechem i natychmiast podjąłem próbę zmiany tematu. - Co tak szybko skończyliście?
- Szybko? - młodszy wydawał się być zbity z tropu. - Graliśmy łącznie 2 godziny.
Zmarszczyłem brwi i ścisnąłem palcami koniuszek nosa, próbując skojarzyć fakty.
Westchnąłem. Miałem zupełną pustkę w głowie. Nie pamiętam nic z poprzednich dwóch godzin.
- A ty cały czas szedłeś do domu?
Przytaknąłem.
- A wiesz że idziesz w złą stronę? - brunet zaczął się śmiać.
Stanąłem w miejscu i posłałem mu mu piorunujący wzrok.
- TAE! - krzyknąłem, tupiąc nogą. - Dlaczego mi to robisz?
Mój towarzysz nie krył rozbawienia. Przeciwnie, miałem wrażenie że zaraz wybuchnie i zacznie ryczeć ze śmiechu.
- Chciałem zobaczyć dokąd idziesz. - uśmiechnął się szeroko. - Ale skoro już idziemy w tę stronę, to możemy wpaść do baru coś zjeść jeśli chcesz.
Zwężyłem oczy w małe szparki i zmierzyłem Taehyunga wzrokiem, zastanawiając się czy nie udawać obrazy.
- Ale ty płacisz. - odezwałem się wkońcu.
- Zachowujesz się jak baba, no ale niech ci będzie. - zaśmiał się.
- Okej obrażam się.
____________________________
Tak, miały być rozdziały wcześniej ale wattpad jest głupi i musiałam dużo nakombinować się żeby coś opublikować.
Przypominam o zadawaniu pytań!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro