Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13

On szedł w naszą stronę. Miał jasne blond włosy, bardzo jasną karnację i ciemne oczy. Ubrany był w czarny, trochę za duży t-shirt z białą liczbą 93. Miał też czarne, krótkie spodenki. Tego koloru miał sportowe buty, które zresztą miały tylko białe podeszwy. Szedł z piłką opartą na biodrze, która była przytrzymywana ręką. Był bardzo szczupły, ale niezwykle przystojny. Mogłem się patrzeć tylko na niego. Miał idealną twarz...
- Hej maluchu. - odezwał się zachrypniętym głosem.
Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Cały czas się gapiłem w niego jak w obrazek. Na jego twarzy pojawił się zawadiacki uśmiech.
- Odezwiesz się śliczny? - przybrał flirtujący ton.
Otworzyłem szerzej oczy i lekko otworzyłem usta. Nie mogłem w to uwierzyć. On...

- Halo! Ziemia do Parka! - Sara machnęła mi ręką przed oczami, na co natychmiast się ocknąłem.
- Kto to jest? - burknął blondyn, który najwidoczniej nie był zachwycony moim widokiem.
Ouch... To nie było przyjemne.
Podniosłem się z siadu i stanąłem na wprost chłopaka, po czym wyciągnąłem do niego rękę.
- Park Jimin. Jestem... - chciałem się przedstawić.
- Przecież widzę że jesteś nowy. - mruknął, nawet nie spoglądając na moją rękę, ani nawet na mnie, tylko na resztę.
- Yoongi. - syknął Tae. - Bądź milszy.
- Bo co? - odpyskowal chłpopak.
- Zachowujesz się jakby ktoś ci kija w dupe wsadził. - powiedział Namjoon oskarżycielskim tonem.
- Ja się troszczę o dobro drużyny. Także ruszać dupy i do gry. - powiedział chłodno Yoongi. - A ty Sara, zabierz tego nowego stąd, bo potrzebujemy miejsca do gry.
- On ma na imię Jimin. - syknęła brunetka.
- To fajnie ma. - odwrócił się do podnoszących się z siadu chłopaków i podał kozłem im piłkę. - Za minutę zaczynamy.
- Miłego treningu. - powiedziałem bez emocji, ewidentnie czując się dotkniętym.
- Będzie jak wreszcie przestaniesz przeszkadzać. - mruknął Yoongi, odwrócił się na pięcie i odszedł pod kosz do grupki chłopaków.
Zacisnąłem ręce w pięści, żeby nie zacząć kłótni. Prychnąłem i wyszedłem szybkim krokiem z sali, nie zważając na nic. Byłem zły. I to bardzo. Co ja mu do cholery zrobiłem?
- Jimin! - zawołała Sara, usiłując mnie dogonić.
Zatrzymałem się by mogła dotrzymać mi kroku. Uspokój się Jimin, przecież to nie jest jej wina.
- Jimin, ja cię strasznie przepraszam. Nie wiem co w niego wstąpiło. Jest specyficzny, to prawda ale stara się być miły.
- Właśnie widzę jaki jest milusi. - uśmiechnąłem się fałszywie, a każde moje słowo było przesiąknięte sarkazmem.
Sara westchnęła.
Najwyraźniej też nie wiedziała co się dzieje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro