Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

destylacja

/napisane w trakcie obozu w sierpniu 2019

Łzy przed mrożeniem poddaje się zabiegowi destylacji. Był to łatwy do zapamiętania, acz mało rozpowszechniony fakt. Sposób na zwiększenie magicznych właściwości (oraz pozbycie się słonego posmaku) był znany jedynie przez najlepszych alchemików. Szybko wchodził on im w krew i z czasem nie wiedzieli, jak mogli w ogóle tworzyć mikstury z pomocą smakowych łez. Nie zdradzali jednak tej tajemnicy byle komu.

Itaz nachylił się nad swoim uczniem, niemal opierając podbródek o jego ramię. Z premedytacją wywoływał u niego irytację. Anitor miał o tyle dziwną przypadłość, że kiedy był poddenerwowany, lepiej szła mu praca. Z tego powodu stary alchemik brał sobie za cel doprowadzenie podopiecznego na skraj wytrzymania.

- Pamiętaj, aby... – zaczął.

- Pamiętam – burknął głośno chłopak, przerywając mężczyźnie w połowie zdania.

Kąciki ust Itaza uniosły się nieznacznie ku górze. Przyglądał się z zainteresowaniem jak chłopak wprawnymi ruchami dłoni przygotowywał potrzebne składniki. Szarozielone zioła wydawały ciche szmery pod jego palcami. Brudny błękit eliksiru roztaczał wokół mdły, przyprawiający o ból głowy, zapach. Anitor sięgnął po nóż i silnymi uderzaniami siekał na drobne kawałki biały płat pozbawionej sierści skóry, który niegdyś należał do gryfa. Teraz, całkiem wysuszony, stanowił element budzącej postrach kolekcji starego alchemika i jego ucznia. Kiedy sięgnął po niewielki pojemnik z przezroczystą cieczą, Itaz zacisnął palce na jego ramieniu.

- Zapomniałem – przyznał, wypuszczając głośno powietrze z płuc. Uczeń czuł na sobie pełne dezaprobaty spojrzenie. Z prędkością światła wziął destylator i wlał do niego łzy. Dopiero kiedy te ponownie się skropliły, odłożył je do niewielkiej zamrażalki.

Itaz przyjrzał się przygotowanym przez chłopaka składnikom i skinął powoli głową. Niewypowiedziany sygnał, że mógł już iść. Anitor ukłonił się lekko nauczycielowi i wybiegł. Starał się nie pokazywać po sobie jakiejkolwiek emocji. Jednak oczy piekły. Łzy zaczęły się w nich gromadzić, tworząc błyszczącą bańkę. Trzymała się przez kilka chwil dzielnie, jednak w końcu pękła. Krople spłynęły po policzkach.

Wiedział, że nie powinien się przejmować. To była praca jak każda inna. Wiele innych dzieciaków też trafiło na taką, którą miało znienawidzić. On chociaż miał dostać prawdziwe wykształcenie. Kiedyś ludzie mieli zacząć go szanować. Jednak teraz...

Teraz siedział i próbował powstrzymać łzy irytacji i bezsilności. Nikomu nie mogło nawet przejść przez myśl, że jest niewdzięczny. To byłby jego koniec.

Chciał, żeby gorące łzy zamarzły. Pamiętał jednak, że przed mrożeniem poddaje się je destylacji.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro