Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

-Nawet nic nie mów!- zaśmiała się Rosalie, szturchając Błaszczykowskiego w ramię.

-No, ale przyznaj. Oboje wiemy, że tak będzie

-Nie! Mimo że to pewnie prawda, to nie!

-Jak tam chcesz- wzruszył ramionami- i tak uważam, że jak oni będą robić te pierogi, to ktoś nie wyjdzie z tego żywy.

-Ciekawe tylko, czy padnie próbujący, czy któryś zginie przy gotowaniu- przyznała w końcu brunetka, dzięki czemu otrzymała szeroki uśmiech od piłkarza.

-Dobrze ci radzę, choćby nie wiem, jak zachwalali te swoje wyroby, nie jedz ich. Wiem to z autopsji.

-Coś było?- zapytała kobieta, patrząc na blondyna z ciekawością.

-Ciastka- przyznał Kuba, jednocześnie się wzdrygając.

-Który?

-Szczena. Ale co dziwne, były smaczne. Dopiero potem się zaczęło- zaśmiał się ze wspomnienia, które pojawiło się w jego głowie- Agata wygoniła mnie na kanapę, ale potem i tak przynosiła mi herbatę.

-Ale co, że rzyganko?

-Żeby tylko- Błaszczykowski parsknął śmiechem, jednocześnie wciskając przycisk przywołujący windę- uwierz mi, nie chcesz wiedzieć.

-No dobra, nie chcę- odpowiedziała Rosalie, przechodząc przez otwierające się drzwi- boże, jak ten czas szybko leci! Dzisiaj już niedziela, pojutrze wracamy.

-A potem jedziemy do Francji- zawołał mężczyzna, tańcząc coś, co kojarzyć się mogło z jakimiś egipskimi ruchami.

Brunetka pokręciła głową, wciskając przycisk parteru. W parę osób omówili się na paintball, mieli się spotkać na holu o dziewiątej, lecz ona z pomocnikiem byli już spóźnieni.

-Cholera- sapnął Kuba, gdy winda zapiszczała, po czym stanęła. Oboje odruchowo chwycili się metalowej poręczy- co się dzieje?

Nagle światła zaczęły migać.

-Ktoś tam jest?- zza drzwi słychać było przestraszony głos Piszczka- wszystko w porządku?

-Jestem z Rosalie- odkrzyknął piłkarz- nic nam nie... Rosalie?

Dopiero teraz zauważył, że kobieta siedziała na podłodze. Jej twarz była nienaturalnie blada, oddychała dużo szybciej i głośniej niż powinna.

Początkowo przerażony Kuba szybko się opanował i uklęknął obok niej.

-Co tam się do cholery dzieje?- tym razem krzyknął Krychowiak.

-Rosalie, co jest? To nie jest śmieszne!- szepnął blondyn. Kompletnie nie wiedział, co się działo, nie wiedział, co ma teraz zrobić. Na jej czole zaczęły się pojawiać kropelki potu, mimo iż w windzie wcale nie było gorąco.

-Kuba, co się dzieje?- sytuacja za drzwiami nie była mniej nerwowa. Ktoś biegał, ktoś coś krzyczał.

-Nie wiem!- odkrzyknął mężczyzna- ona chyba ma klaustrofobie! Otwórzcie to!

Żałował, że zamiast niego nie ma tu jego żony. Był pewny, iż ta na pewno wiedziałby, co robić.

-Rosalie? Rosalie? Spójrz na mnie- powiedział łagodnie, ale stanowczo. Położył dłonie na jej kolanach, dopiero teraz zauważając, jak drobniutka była- popatrz na mnie. Tak, świetnie. Jestem tutaj, tak? Jestem tu z tobą i nie masz czego się bać, wszystko będzie dobrze. Obiecuję.

Dwudziestopięciolatka przełknęła ślinę, po czym zacisnęła powieki. Kuba przestraszył się jeszcze bardziej, myśląc, że zaraz będzie gorzej, lecz ona w tym momencie zaczęła uspokajać oddech.

-Przepraszam- szepnęła po chwili. Dla Błaszczykowskiego w tym momencie nie były już ważne uspokajające głosy zza drzwi. Odetchnął z ulgą.

-Za co ty mnie przepraszasz?- odrzekł cicho, uśmiechając się- pokonałaś lęk. Dałaś radę, jestem z ciebie dumny.

-Gadasz jak dziadek, który jest dumny ze swojej wnuczki, staruszku- powiedziała brunetka. Z jej oczu mimowolnie leciały łzy, lecz mimo to lekko wykrzywiła usta.

-Wraca irytująca i wredna Rosalie.

-Dziękuję- odparła cicho. Kuba domyślił się, iż nie dziękowała za jego wątpliwe komplementy.

-Kompletnie nie wiedziałem, co mam robić- przyznał- bałem się o ciebie. Znam cię ile? Pięć dni? Sześć? Nie wiem, ale wiem, że jesteś dla mnie bardzo ważna. Nie patrz tak na mnie! Agata i dziewczyny są dla mnie najważniejsze. Ciebie traktuje jak siostrę.

Rosalie odwróciła wzrok. Nie spodziewała się takich słów, a gdy padły, poruszyły nią do głębi.

-Dziękuję- powtórzyła tylko, nie wiedząc, co innego mogłaby powiedzieć. Piłkarz w odpowiedzi przytulił ją, a ta bez chwili zawahania odwzajemniła uścisk.

-Żyjecie? Odezwijcie się!- głos Lewandowskiego przywrócił ich do rzeczywistości.

-Kryzys zażegnany- odkrzyknął blondyn.

-Zaraz powinni na nowo uruchomić...- Szczęsny nie zdążył dokończyć, gdyż światła w windzie się zapaliły, a ta ruszyła i dosłownie po sekundzie otworzyły się drzwi.

Nim siedząca na podłodze dwójka zdążyła choćby się poruszyć, do środka wpadli Krycha i Lewy. Ten pierwszy rzucił się na kolana i bez żadnych zbędnych słów wziął dziewczynę w ramiona.

-Nawet nie wiesz, jak się o ciebie bałem- szepnął, całując ją w czoło.

"Kolejny braciszek do kolekcji"- pomyślała Rosalie, ale musiała przyznać, że ich troska była naprawdę miła. Krychowiak jest jednym z największych żartownisiów, lecz kiedy trzeba, potrafił być cholernie poważny.

-Nie chciałam robić zamieszania- odpowiedziała cicho- jak to stanęło, to... ja nie mam klaustrofobii. Ja tylko...- spojrzała po kolei na każdą z osób, które miała szansę dostrzec. Szczęsny, Piszczek, Jędza, Wawrzyniak, Peszko, Fabiański, Milik, Salamon i Glik wychylali głowy przez otwór w windzie, a Kuba z Lewym i Grzesiem siedzieli obok niej- mam traumę. Kiedyś na długo utknęłam i nie mogłam się wydostać i... przypomniało mi się. Przepraszam, nie chciałam was straszyć.

-Serio myślisz, że masz za co przepraszać?- zapytał Jędza- cieszymy się, że już wszystko z tobą w porządku. To jest dla nas najważniejsze.

W tym momencie brunetka aż rozszerzyła usta ze zdziwienia. Reszta również wpatrywała się w mężczyznę z niemałym szokiem. To były chyba najpoważniejsze słowa, jakie kiedykolwiek usłyszeli z ust Artura.

-No co? Każdy ma czasem przebłyski geniuszu.

Tak. Wróciła osobą, którą znali.

-Odpuśćmy sobie ten paintball- powiedział Robert, który jako jedyny wciąż nie odrywał wzroku od Rosalie- powinnaś się położyć, czy coś.

-Nie ma opcji- zaprotestowała kobieta, wyswobadzając się z uścisku Krychy i podnosząc się na równe nogi- chcę się wyluzować. Chyba że tchórzysz i boisz się, że cię pokonam.

Starała się robić dobrą minę do złej gry i udawać, iż wcześniejsza sytuacja poszła w zapomnienie. Miała wrażenie jednak, że wszyscy jej uwierzyli, prócz Lewandowskiego, który bacznie się jej przyglądał. Nie dał jednak po sobie poznać, że powątpiewa w jej słowa.

-Mała, ile ty masz wzrostu?- zapytał, unosząc brwi- myślisz, że możesz mnie pokonać?

-A co dostanę, jak cię pokonam?- wiedziała, że ją podpuszczał, ale to była siła wyższa, musiała przyjąć wyzwanie.

-Coś wybierzesz. A jeśli ja wygram, to ja coś wybiorę.

-Zgoda.

-To się nazywa gwałtowna zmiana sytuacji- podsumował Fabiański, lekko się uśmiechając.

-To co, dwa zespoły? Jednym dowodzi Rosalie, a drugim Lewy, która drużyna wygra, tego kapitan wygrywa zakład- szybko ustalił Wojtek- ruszać dupy, bo ja z Krychą jeszcze muszę pierogi ulepić!

Jak gdyby nic się nie stało, towarzystwo ruszyło w stronę terenu do paintballa. Było ich dużo więcej, niż początkowo brunetka sądziła. Cóż, krzyki i przekleństwa niektórych osób były słyszalne zapewne dwa kilometry dalej. Nie wszyscy jednak udali się z nimi na ustaloną wojnę. Niektórzy mieli własne zajęcia, inni po prostu nie mieli ochoty. Co dziwne, ze sztabu szkoleniowego, prócz Iwana i Kwiatkowskiego, udał się także selekcjoner, we własnej osobie. Tego, trzeba przyznać, nikt się nie spodziewał.

Spotkali jeszcze właściciela hotelu, który zaczął przepraszać pechową dwójkę, tłumacząc, iż nie wiedział, jak to się mogło stać. Rosalie z Błaszczykowskim nie mieli mu niczego za złe, bo zdawali sobie sprawę, że to nie jego wina. Mężczyzna oznajmił im, iż w drodze do hotelu byli już specjaliści, którzy mieli sprawdzić, co takiego spowodowało tę awarię. Po — nie wiadomo ilu krotnym — zapewnieniu, iż nic się nie stało. Cała ferajna w powadze, niczym jeden mąż, idąc ręka w rękę, równym krokiem, niczym żołnierze na poligonie — oczywiście, jeśli przymkniemy jedno oko, a na drugie będziemy ślepi — dotarła do celu. Teraz przyszedł czas na wojnę.

_____________________

Teraz troszkę mroczno xd Ale myślę, że paintball i potem obiecane pierogi z truskawkami wszystko wam wynagrodzą :-)

Jeśli są jakieś błędy i w ogóle, to przepraszam, ale pisałam to w nocy ;-)

Do następnego

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro