13
On szedł w naszą stronę. Miał jasne blond włosy, bardzo jasną karnację i ciemne oczy. Ubrany był w czarny, trochę za duży t-shirt z białą liczbą 93. Miał też czarne, krótkie spodenki. Tego koloru miał sportowe buty, które zresztą miały tylko białe podeszwy. Szedł z piłką opartą na biodrze, która była przytrzymywana ręką. Był bardzo szczupły, ale niezwykle przystojny. Mogłem się patrzeć tylko na niego. Miał idealną twarz...
- Hej maluchu. - odezwał się zachrypniętym głosem.
Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Cały czas się gapiłem w niego jak w obrazek. Na jego twarzy pojawił się zawadiacki uśmiech.
- Odezwiesz się śliczny? - przybrał flirtujący ton.
Otworzyłem szerzej oczy i lekko otworzyłem usta. Nie mogłem w to uwierzyć. On...
- Halo! Ziemia do Parka! - Sara machnęła mi ręką przed oczami, na co natychmiast się ocknąłem.
- Kto to jest? - burknął blondyn, który najwidoczniej nie był zachwycony moim widokiem.
Ouch... To nie było przyjemne.
Podniosłem się z siadu i stanąłem na wprost chłopaka, po czym wyciągnąłem do niego rękę.
- Park Jimin. Jestem... - chciałem się przedstawić.
- Przecież widzę że jesteś nowy. - mruknął, nawet nie spoglądając na moją rękę, ani nawet na mnie, tylko na resztę.
- Yoongi. - syknął Tae. - Bądź milszy.
- Bo co? - odpyskowal chłpopak.
- Zachowujesz się jakby ktoś ci kija w dupe wsadził. - powiedział Namjoon oskarżycielskim tonem.
- Ja się troszczę o dobro drużyny. Także ruszać dupy i do gry. - powiedział chłodno Yoongi. - A ty Sara, zabierz tego nowego stąd, bo potrzebujemy miejsca do gry.
- On ma na imię Jimin. - syknęła brunetka.
- To fajnie ma. - odwrócił się do podnoszących się z siadu chłopaków i podał kozłem im piłkę. - Za minutę zaczynamy.
- Miłego treningu. - powiedziałem bez emocji, ewidentnie czując się dotkniętym.
- Będzie jak wreszcie przestaniesz przeszkadzać. - mruknął Yoongi, odwrócił się na pięcie i odszedł pod kosz do grupki chłopaków.
Zacisnąłem ręce w pięści, żeby nie zacząć kłótni. Prychnąłem i wyszedłem szybkim krokiem z sali, nie zważając na nic. Byłem zły. I to bardzo. Co ja mu do cholery zrobiłem?
- Jimin! - zawołała Sara, usiłując mnie dogonić.
Zatrzymałem się by mogła dotrzymać mi kroku. Uspokój się Jimin, przecież to nie jest jej wina.
- Jimin, ja cię strasznie przepraszam. Nie wiem co w niego wstąpiło. Jest specyficzny, to prawda ale stara się być miły.
- Właśnie widzę jaki jest milusi. - uśmiechnąłem się fałszywie, a każde moje słowo było przesiąknięte sarkazmem.
Sara westchnęła.
Najwyraźniej też nie wiedziała co się dzieje.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro